Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez okno. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Wstałam i owinęłam się szczelnie kołdrą. Z pokoju były dwa wyjścia. Tym po lewo wczoraj weszliśmy, więc po prawo powinna być łazienka. Nie myliłam się, szybko z niej skorzystałam i ruszyłam dalej. Szłam przez korytarz, który był dość ciemny, jednak oświetlały go okna. Korytarz tak i jak cały dom był urządzony dość staromodnie. Przeszłam cały korytarz, minęłam również drzwi wejściowe i weszłam do wielkiego salonu. W rogu stał wielki czarny fortepian. Przez salon przechodziło się do wielkiej jadalni, gdzie na ścianach było dużo obrazów. Przeszłam przez jadalnię szybko, nie zaciekawiła mnie za bardzo swoim wyglądem, chociaż tak jak reszta domu była niesamowita. Przeszłam przez jadalnię i weszłam do ogromnej kuchni. Tam znalazłam swojego ukochanego. Jeszcze nie zdążyłam się odezwać a on już wiedział o mojej obecności.
-Wiedziałem, że mnie znajdziesz -powiedział odwracając się w moją stronę.
-Nie chcę, budzić się sama -powiedziałam. Mrugnęłam a on już stał obok mnie. Objął mnie przyciągając do siebie.
-A ja nie lubię, gdy jesteś ubrana -powiedział ściągając ze mnie jedyne moje okrycie. Szybko przycisnął swoje wargi do moich.
-Ja muszę iść do szkoły -powiedziałam, gdy całował moją szyję.
-I tak już nie zdążysz. Jest po dziesiątej -powiedział znów wracając do moich ust. Poczułam jak poruszamy się w wampirzym tempie i po momencie jak Sebastian przyciska mnie do ściany. Poddałam mu się. Miałam do niego słabość i on o tym wiedział i do tego dobrze to wykorzystywał.
*
-Bastek ja już muszę iść -powiedziałam na co on tylko mruknął. -A i coś jeszcze -dodałam przysuwając się do niego. Lekko, jednak stanowczo mnie od siebie odsunął. Przewróciłam się na drugi bok i wstałam. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej krótkie spodenki, bieliznę i top. Poszłam do łazienki tam wzięłam prysznic, szybko ubrałam się i doprowadziłam do pionu. Gdy wyszłam z łazienki zerknęłam na swojego ukochanego. Leżał w takiej samej pozycji, jak go zostawiłam. Czułam jak mnie obserwuje, jednak nie zwracałam na niego uwagi. Zdjęłam jeansową kurtkę z wieszaka, wzięłam torebkę i szybko wrzuciłam do niej kluczyki i moje dokumenty oraz telefon i wyszłam z pokoju. Nie odwracałam się, jednak wiedziałam, że Sebastian idzie za mną. Będąc przy wejściu usłyszałam jak cicho mruknął. Odwróciłam się do niego i spojrzałam wyczekująco.
-Jesteś uparta -powiedział podchodząc do mnie. Pocałowałam go delikatnie w usta i przechyliłam szyję. Chwilę później poczułam lekkie ukłucie. Od razu poczułam euforię uczuć. Szczęście, zadowolenie i niepokój. Wiedziałam, że nie są to moje uczucia. Zawsze, gdy łączyliśmy się w jedno podczas tych krótkich chwil odczuwaliśmy swoje uczucia. Szybko przylgnęłam do Sebastiana a on docisnął mnie do drzwi. Powoli podniósł mnie do góry a ja objęłam go w pasie nogami. Zerknęłam na swojego ukochanego pił łapczywie. Wiedziałam, że jest szczęśliwy. Powinien codziennie pić, jednak nie mogliśmy sobie pozwolić, żeby Mariola złapała nas, więc pozwalałam mu pić ile chce. Poczułam jak delikatnie odsuwa się. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przycisnęłam mocniej do siebie. Nie opierał mi się tylko jeszcze mocniej wbił we mnie swoje kły. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Sebastian w wampirzym tempie przejechał po moich rankach językiem i postawił mnie na ziemi, jednocześnie zerkając na mnie przestraszonym wzrokiem. Odsunęłam się od drzwi o które się opierałam i pozwoliłam swojemu ukochanemu je otworzyć. Moim oczom ukazał się dość młody mężczyzna, wysoki, opalony, dobrze zbudowany o ciemnych włosach.
-Dzień dobry -powiedział a w jego głosie wyczuć było dość dużą radość. Stanęłam obok Sebastiana. Wcześniej stał tak jakby w każdej chwili mógł oddać za mnie życie.
-Cześć -odpowiedziała a mój ukochany tylko na niego zerknął.
-Jestem ogrodnikiem -powiedział. Wyjaśniało to jego strój. Niebieska koszulka i jeansowe spodnie za kolano na szelki, które mu swobodnie zwisały i kapelusz, który trzymał w ręce. -Pani Karolina mnie zatrudniła mnie do pielęgnacji tego ogrodu. W nawiasie mówiąc, nigdy nie wiedziałem tak pięknego ogrodu. Kazała mi również zanim zacznę pracę zameldować się u państwa -wyjaśnił.
-Zaraz zadzwonię do Karoliny i spytam się o to gdzie są narzędzia -powiedziałam wyciągając telefon.
-Nie trzeba. Ja wszystko wiem -powiedział i uśmiechnął się niepewnie.
-No dobrze. Ja jadę. Jakby pan czegoś potrzebował to niech się pan zgłosi do Sebastiana, dobrze? -spytałam.
-Niech mi pani mówi Karol -powiedział a na jego policzkach wystąpiły dwa wielkie rumieńce.
-No dobrze. A ja jestem ...
-Tak pani Klaudia i pan Sebastian -powiedział uśmiechając się już szerzej.
-Bez pan i pani -uzupełniłam. Karol uśmiechnął się niepewnie. -Kochanie nakarmisz Michaelka? -spytałam. Sebastian posłał mi łobuzierski uśmiech i kiwnął głową. -I nie wypuszczaj go do ogrodu -dodałam, całując go w usta. Odwzajemnił pocałunek, jednak byłam świadoma obecności Karola, więc szybko oderwałam się od niego. Ruszyłam chodnikiem do drogi a później wzdłuż drogi do garażu. Karol szedł za mną. Obok garażu postawionego oddzielnie od domu, stał mały budynek i to tam właśnie znikł Karol. -Miłej pracy! -krzyknęłam, gdy wchodził do szopy. Posłał mi promienny uśmiech i znikł za drzwiami. Otworzyłam garaż. Obok mojego urodzinowego garbusa stał samochód Sebastiana. Aston Martin czerwony, jego nowy nabytek. [To jest to auto- Kliknijcie ]. Nie rozumiała po co mu był tak szybki samochód, jednak jak chciał to sobie kupił. Wsiadłam do swojego garbusa i wyjechałam z garażu, zamykając za sobą garaż.
2 komentarze:
Wciągające ;) ciekawa jestem co będzie dalej. /K.
Świetne. Właśnie przed chwilką przypadkowo natrafiłam na ten blog. Obserwuję liczę że się odwdzięczysz:
http://szablonow-swiat.blogspot.com/
Prześlij komentarz