czwartek, 28 lutego 2013

8.

Spojrzałam się na zamknięte drzwi i biegiem rzuciłam się na górę, wchodząc do pokoju zauważyłam, że Mariola już śpi zabrałam laptopa i ruszyłam z powrotem na dół. Usiadłam w moim ulubionym miejscu w kuchni, sięgnęłam po frugo i włączyłam google. Zawahałam się na moment, ale wpisałam treść "Wampir". I przeczytałam: "Wampir – fantastyczna istota, żywiąca się ludzką krwią, prawie nieśmiertelna, o ludzkiej postaci i charakterystycznych wydłużonych kłach. Wampirom przypisywane są liczne zdolności paranormalne, m.in. regeneracja, hipnoza, wyczulony słuch, niezwykła prędkość." Na innej stronie wyskoczyło mi kim teraz są wampiry dzięki autorkom "Sagi Zmierzch" i "Pamiętniki Wampirów", to jednak nie było to czego szukałam. Pogrzebałam jeszcze chwilę w internecie, ale nie znalazłam nic innego co dotychczas wiedziałam, Już miałam iść spać, gdy sobie przypomniałam, że tata dostał raz książkę bardzo starą od pewnego gościa. W niej opisane były istoty nieśmiertelne. Wtedy myślałam, że to bajka jednak teraz nad tym się poważnie zastanawiałam. Pobiegłam do biblioteki, książkę znalazłam parę minut po czwartej Poszłam z nią do kuchni, zrobiłam sobie kawę i zaczęłam czytać była nieźle wciągająca. O szóstej skończyłam czytać i wyszłam z Michaelem na dwór. Usłyszałam szmer.
-Wiem Sebastian -powiedziałam to w przestrzeń, jednak wiedziałam, że mnie usłyszał. I nie myliłam się, gdy mrugnęłam Sebastian stał tuż przede mną.
-Jak? -spytał.
-Jak zgadłam?
-Tak -odpowiedział, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Intuicja.
-Pytaj wiem, że chcesz.
-Dziś u mnie w pokoju o 22.
-Zostaw otwarte okno- powiedział i już go nie było.
 


