-Chciałabym zostać z Sebastianem sama -szepnęłam.
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł -odpowiedział.
-Nalegam. I jak by mógł pan przypilnować, żeby żaden osobnik nie kręcił się w okolicy naszej sypialni -podkreśliłam słowo osobnik. Nie zwracałam się do niego również tato bo nie lubił tego. Cały czas również uważał, że Kinga lepiej by pasowała do Sebastiana.
-Pamiętaj, że będę wiedział kiedy skończycie -odpowiedział i wyszedł. Powoli, żeby nie zrobić krzywdy Sebastianowi wstałam. Szybko wzięłam z łazienki nożyczki. Usiadłam na łóżku i obudziłam Sebastiana. Był bardzo osłabiony.
-Przepraszam, że Cię budzę. Muszę -powiedziałam jednocześnie przecinając sobie skórę na nadgarstku. Przyłożyłam mu rękę do ust. Pił łapczywie z każdą sekundą coraz mocniej przyciskając sobie moją rękę do buzi, gdy nagle szybko ją odtrącił i nachylił się nad podłogą. Zwymiotował moją krwią.
-Tadeusz! -krzyknęłam a najstarszy zaraz się pojawił. Do nadgarstka przycisnęłam leżącą koszulkę. -Nie wiem co się dzieje -powiedziałam. Obserwowałam jak Najstarszy łapie Sebastiana zanim spadł z łóżka. Do pokoju wkroczyła pani Lewis, Kuba i Kinga i jakiś nieznany mi mężczyzna.
-Trzeba mu podać eliksir -powiedział ostatni.
-Nie -odpowiedziała stanowczo pani Lewis jednocześnie zaczęła mruczeć coś pod nosem, gdy skończyła znów się odezwała. -Ja się nim zajmę a wy ruszcie tyłki i znajdźcie tych morderców -rzuciła w stronę mężczyzny podchodząc do Sebastiana. Zauważyłam, że przestał wymiotować. -Kinga? -zwróciła się do wampirzycy, która natychmiast zniknęła za drzwiami. Nie znany mi wampir wraz z Najstarszym wyszli. -Dużo wypił? -zwróciła się do mnie z pytaniem.
-Nie wiele -odpowiedziałam.
-Kuba zajmij się nią. Dość intensywnie krwawi. Nawet ja to czuję -zwróciła się do syna. W następnej chwili czułam jak Kuba przejeżdża językiem po moich rankach, jednak nie zwróciłam na to uwagi. Wzrok skupiłam na Sebastianie.
-Musicie wyjść -zwróciła się do nas Kinga, gdy wróciła. -To będzie dość ciężkie zaklęcie. Nikt nie może go zakłócić.
-Nie -odpowiedziałam spokojnie.
-Wyjdź -odpowiedziała stanowczo.
-Proszę -zwróciła się do mnie pani Lewis. -Mały Cię również potrzebuje. Jak na razie zajął się nim Elvis.
Przeraziła mnie ta wiadomość dlatego wyszłam i udałam się do salonu, który był pełen wampirów. Rozmawiali po cichu i w przyśpieszonym sposób. Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam Elvisa z Dominikiem. Wyszłam na taras i tam ich znalazłam. Obaj bawili się z Michaelem.
-Nie sadzaj go na zimnym -skrytykowałam Elvisa i podniosłam Dominika, który uśmiechnął się na mój widok. -Karmiłeś go?
-Karolina przed chwilą -odpowiedział i również wstał. -Jeżeli chodzi o to co się stało -zaczął. -Jesteście bezpieczni. Chłopaki patrolują okolice, inni szukają przestępców a inni prowadzą śledztwo. Wszystko mam pod kontrolą -wyjaśnił a na jego twarzy pojawił się uśmiech. To na jego barkach spoczywała ochrona wszystkich najstarszych przed innymi.
-Jakbyś miał wszystko pod kontrolą to do tego ataku by nie doszło! -krzyknęłam mu prosto w twarz.
-Tamci już nie żyją więc nie mieliśmy podstaw, żeby sądzić, że ktoś go zaatakuje -odpowiedział spokojnie. -Mały dość długo nie spał. Może go położyć?
-Sama to zrobię -odpowiedziałam a wszystko we mnie buzowało. Ruszyłam na górę po drodze biorąc sok.
Mały dość szybko usnął. Na dół ściągnęły mnie niesamowite zapachy. Zdziwił mnie widok, który zastałam w kuchni.
-Pomyślałem, że możesz być głodna -powiedział podając mi talerz naleśników w czekoladzie.
-Dziękuję -odpowiedziałam i poczułam jak się czerwienię. W drzwiach minął się z Karoliną, która zaszczyciła mnie swoją gadką podczas gdy ja jadłam naleśniki.
-Oni muszą się kręcić po moim domu? -spytałam ją, gdy zjadłam wskazując głową salon i przerywając w pół zdania.
-Tak. Ci wszyscy to najstarsi, albo ich ochroniarze. Sebastian jest najważniejszą osobą wśród wampirów no może po za Josephem -wyjaśniła.
-Kto to? -spytałam.
-Najstarszy z najstarszych. Jako pierwszy został wampirem -ponownie wyjaśniła. -Bardzo ciężko go gdzieś spotkać, jednakże ma tutaj dziś przyjechać -dodała a na jej policzkach wystąpiły rumieńce. -Ma inną ochronę niż inni. Niektórzy Najstarsi nie mają ochrony. To zależy od ich decyzji. Właśnie chyba dołączyliście do grona osób, którzy bez ochrony nigdzie nie wyjdą.
-Mamy problem -usłyszałam za swoimi plecami.
-Co jest? -spytała Karolina.
-Jedzie tutaj Paweł -wyjaśnił Elvis
-To go spław. W końcu to twój przyjaciel. Taki z Ciebie szef ochrony? Właśnie. Pilnujecie ich? -spytała pewna siebie Karolina.
-I Mariolę też -dodał z uśmiechem i wyszedł. Nie podobały mi się te jego wahania nastrojów.
-Dzięki -powiedziałam całując ją i wychodząc do salonu. Gdy szłam do sypialni nigdzie nie spotkałam Elvisa to oznaczało, że musiał być już przed domem. Przed naszą sypialnią stał nieznany mi mężczyzna.
-Nie może pani tutaj wejść -powiedział zastępując mi drogę.
-Jak to? -spytałam zdziwiona.
-Tutaj może wejść tylko pan Tadeusz, pani Lewis i panienka Kinga -wyjaśnił.
-Ja jestem dziewczyną! -krzyknęłam.
-Przykro mi -odpowiedział.
-Tadeusz! -krzyknęłam na cały głos a najstarszy wyszedł z naszej sypialni. Zdenerwowało mnie, że Kinga mogła tam być a ja nie. Wiedziałam, że robił mi to na złość.
-----------------------------
Podkręcamy atmosferę xD
Krótki, ale chciałam, żeby był dzisiaj już ;D
1 komentarz:
Super ;)
Masz naprawdę talent.
K.
Prześlij komentarz