czwartek, 16 maja 2013

39.

Przewróciłam się na drugi bok i cicho syknęłam. Wszystko mnie bolało. Każdy mięsień mojego ciała domagał się znieczulenia. Otworzyłam oczy. Sebastiana nigdzie nie było. Wstałam i podeszłam do wózka. Dominika również nie było. Trochę zaniepokojona zaczęłam chodzić po domu. Znalazłam ich w kuchni. Sebastian karmił małego Dominika. Oczywiście obaj byli upaprani papką. Gdy weszłam Sebastian zerknął na mnie.
-Dzień dobry -powiedziała całując obu mężczyzn w czoła. Próbowałam udawać, że wszystko jest ok, jednak chyba mi to nie wychodziło. Podeszłam do lodówki i wtedy zauważyłam na szyi dwa małe strumyczki zaschniętej krwi. -Cholera -szepnęłam. Tuż za mną zjawił się Sebastian.
-Przepraszam -szepnął.
-Możesz to naprawić? -spytałam wskazując dwie małe dziurki. Podeszłam do kranu i zaczęłam intensywnie zmywać krew. Zeszła dopiero po chwili i właśnie wtedy spojrzałam na Sebastiana. W jego oczach krył się ból.
-Nie -odpowiedział na moje pytanie. Spojrzałam na niego pytająco. -Musiałbym znów otworzyć ranki. A tego nie chcę, ostatnio za dużo wziąłem. Nie chcę -powiedział już nieco głośniej i pewniej.
-To będę chodzić z takimi rankami? Jak myślisz nie będzie to nieco podejrzane? -spytałam podchodząc do niego. Jakby chciał uciec przede mną zaczął się cofać, jednak ja nie dawałam za wygraną. W pewnym momencie Sebastian napotkał przeszkodę, właśnie wtedy podeszłam bardzo blisko do niego. -Proszę -szepnęłam. Bardzo powoli nachylił się nade mną i leciutko wbił kły w ranki. Bardzo szybko odpłynęłam do krainy szczęścia. Chwyciłam Sebastiana za głowę i mocno przyciągnęłam do siebie. Nie opierał mi się tylko bardziej łapczywie zaczął pić moją krew. Zaczął cicho jęczeć, po chwili dołączyłam do niego. Moja jedna ręka zeszła do jego rozporka. W tym samym czasie jego ręce powędrowały na moje biodra. Podniósł mnie delikatnie i położył na ladzie. Jednocześnie kładąc się na mnie. Przejechał językiem po rankach i zaczął mnie całować. Pocałunkami schodził niżej i niżej aż doszedł do brzucha. Pocałował mnie w pępek na co zaczęłam cicho śmiać się. Swoimi wargami znów wrócił do moich warg. Pocałował mnie delikatnie i zeskoczył z blatu. Pozostawiona sama na blacie zaczęłam ciężko oddychać, jednocześnie obserwując Sebastiana jak poprawia sobie spodnie, które zdążyłam mu odpiąć. Gdy poprawił spodnie zdjął mnie z blatu i postawił na nogach.
-Zobacz jak mały nas obserwował -powiedział śmiejąc się. Zerknęłam na chłopca. Wpatrywał się w nas dużymi niebieskimi oczkami. Kompletnie zapomniałam o jego obecności. -Wczoraj aż za dużo wziąłem -dodał już poważniej odchodząc ode mnie. -Zrobię Ci śniadanie -powiedział.
-Nie chcę -odpowiedziałam. Wzięłam małego i poszłam z nim do łazienki, po drodze zabierając torbę z jego ubraniami. Szybko wykąpałam go i ubrałam w ubranka. Później bez słów przekazałam go Sebastianowi, który leżał na łóżku. Wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy, końcówki zakręciłam na lokówce, zrobiłam lekki make-up i owinięta w mały ręcznik wyszłam do sypialni. Zerknęłam na chłopców obaj oglądali coś na telefonie. Gdy wyszłam z łazienki Sebastian zerknął na mnie i cicho jęknął. Wyjęłam z szafy krótką czarną sukienkę (klik), bieliznę i znów poszłam do łazienki. Szybko się tam ubrałam i znów wyszłam do sypialni. Sebastian gdy mnie zobaczył znów cicho jęknął. Lekko uśmiechnęłam się pod nosem. Założyłam baleriny i sięgnęłam po telefon. Wiadomość od Kuby "Kiedy będziecie?" szybko wystukałam wiadomość "Już wyjeżdżamy" i włożyłam telefon do wielkiej czarnej torby. Odwróciłam się w stronę łóżka i cicho syknęłam. Sebastian stał tuż za mną. Nasze nosy się stykały.
-Nie rób tego -szepnął.
-Ja Cię wcale nie prowokuję -odpowiedziałam również szeptem. Krępowała mnie nasza bliskość. Może nie krępowała, jedynie chciałam, być bliżej jego. Bardzo powoli bardziej się do niego przysunęłam.
-Prowokujesz -szepnął mi wprost w usta. Pokręciłam delikatnie głową. W torbie zadzwonił mi telefon i zepsuł tą magiczną chwilę. Wyciągnęłam go i zerknęłam na telefon. Dzwoniła Mariola.