                                                                      ***********************


-On jest wampirem! -kliknęłam wyślij i czekałam na odpowiedź.
-Jak to odkryłaś? -no jak zwykle spodziewałam się innej odpowiedzi, ale Karola mnie zaskoczyła.
-Intuicja.
-No, no złotko. To jutro się widzimy?
-Ale jak? Ty jesteś we Włoszech. -kliknęłam wyślij i czekałam na odpowiedź.
-Jestem w Paryżu.
-Co ty tam robisz? -ta dziewczyna zawsze była w innym miejscu! Ledwo miała ponad 19 lat a już zwiedziła połowę świata.
-Musiałam odwiedzić znajomych, więc jutro się widzimy, dobranoc -wysłała i już jej nie było.
Wiedziałam, że prysznic mnie orzeźwi, po wyjściu umyłam zęby i zrobiłam inne bardzo niezbędne rzeczy, bałam się wyjść, chociaż wiedziałam, że Sebastian już na mnie czeka. Dobra raz kozie śmierć! Otworzyłam drzwi i wyszłam. Leżał na łóżku i czytał: "Pamiętniki Wampirów". Włożyłam ciuchy do szafki i usiadłam na parapecie.
-W tej książce piszą same brednie! My nie jesteśmy tacy! -odezwał się po paru minutach.
-A jacy jesteście? -spytałam pewna siebie.
-Na pewno nie jesteśmy nieśmiertelni
-Można was zabić?
-Można i to w prosty sposób. Słońce nas spala i to jest prawda -pokazał rękę a na niej wielki pierścień- ale nie błyszczymy. Oczy mają zawsze jeden i ten sam kolor.
-A krew?
-Jest smaczna, ale pewnie nie o to pytasz. Nie pijemy zwierzęcej krwi bo cuchnie, ale nie zabijamy ludzi. Za zabicie człowieka grozi nam śmierć.
-Czyli macie własnych Voulturi?- zaśmiał się.
-Nie, nie. Pilnują tego Najstarsi -w mgnieniu oka znalazł się przy drzwiach od łazienki, zdążył je zamknąć a drzwi od pokoju się otworzyły i weszła mama.
 -Chciałabym porozmawiać -w takim momencie ona chce rozmawiać!.
-Jasne siadaj. O czym chcesz rozmawiać?- spytałam gdy usiadła.
-O Sebastianie i o tobie
-Mamo to tylko kolega.
-Dobrze wiemy, że to nie jest tylko kolega -Sebastian w tej łazience musiał pękać ze śmiechu!
-Mamo wiesz jestem bardzo zmęczona -udawałam, ze ziewam dla uwiarygodnienia moich słów.
-Dobrze, ale chciałam powiedzieć, że jak będziecie mieli zamiar uprawiać seks to się zabezpieczajcie.
-Mamo!
-Ja po prostu nie chcę zostać babcią -powiedziała i wyszła.
-Wiesz chciałbym zostać kiedyś tatą -powiedział najpoważniej, gdy wyszedł
-Ale przecież ty nie możesz -powiedziałam.
-A chcesz się przekonać? -spytał i posłał mi jeden z czarujących uśmiechów. Nie wytrzymała i rzuciłam go poduszką.
-Nie powinnaś tego robić.
-Dlaczego?
-Nie boisz się?
-Niby czego?
-Niby tego -niespodziewanie znalazł się przede mną. Jego twarz miała takie delikatne rysy, kości policzkowe lekko wystawały a oczy miał strasznie brązowe. Tak bardzo chciałam go pocałować, ale nie mogłam!
-Tak nadal sobie wmawiaj, że mnie nie możesz pocałować -powiedział to z lekkim uśmiechem.
-Czytasz w myślach?
-Nie, nie jestem Edwardem -powiedział kładąc się na łóżku i sięgając po książkę.
-Po co to czytasz?
-Żeby się pośmiać
-Dużo z tej książki jest o was prawdą.
-Tylko dlatego, że mój brat jej o sobie powiedział.
-To ona jest twoją szwagierką?
-Ona jest siostrą mojej szwagierki.
-Jest wampirem?
-Nie jest zwykłym człowiekiem.
-To jak?
-Wystarczy, że pije jej krew.
-Jej?
-Był raz wampir, który rozkochał w sobie wiedźmę. Ona gdy ją zostawił rzuciła na niego zaklęcie, na nas wszystkich.
-Na czym ono polegało?
-Do końca nie wiadomo, ale gdy jakiś wampir się zakocha wystarczy, że raz na miesiąc napije się krople krwi ukochanej i starzeje się jak zwykły człowiek.
-Czyli twój brat umrze
-To jego wybór.
