środa, 3 kwietnia 2013

30.

Wszystko mnie bolało. Na dodatek miałam skrępowane nogi i ręce. A w głowie mi huczało. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju. Nie było żadnego okna. Jedyne źródło światła płynęło z słabej żarówki. Nagle drzwi się otworzyły i po schodach zszedł jakiś mężczyzna.
-Och obudziłaś się? -mruknął i podszedł do mnie. Byłam pewna, że gdzieś go już widziałam.
-Dlaczego to robicie? -spytałam a mój głos zabrzmiał pewniej niż myślałam.
-Wiesz kim jestem? -spytał.
-No wampirem -odpowiedziałam a on prychnął. -Jesteś Harry Anderson. Byłeś wtedy u mnie z Elvisem podczas przesłuchania.
-Jesteś bystrzejsza niż mi się wydawało.
-Dlaczego to robicie? -powtórzyłam pytanie.
-Dlaczego wciąż pytasz o nas? A jak robię to sam?
-Jest was paru -odpowiedziałam spokojnie.
-Robin! -krzyknął wampir a w drzwiach stanęła postać. -Przynieś młodej damie śniadanie.
-Ty jesteś szefem tak? -spytałam, gdy tamten wampir znikł.
-Dobrze maleńka -powiedział nachylając się nade mną. Rozwiązał mi sznury na nogach i rękach i pomógł wstać.
W tym samym czasie przyszedł Robin i przyniósł mi śniadanie. Szybko zjadłam to co było na tacy i zaczęłam się przechadzać po piwnicy. Denerwowało mnie to, że każdy mój ruch obserwował Harry.
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie -powiedziałam siadając wprost niego.
-Denerwowało mnie to, że cały czas byłem pod władzą tego młodego Elvisa.
-No tak tyle, że odgrywasz się na Sebastianie, czemu?
-Ach kiedyś ojciec Sebastiana wlazł mi za skórę i próbowałem go zabić i od tamtej pory byłem pod władzą Elvisa. A odpowiadając na Twoje pytanie. Sebastian jest potężną istotą i to właśnie na nim ojcu najbardziej zależy.Wtedy kiedy go porwaliśmy było zabawnie. Jednak wiedzieliśmy, że zaraz nas znajdziecie więc szybko uciekliśmy.
-Teraz też was znajdą.
-Będzie im trudno. Znajdujesz się w środku ziemi, więc będzie im trudno. A jeszcze trudniej, gdy osłabię więź między wami -powiedział podchodząc do mnie.
-Co ty chcesz zrobić? -spytałam przestraszona.
On jedynie do mnie podszedł i się uśmiechnął. Jednocześnie chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął mocno do ściany.
-Zostaw mnie! -krzyknęłam.
On jednak już nachylał się nad moją szyją. W następnym momencie poczułam mocne ukłucie. Po moim ciele przeszedł ogromny dreszcz. Picie przez wampira krwi wbrew woli było bolesnym przeżyciem. Nie miałam siły wyrywać mu się. Poczułam jak odrywa się od mojej szyi i przejeżdża językiem po rankach. Następnie podniósł mnie i położył na łóżku. Nie zdawałam sobie sprawy, że płaczę dopóki nie podał mi chusteczek.
-Nie płacz kochana. Powinnaś podziękować mi za delikatność -powiedział z ironią w głosie.
-Z chęcią będę patrzyła na Twoją śmierć -odpowiedziałam.
-Szefie mamy problem -usłyszeliśmy oboje.
-Muszę iść, jednak wiedz, że jeszcze dziś tu wrócę. Jesteś smaczna -dodał i już go nie było.
A ja zapadłam w głęboki sen.




                                                  -------------------------------------------------------------
Powoli zbliżamy się do końca. Przewiduję jeszcze z pięć rozdziałów.

1 komentarz:

Klaudii pisze...

:O :o mam nadzieję ze będziesz pisać tez inne opowiadania :) uwielbiam czytać to co piszesz.