-Słucham? -powiedziałam już głośniej odchodząc od Sebastiana i siadając na łóżku. Mały oparty o wszystkie możliwe poduszki siedział samodzielnie i bawił się zabawką, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się do mnie szeroko i wyciągnął rączki. Jedną ręką wzięłam go słuchając jednocześnie Marioli.
-Bo słuchaj no zostawiłam w łazience swoją bransoletkę, podrzucisz mi ją jak będziesz jechać do domu rodziców Sebastiana?
-Ok -odpowiedziałam i rozłączyłam się. Wzięłam Dominika i ruszyłam z nim na górę. Szybko zabrałam bransoletkę z łazienki i zeszłam na dół. Przy drzwiach stał mój ukochany. Dopiero teraz zwróciłam uwagę w co był ubrany. Miał na sobie ciemne jeansy i czarną koszulkę. Wyglądał seksownie. Wyszłam z małym z domu i zamknęłam go. Sebastian w tym czasie poszedł po samochód i jak się odwróciłam już był z powrotem na podjeździe. Wyszedł i otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się do niego i położyłam z tyłu torbę podróżną Michaela wraz z nim w środku. Chciałam go podrzucić do rodziców. Paweł będzie szczęśliwy.
Mknęliśmy przez tereny zabudowane z szybką prędkością. Dominik usnął mi w ramionach. Dobrze, że kazałam Sebastianowi wziąć spakować wózek. Po drodze wstąpiliśmy do Marioli. Sebastian wyskoczył szybko oddać jej bransoletkę. Pomachałam jej przez okno i wskazałam na małego. Pięć minut później byliśmy w domu pani Lewis. Teraz sama zamieszkiwała ten wielki budynek. No sama nie licząc Donalda. Weszliśmy do domu. Z pozoru panował taki sam harmider co zawsze. Z góry było słychać jak Kuba i Karolina o coś się kłócą, z salonu dobiegał głośny głos telewizora, który zapewne oglądał najstarszy, za to z kuchni dobiegał głos gotowania. Zostawiając w przedpokoju wózek z śpiącym Dominikiem poszłam do kuchni. Przywitałam się z panią Lewis i pomogłam jej gotować obiad. Wszyscy coś robili, jednak było czuć wielki smutek panujący w tym domu. Rozmawiałyśmy o wszystkim. O pogodzie, o naszym nowym domu o małym Dominiku, kiedy przyszedł Sebastian. Pocałował mamę na powitanie i dołączył się do rozmowy na temat małego Dominika.
-A jeżeli o nim mowa to kochanie, mały się obudził -powiedział Sebastian czule się do mnie uśmiechając. Szybko wstałam i poszłam do przedpokoju. Rzeczywiście mały niecierpliwie się kręcił. Wraz z wózkiem przeszłam do kuchni. Tam wzięłam małego Dominika na ręce i zaczęłam się z nim bawić, podjadając ciasteczka. Każdy zajął się swoimi myślami. Pani Lewis cały czas gotowała a Sebastian siedział i wpatrywał się w swoje palce. Bawiłam się tak z małym, gdy poczułam, że zbiera mi się na wymioty. Nie otwierając ust szybko podałam małego Sebastianowi i pobiegłam do łazienki. W ostatnim momencie dobiegłam do ubikacji i zwróciłam przed chwilą zjedzone ciasteczka. Chwyciłam włosy, żeby ich nie ubrudzić i zwróciłam resztki pokarmu. Spuściłam wodę i wstałam. Sebastian stał zaniepokojony w drzwiach od łazienki.
-Wszystko ok -powiedziałam uśmiechając się do niego. Szybko umyłam ręce i przepłukałam twarz. -Gdzie mały? -spytałam mijając go w drzwiach. Szedł za mną zerkając na mnie niespokojnie. W kuchni zastałam panią Lewis bawiącą się z Dominikiem. -Mógłbyś odpowiedzieć -szepnęłam krytycznie do Sebastiana. -Wszystko dobrze -powiedziałam już głośniej, gdy zobaczyłam jak mama mojego ukochanego zerka na mnie. -Wezmę go -powiedziałam odbierając jej małego. -Pojechałabym do mamy -powiedziałam kierując się do Sebastiana. -Podrzucę jej Michaela. Będę za jakieś pół godziny. Akurat na obiad -zwróciłam się do pani Lewis. Odbierając kluczyki od Sebastiana posłałam mu wdzięczny uśmiech. Wyciągnęłam z bagażnika fotelik i posadziłam w nim małego, zapięłam mu pasy i ruszyliśmy. Chwilę później byliśmy pod domem moich rodziców. Zadzwoniłam dzwonkiem i chwilę odczekałam. Otworzył mi Paweł, chwilę się nie odzywał, jednak gdy zobaczył małego, który był w foteliku ciekawość zwyciężyła.
-Kto to? -spytał ruchem głowy wskazując małego.
-Dominik -odpowiedziałam mijając go w drzwiach. -Gdzie mama?
-Nie ma jej. Jestem sam -odpowiedział uważnie przyglądając się małemu.
-Dobrze to mam coś dla Ciebie -powiedziałam podając mu Michaela. -Zajmiesz się nim, proszę? -spytałam. Dziwnie mi się przypatrywał, jednak po chwili kiwnął głową.
------------------------------

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

;) czekam na następny rozdział ;)
K.