-I co dalej z tą klątwą? -spytałam zaciekawiona.
-Tak czy siak wampir musi pić krewa ukochanej bo umrze, chyba, że zmieni ją w wampira.
-Ale gdy będzie pił jej krew to się będzie starzeć -odpowiedziałam.
-Nie do końca, żeby mógł się starzec potrzebny jest rytuał.
-Rytuał? -wypowiadając to ziewnęłam.
Sebastian spojrzał na zegarek i powiedział:
-Powinniśmy przełożyć dalszą część na jutro -powiedział podnosząc się.
-Ale ja mam jeszcze dużo pytań. -powiedziałam przymykając lekko powieki ponieważ nie mogłam ich już powstrzymać.
-Tak wiem kochanie -powiedział podnosząc mnie.- Jutro mi je zadasz -szepnął kładąc mnie na łóżku.
-Sebastian?
-Tak?
-Nie jesteś zimny? -spytałam posuwając się trochę by zrobić mu miejsce. -Tylko nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.
-Nie wyobrażam sobie niczego głupiego. To jest całkiem normalne, że zapraszasz mnie do łóżka -powiedział kładąc się obok i uśmiechając głupio. -Ciekawe co by powiedzieli na to twoi rodzice.
-Mama by powiedziała, żebyśmy się zabezpieczali -powiedziałam ziewając
-Dobrze idź już spać.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Ostatnie -dodałam zobaczywszy jego minę.
-Dobrze
-Nie czujesz pragnienia?
-Jadłem przed wyjściem, ale ładnie pachniesz -powiedział uśmiechając się.- A teraz spać!.
-Dobrze dobranoc -odpowiedziałam a on pocałował mnie w czubek głowy.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do mojej sypialni przez okno. Otworzyłam oczy, wiedziałam, że go nie będzie, ale poczułam lekkie ukłucie w sercu gdy zobaczyłam, że jestem sama w pokoju. Moją uwagę przykuła kartka przyczepiona do lusterka, mimowolnie się uśmiechnęłam. Na kartce było napisane: "Wpadnij do nas po śniadaniu". Umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie i nakarmiłam Michaelka i poszłam odwiedzić moich nowych sąsiadów. Przed drzwiami stanęłam jak wryta i nie wiedziałam czy zapukać czy normalnie wejść. Jednak zapukałam chociaż wiedziałam, że słyszeli mnie gdy wychodziłam z domu. Drzwi otworzył mi Sebastian
-Chodź, mam dla Ciebie niespodziankę -powiedział na dzień dobry. Zaprowadził mnie do salonu  a tam siedziała Karolina
-Niespodzianka -krzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
-Co ty tu robisz?
-Mówiłam, że się zobaczymy i Sebastian twierdził, że no możesz mieć problemy z pewnymi informacjami.
-To ty też?
-Tak kochanie.
-Mam małe pytanko -powiedziałam. -Gdzie Donald? -Karolina gdy je usłyszałam zaczęła się śmiać w niebo głosy.
-Na pewno go nie zjedliśmy -powiedział Kuba wchodząc do salonu, rozsiadając się na kanapie i włączając TV.
-Tak psy mają ohydną krew -powiedziała Karola siadając przy Kubie
-Donald jest z mamą na zlocie przyjaciół -wyjaśnił Sebastian
-Chyba na zlocie czarownic -i po tym schyliła się szybko bo dostałaby od Kuby.
-Twoja mama jest czarownicą? -spytałam
-Tak
-I to ona była tą wiedźmą?
-Chodź -powiedział Sebastian ciągnąc mnie na górę. Zatrzymał się dopiero w pokoju, w którym po środku stało wielkie łóżko, po lewo stało biurko z fotelem a obok regał z książkami. Na prawo były drzwi i szafa.Wszystko było w stylu nowoczesnym
-Tak ładnie masz w pokoju, ale dlaczego nie mogliśmy zostać tam na dole?
-Najpierw się kłócą i biją a za chwilę lądują w łóżku
-A yhm to możemy iść do mnie.
-Nie, po prostu ich zignorujmy.
-Dobra
-Tak moja mama jest tą wiedźmą -odpowiedział rozsiadając się na łóżku i wskazując miejsce obok siebie.
-A ty piłeś już kiedyś krew ukochanej? -spytałam
-Jakbym pił to by ona tutaj była.
-Czyli byście byli powiązani jakąś więzią?



                                               ----------------------------------------------------

Dziękuję wam, za każdy komentarz. Za każde wejście tu i przeczytanie notki. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z takich akcji ;D

wtorek, 26 lutego 2013

7.

-Klaudia! -krzyknął i zaraz stanął przede mną i mnie przytulał.- Jak ja Cię dawno nie widziałem. Czy mi się zdaje czy zrobiłaś się bardziej kobieca?
-I tak wygrałabym z Tobą w kosza -powiedziałam śmiejąc się.
-No nie był bym tego taki pewien. Jejku jaka ty ładna jesteś -mówiąc to znów mnie przytulił.
-Nie chciałbym wam przeszkadzać -powiedział pan Jarek.- Jednak Paweł rusz tyłek i przynieść nam tu Yorki.
-Yorki? Klaudia kupujesz psa? -skinęłam głową.-Ty chyba naprawdę dorosłaś -powiedział śmiejąc się.
Po kilku minutach Paweł przyniósł dwa śliczne psiaki.
-Którego? -spytał.
-Nie wiem. Oba są cudowne -mówiąc to wzięłam pierwszego z brzegu. -Wezmę Ciebie, ale Twojemu braciszkowi będzie smutno samemu. A może... -spojrzałam błagalnie na Mariolę.
-Na mnie nie patrz, moja mama ma uczulenie na psy.
-No cóż będzie musiał poczekać na kolejną osobę. Biorę tego. -Paweł odwrócił się i miał zanieść psa, którego nie wybrałam, gdy Sebastian się odezwał.
-Chwila. Ja go wezmę. Myślę, że może przyda mi się czteronożny przyjaciel.
Po wypiciu herbaty pojechaliśmy na małe zakupy do sklepu zoologicznego. Do domu wróciliśmy po 20.
-Marysia a możesz dziś do mnie? -spytałam.- Rodziców nie ma.
-Poczekaj zadzwonię do mamy -rzuciła to zza ramienia będąc już kawałek od nas.
-Słuchaj ja -zaczęłam niepewnie.
-Tak?
-Dziękuję.
-Za co?
-Nie musiałeś go brać.
-Ale chciałem. Moja mama zawsze chciała mieć psa.
-A może dołączysz do nas? Z pieskiem oczywiście.
-Z Donaldem.
-Słucham?
-Z Donaldem. Tak się wabi.
-Aaaaaa.
-Przepraszam -wtrącił się Karol.-Zakupy wypakowane. Czy będę jeszcze potrzebny?
-Nie, dziękuję.
 -A czy mógłbym jutro -zaczął niepewnie.-No bo szef powiedział, że mam się Ciebie o wszystko pytać.Czy mógłbym jutro przyjechać na 12?-wyrzucił wszystko na jednym wydechu.
-Tak nie widzę problemu.
-Dziękuję. Dobranoc
-Dobranoc -odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-No dobra zostaję -powiedziała Mariola podchodząc do nas.
-No to dobrze.
-A może... Sebastian przyszedłbyś do nas na jakiś horror? Z pieskiem oczywiście.
-Z Donaldem -sprostował Sebastian.
-Z Donaldem oczywiście -nie wiem jak ona to robiła, ale miała w sobie tyle wdzięku, gdy wypowiadała te słowa.
-Tak oczywiście. Tylko za chwilkę -stwierdził i udał się do swojego domu. A my biorąc z niego przykład weszłyśmy do mojego.
-Nie uważasz, że on jest taki tajemniczo seksowny? -spytała Mariola wkładając popcorn do mikrofalówki.
-Nie
-Oj przestań. Widzę jak na niego patrzysz -ciągnęła wlewając colę do szklanek.
-No niby jak?
-Tak jakbyś chciała go pożreć -wypowiedziała to dusząc się ze śmiechu.
-Mogę?- spytał Sebastian wchodząc niepewnie do domu.
-Tak -wydusiłam nadal się śmiejać
-Nie wiem czy oglądałyście "Pokój 1408"? Przyniosłem, więc może obejrzymy?
-No tak możemy -stwierdziłam.
-Klaudia, ale z Ciebie gospodyni. Sebastian wejdź dalej. Rozgość się. A gdzie masz Donalda?- spytała i nie czekając na odpowiedź ciągnęła dalej. -Może przejdziemy do salonu? Oj Klaudia, ale ty nie gościnna jesteś. No już Klaudia włącz film a ja idę do kuchni po colę i popcorn.
-Mogę? -spytałam sięgając po płytę.
-A tak, proszę.
-Chwila zaraz wracam nie wiem gdzie jest Michael.
Wyszłam sprawdzić pokoje. -"Gdzie jest ten pies?"- myślałam.-"Sprawdzam drugi raz pokoje a jego nigdzie nie ma".
-Ej słuchajcie Michael gdzieś zginął.
-Jak to zginął? -krzyknęła przerażona Mariola.
-No ja weszliśmy do domu to go puściłam, żeby sobie pochodził. Jak można zgubić się w takim małym domu?
-Małym? -powiedziała Mariola.
-Nie powinnaś go puszczać. To znaczy powinnaś, ale powinnaś za nim iść. Michael nie zna tego domu, czuje się zagubiony. Myślę, że powinniśmy udać się do garażu.
Pobiegłam zanim jeszcze Sebastian zdążył dokończyć to zdanie. Wpadłam do garażu zastając tam kompletny chaos. Rozejrzałam się szybko po tym bałaganie szukając wzrokiem Michaela. Ten stał na środku garażu przewracając pudło.
-Michael! -krzyknęłam uradowana, podbiegając do niego i chwytając go na ręce.
-Myślę, że nie powinnaś na niego krzyczeć, czy to z radości czy ze złości. On Cię jeszcze nie zna i boi się przede wszystkim. -wyjaśnił Sebastian wchodząc do garażu i rozglądając się. -Słuchaj Michael będziesz miał się z czego tłumaczyć panu.
-Oj to nie ważne, tata posprząta. Uwielbia tutaj przesiadywać, teraz będzie miał pretekst.
-Słuchajcie może pójdziemy oglądać już ten film? -wtrąciła Mariola.
-On jest cały brudny, wykąpie go i dołączę do was.
-Myślę, że powinienem Ci pomóc. Zważywszy na to jak postąpiłaś, stwierdzam iż nic nie wiesz o Yorkach -wtrącił Sebastian
-Sądzisz, że nie umiem wykąpać własnego psa? -powiedziałam zdenerwowana.
-Tego nie powiedziałem, ale powinienem Ci pomóc. Moja szwagierka ma Yorka opiekowałem się nim całe wakacje.
-No dobra to wy wykąpiecie razem pieska a ja akurat wezmę prysznic. Klaudia moja piżama jest tam gdzie zawsze? -spytała Mariola a ja potwierdziłam kiwnięciem głowy.
Tak w końcu wyszło, że Sebastian wykąpał i nakarmił Michaelka a ja go obserwowałam. Dawał mi dużo rad przy tym uważając, żebym wszystko zapamiętała.



                                                                       ***********************


-Zajebisty horror. Biorę Michaelka i idę spać, w Twoim łóżku Klaudia -burknęła Mariola wstając i podnosząc mojego pieska, którego już powoli zaczynałam lubić, zważywszy, na to, że gdy kupowałam go, nienawidziłam psów! -Reset Klaudia! -krzyknęła.
-Co się dzieje? -spytałam troszkę rozdrażniona tym, że Mariola nawrzeszczała mi wprost do ucha.
-Idę spać i to w Twoim łóżku!
-OK
-Dobrze się czujesz?
-Tak, tak. Dobranoc. -Po moich słowach Mariola się dziwnie na mnie spojrzała i wyszła. Wróciłam do swoich przemyśleń.
-Na pewno dobrze się czujesz?
-Tak, wszystko w porządku -odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-Myślę, że powinienem już pójść -powiedział.
-Jak chcesz -spojrzał się na mnie, uśmiechnął się i wstał udając się do drzwi a ja poczłapałam za nim. Tam zatrzymał się z ręką na klamce odwrócił się i powiedział:
-Przez głowę przeszła mi myśl, żeby Cię pocałować, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.
-Ale ja nic nie mam przeciwko -powiedziałam pośpiesznie.
-Dobranoc -odpowiedział wychodząc i zamykając drzwi.



----------------------------------------------------------------------------------------------------
I tutaj zaczyna się akcja. Od następnej notki, zawsze będzie się coś działo. ;D Dziękuję wszystkim za dodawanie komentarzy. Nie wiecie ile dla mnie one znaczą!.

poniedziałek, 25 lutego 2013

6.

-Ty to na prawdę masz do nich cierpliwość.
-Słuchaj mogę się założyć, że i ty byś wytrzymała z jakimś zwierzątkiem. Kup sobie no nie wiem Yorka. Chociaż takie psy są na zamówienie.
Ta myśl mi się spodobała. Mogłam jej wreszcie udowodnić, że potrafię się zaopiekować kimś innym a nie tylko sobą.
-Tata ma znajomego co hoduje psy -wypowiedziałam te słowa zanim zdążyłam się ugryźć w język.
-To na co czekamy? Jedziemy.
-No niech Ci będzie.
Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się do samochodu gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
-Cześć dziewczyny.
-Cześć -odpowiedziałam do opartego o płot Sebastiana
-Siema
-Gdzie się wybieracie?
-Yhm jedziemy kupić psa -wyjaśniła Mariola.
-A komu?
-Klaudii, ale ona z nim długo nie wytrzyma bo ona nie umie się nikim opiekować.
-Wczoraj na przykład się doskonale mną zajęła -powiedział Sebastian a ja zalałam się rumieńcem.
-Nie o takie opiekowanie mi chodzi. A może ty byś z nami pojechał?
-Nie wiem czy Klaudia się zgodzi.
-Oj zgodzi się, leć się szykuj a my poczekamy w aucie.
Sebastian zdążył się oddalić od nas na pare kroków, gdy zaatakowałam Mariolę.
-Głupia jesteś?
-Nie. Po prostu zorganizowałam Ci czas z Twoim nowym chłopakiem. Bo ty jakoś nie potrafiłaś się odezwać po za głupim "cześć".
-On nie jest moim chłopakiem!.
-A ty czemu tak stałaś jak głupia i nic się nie odezwałaś?
-Jakbyś nie zauważyła on był bez koszuli.
-Tak może się przeziębić.Ależ to ty pierwszy raz widziałaś jego nagi tors? Nie pokazał Ci wczoraj? -znów oblał mnie wielki rumieniec. Musiałam głupio wyglądać.
-Dziewczyny o co się kłócicie?
-Yhm o nic -odpowiedziałam szybko.
-Nie prawda. O to czy ty jesteś Klaudii chłopakiem -myślałam, że bardziej czerwoną być nie mogłam jednak się myliłam.
-I co?
-Powiedziała, że nie
-Jak tak powiedziała to znaczy, że nie.
-I drugie będzie się upierać. Przecież widzę jak na siebie patrzycie. Na odległość widać, że między wami coś jest.
Sebastian nawet nie zaprzeczył.
-Dobrze ten no chodźcie. Karol już jest -zakomunikowała zmieszana Mariola.
Ruszyliśmy po woli do samochodu. Musieliśmy z Sebastianem zająć tylnie siedzenia bo Mariola jak zwykle wparowała się na przednie siedzenie.
-Gdzie jedziemy?- podałam Karolowi adres i ruszyliśmy.
Całą drogę nikt się nie odzywał. Na miejsce dotarliśmy po godzinie.
-Karol poczekasz na nas? Zajmie nam to chwilę.
-Dobrze
Wyszliśmy z auta i udaliśmy się w stronę domu. Zadzwoniłam dzwonkiem. Odczekaliśmy chwilę i drzwi otworzył nam już starszy pan.
-Dzień dobry-przywitaliśmy się.
-O Klaudia. Dzień dobry. Zapraszam wejdźcie. Co Cię do mnie sprowadza? -dodał gdy byliśmy już w środku.
-Chciałabym kupić u pana pieska. Yorka. Ma pan aktualnie?
-Yorka mówisz? -przytaknęłam głową.- Tak się składa że mam, ale suczki mi się skończyły. Więc będziesz musiała poczekać, jeżeli chcesz suczkę.
-Może być pies.
-W takim razie zapraszam dalej.
Skierowaliśmy się do salonu a tam zastaliśmy chłopaka oglądającego mecz koszykówki.

niedziela, 17 lutego 2013

5.

-Muszę? -odpowiedział.
-Obiecałeś.
-No dobrze. -I z pozycji siedzącej zmienił na pozycję leżącą.-Mogę?-spytał.
-Jane-odpowiedziałam, nie bardzo wiedząc co chce zrobić.
Gdy już się dobrze ułożył położył głowę na moich nogach. I zaczął swoją opowieść:
 -Wiodłem zwykłe życie, jak każdy normalny nastolatek, gdy do naszej miejscowości wprowadziła się Kinga. Jak się wprowadziła to był jakiś tydzień po pogrzebie jej matki. W szkole była jakaś yhm, niezwykła, taka inna od wszystkich. Już po miesiącu spotykaliśmy się i po pewnym czasie została moją dziewczyną. Byłem z nią szczęśliwy, bardzo szczęśliwy, gdy mama oznajmiła, że dostała inną posadę. Lepiej płatną. Musieliśmy wyjechać, ale Kinga nie mogła tego zrozumieć. Powiedziała, że dla niej związek na odległość nie ma sensu.
-Przykro mi.
-Kontaktowałem się z moim kumplem -mówił jakbym mu w ogóle nie przerwała - i mówił mi, że ona już po tygodniu obściskiwała się z innym. Przeprowadziłem się tu i poznałem ciebie, mam nadzieję, że poczujesz coś do mnie, kiedyś
Zatkało mnie totalnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Nie na takiego końca historii oczekiwałam Nachyliłam się i lekko musnęłam jego usta swoimi. Uśmiechnął się.
-A to? Za co to było?
-Yhm podziękowanie.
-Za co?
-Za to, że opowiedziałeś mi historię swojego życia.
-Aha
Po obejrzeniu gwiazdozbioru wróciliśmy każdy do swojego domu.
Rano ze snu wyrwał mnie mój boski dzwonek. Zwlokłam się z łóżka i poszłam odebrać telefon.
-Słucham? -powiedziałam nie bardzo wiedząc kto dzwoni.
-Co robisz kochanie? -usłyszałam znajomy głos Marioli
-Nic szczególnego, chciałabym Cię uświadomić, że dostaniesz za to, że mnie obudziłaś.
-Co?! Spałaś jeszcze?! A ja chciałabym Ci powiedzieć, że dostaniesz bardziej bo nie zadzwoniłaś. I również, że dziś jest sobota i już jest 13:00.
-Co już ta godzina? Słuchaj skarbie ogarnę się i za jakąś godzinę będę u Ciebie. -Rozłączyłam się, szybkim krokiem wpadłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w co popadnie i zbiegłam na dół. Wpadłam do kuchni cmoknęłam mamę w policzek i poprosiłam, żeby Karol mnie podrzucił do Marioli.

-A to kto?- spytała na powitanie.
-Cześć skarbie, to jest nowy pracownik mojego taty.
-A co z Kubą?
-Kuba? On został przeniesiony do firmy na lepsze stanowisko, teraz Karol zajmuje się sprawami domowymi.
-Takimi jak wożenie Ciebie?
-Normalnie to bym się przeszła, ale no śpieszyłam się.
-Co ty taka zaspana?
-Yhm niech pomyślę. Poszłam spać około czwartej nad ranem. Bo wcześniej spędziłam uroczy wieczór i połowę nocy w towarzystwie Sebastiana.
-Więc mówisz, że o czwartej, tak?
-Tak- stłumiłam kolejne ziewniecie.
-Sebastian już o szóstej pływał w basenie.
-Skąd wiesz?
-Widziałam. Już o tej porze byłam w ogrodzie i zajmowałam się kwiatami.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Ciąg dalszy w następnej notce. ;D

czwartek, 14 lutego 2013

4.

-Wystawiłaś go przeze mnie -jęczała Mariolka.
-No to co? On zrozumie
-A jak nie?
-Dobra weź skończ. Jęczysz już od 30 minut. Pogadam z nim przy najbliższej okazji. A teraz chodź bo spóźnimy się na lekcje.
Na następnej przerwie Mariolka poleciała do biblioteki a ja udałam się na przechadzkę po szkole. Wpadłam na Sebastiana przy sali chemicznej.
-Hej -przywitałam się.
-Wystawiłaś mnie -powiedział oschle.
-Ale...
-Ale? Nie ma żadnego ale.
-Dasz mi powiedzieć dlaczego Cię wystawiłam? -spojrzał na mnie i od razu przebiegł mnie dreszcz po plecach. - Marioli mama wylądowała w szpitalu. Nie mogłam jej zostawić w takiej chwili.
-Kogo? Mariolę czy jej mamę? -zaczął się śmiać.-Wyjdziesz ze mną dziś na wieczór?
-Proponujesz mi drugą randkę? A jak znów będzie nieudana?
-Do póki nie spróbujesz to się nie dowiesz. Zgadzasz się?
-A gdzie chcesz mnie porwać?
-W jedno miejsce, takie odległe trochę.
-Czyli jesteśmy umówieni?
-Tak - odpowiedział i się uśmiechnął.
-Czemu się śmiejesz?
-Tylko się nie odwracaj. Twoja koleżanka jest w oknie tego budynku obok.
-Ahhh
-Pewnie zdasz jej całą relację?
-A mogę?
-A dlaczego nie? Tylko bym nie chciał, żeby cała szkoła o nas zaraz gadała.
-Nie masz się czego bać, już jej zabroniłam komukolwiek o tym rozpowiadać.
Późnym popołudniem wybrałam numer Marioli. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Hej no co tam? Chcesz, żebym przyszła? Ta chemiczka to franca, żeby nam już zadawać to szczyt chamstwa. Odrobiłaś już? Pomożesz mi?
-Może dopiero jutro, dziś jestem umówiona.
-Z kim? -specjalnie nie odpowiadałam na to pytanie. -Nie mów, że z Sebastianem?-wykrzyknęła po chwili Mariola.
- Tak
-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Nie miałam pojęcia zielonego o czym z nim gadałaś! To nie fair!.
-Klaudia!-usłyszałam głos mamy.
-Dobra muszę lecieć. Pa. Tak zadzwonię po wszystkim- odpowiedziałam na nie zadane pytanie.
Zbiegłam na dół i ujrzałam Sebastiana stojącego obok mamy.
-Chyba ktoś do Ciebie. Nie mówiłam, że gdzieś wychodzisz.
-Mamo dziś piątek, chyba mam prawo?- powiedziałam i wyszliśmy.
-Masz bardzo miłą mamę -stwierdził gdy tylko troszkę oddaliliśmy się od mojego domu.
-Gdzie mnie pan zabiera?
-Do wspaniałego miejsca, gotowa?
-Chyba.
-To idziemy.
Szliśmy około 20 minut i rozmawialiśmy o szkole. Gdy w pewnym momencie Sebastian kazał mi założyć bandamkę na oczy. Poprowadził mnie parę kroków i kazał odsłonić oczy. Moim oczom ukazała się wielka polana, na której po środku stał wielki dąb. Obok był ułożony koc a obok niego stał teleskop.
-Urocze miejsce. Zadziwiające mieszkam tu od urodzenia a jeszcze tutaj nigdy nie byłam. Będziemy oglądać gwiazdy?- ruchem głowy wskazałam na teleskop.
-Chcę Ci coś pokazać.
-Co konkretnie?
-Znalazłem jeden gwiazdozbiór, podobny do kwiatu róży.
-Yhm bardzo romantycznie -mruknęłam.
-A co, nie lubisz takich klimatów?
-Lubię -odpowiedziałam troszkę za szybko.
-Rozumiem -odpowiedział i lekko schylił głowę.
Nie wiele myśląc podeszłam do niego i i delikatnie dotknęłam jego policzka. Był taki uroczy i niewinny. Podniósł głowę, spojrzał mi w oczy i zaczął się powoli nachylać. Wiedziałam co chce zrobić. Stykaliśmy się już czubkami nosów, gdy moja ręka, która nadal dotykała jego policzka wplotła się w jego lśniące włosy. Już chciał mnie pocałować, gdy przechyliła lekko głowę i cmoknęłam go w policzka. Uśmiechnął się łobuziersko i przytulił mnie mocno.
-No to co, oglądamy te gwiazdy? -spytałam, gdy już mnie puścił.
Spojrzał w niebo i odpowiedział:
-Jeszcze trochę za wcześnie.
-To po co mnie tutaj tak wcześnie przyciągnąłeś?
-Chciałbym porozmawiać o Tobie, poznać Cię.
-Yhm mało ciekawy temat.Tylko jak ja opowiem Ci o sobie to ty się zrewanżujesz?
-Tak
-No dobrze -usiadłam na kocu.- Zaczynamy. Urodziłam się czwartego maja 1994r.
-Zaczyna się ciekawie -stwierdził dorzucając mój ulubiony łobuzierski uśmiech i usiadł na kocu.
-Do szkoły poszłam sześć lat później, teraz jestem w gimnazjum. Później zamierzam kształcić się na psychologa. Chcę pracować z młodzieżą. I to koniec, całe moje życie.
-Niemożliwe, nie działo się nic ciekawego?
-Nie
-A jak relacje z chłopakami?
-A wiesz, że nijak? Chociaż poznałam ostatnio bardzo mega,
-Tak? I jak z nim Ci się powodzi?
-Wiesz jakoś pierwsza randka nam nie wyszła, ale mam nadzieję, że druga nam się uda.
-Yhm a mógłbym go poznać?
-Tak oczywiście. Sebastian to jest Sebastian, najwspanialszy chłopak jakiego poznałam -powiedziałam. Wyciągnął rękę i udawał, że się wita. -Dobrze znacie się już, więc teraz ty może opowiesz coś o sobie?


                                                   --------------------------------------------


Ciąg dalszy w następnej notce.