środa, 15 maja 2013

38.

-Jak to? Ten miły młodzieniec Kuba? -spytała a w jej głosie wyczuwać było troskę i niepokój.
-Nie, Michał. Opowiadałam Ci o nim. Mieli syna. Jego żona też nie żyje. Chłopczyk ma pół roku. Pani Lewis już nie nadaje się do wychowywania dzieci a Karolina i Kuba to wiecznie młode dusze. Jak na razie bierzemy go do siebie -wyjaśniłam.
-A nikt z rodziny matki nie może go wziąć? -spytała zdruzgotana.
-Nie mamo. Jej rodzice nie żyją a jej siostra ma już swoje dzieci -powiedziałam. Jednak wiedziałam, że to nie jest jedyny powód, dla którego nie może go wziąć siostra żony Michała. Dominik mógł stać się kiedyś wampirem. I chociaż Michał "zrzekł" się bycia wampirem , jego syn nim będzie. Dzięki temu, że Michał był "normalnym" człowiekiem jego żona mogła zajść w ciąże i on mógł umrzeć. -Mamo muszę naprawdę jechać. Jest późno. Mariola siedzi sama u nas w domu i nie wie co się dzieje. W każdej chwili Dominik się może obudzić a nie wiadomo czemu od samego urodzenia uspokoić go mogli tylko rodzice i ja, no i czasem Sebastian. A jeżeli o nim mowa to on też mnie potrzebuje -wyjaśniłam cmoknęłam mamę w polika i wyszłam. -Przyjadę do Ciebie jutro -dodałam otwierając drzwi. Szybko wróciłam do domu w którym byłam wcześniej. Wpadłam do salonu. Tam siedział już Kuba z najstarszym. Obaj zerknęli na mnie.
-Hm dobrze, że jesteś. Dowiedziałem się -tu spojrzał na panię Lewis,- że wy weźmiecie Dominika. Zadzwoniłem do mojego adwokata i kazałem mu wnieść do sądu sprawę o przyznanie tymczasowej opieki -wyjaśnił.
-Dziękuję -odpowiedziałam. Nie dane nam było, więcej rozmawiać bo na kanapie poruszył się Dominik. Szybko podeszłam do niego i wzięłam go na ręce. -Sebastian jedziemy do domu? -spytałam. Mój ukochany kiwnął głową.
-Informuj mnie na bieżąco -mruknęłam do Kuby wychodząc za Sebastianem. -Będziemy tutaj rano -dodałam już głośniej.
Na podjeździe minęłam się z Karoliną.
-Macie już potrzebne rzeczy w domu. Mariola też o wszystkim wie -dodała.
-Dzięki -odpowiedziałam posyłając jej całusa.
Wsiedliśmy do auta. Trzymałam Dominika na kolanach. Przez całą drogę Sebastian się nie odzywał. Wysadził nas przed domem a sam pojechał zaparkować auto do garażu. Weszłam do domu.
-Jesteśmy! -krzyknęłam. Chwilę później Mariola zbiegła z góry. -Gdzie Karolina zostawiła rzeczy? -spytałam na powitanie.
-Wszystko jest w salonie -odpowiedziała. -Jaki on śliczny -dodała zerkając na Dominika. Rzeczywiście. Chłopczyk miał śliczne niebieskie duże oczka i blond kręcone włoski. -Weźmiesz go ode mnie? -spytałam. Mariola posłusznie przejęła małego ode mnie. Obie przeszłyśmy do kuchni. Tam był już Sebastian, zapewne wszedł kuchennymi drzwiami. Zerknął na nas. Powiedział krótkie "dobranoc" i już go nie było. Wyjęłam z lodówki pizzę i wstawiłam do mikrofali. Nalewając sobie soku usłyszałam jak mały zaczął płakać. Odwróciłam się szybko do niego i wzięłam go od Marioli. Będąc w moich ramionach od razu się uspokoił.
-Przyprowadzisz wózek? -spytałam. Mariola kiwnęła głową i wyszła. -Weź też mu wszystkie rzeczy do manny! -krzyknęłam za nią. Mariola przyprowadziła wózek i zaraz przywlekła za sobą torbę.
-Uciekłam przed jednym dzieckiem, trafiłam na inne -powiedziała śmiejąc się. -Bez obaw, zrobię mannę. Jutro z rana zadzwonię do mamy, żeby po mnie przyjechała. Nie będę wam przeszkadzać -powiedziała wstawiając wodę. Posadziłam małego do wózka a sama zaczęłam jeść pizzę.
-Możesz wziąć garbusa -powiedziałam pomiędzy jednym a drugim kęsem.
-Nie, przyjedzie po mnie. Już do niej pisałam. Po za tym chce, żebym popilnowała Adriana. Będzie wcześnie rano -wyjaśniła robiąc mannę.
-Nakarmisz go? -spytałam wskazując małego. -Pogadam z Sebastianem -kiwnęła głową. -Posłuchaj teraz ciocia Cię nakarmi. Będziesz grzeczny, ok? -spytałam małego i szybko ruszyłam do pokoju. Weszłam niepewnie do naszej sypialni. -Sebastian? -spytałam niepewnie podchodząc do łóżka. -Kochanie wszystko dobrze?
-Tak -odpowiedział a w jego głosie wyczuwałam namacalną rozpacz.
-Jest coś czego potrzebujesz? -spytałam czule, przejeżdżając opuszkami palców po jego poliku.
-Przyjdź do mnie jak najszybciej -powiedział całując mnie w rękę. Odwróciłam się i wyszłam. Znów wróciłam do kuchni. Mały właśnie kończył jeść mannę.
-Dzięki -powiedziałam.
-Dobranoc -odpowiedziała Mariola i wyszła z kuchni. Nasypałam Michaelowi jedzenia do miski i wzięłam Dominika. Chłopczyk już zasypiał, więc zaprowadziłam cały wózek do naszej sypialni.
-Śpi? -spytał Sebastian, gdy weszłam z małym do sypialni.
-Gniewasz się, że go wzięłam? -spytałam podchodząc do szafy po piżamę.
-Nie -odpowiedział a ja posłałam mu uśmiech i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam make-up, umyłam zęby i wyszłam do swojego ukochanego. Stał przy wózku i wpatrywał się w małego.
-Obudził się? -spytałam się na co drgnął.
-Podobny jest do Michała -odpowiedział. -Musisz mi to robić?
-Co? -spytałam głupio.
-No musisz się ubierać w taką piżamę? -spytał a ja zerknęłam na siebie. Krótkie spodenki i bluzka na ramiączka koloru niebieskiego. Niebieski to jego ulubiony kolor.
-Co jest w niej nie tak? -spytałam a on podszedł do mnie. Stykaliśmy się prawie ustami.
-Jest krótka -szepnął. -I odpowiadając na Twoje wcześniejsze pytanie. Tak jest coś czego potrzebuję -znów szepnął zerkając na moją szyję. Chwyciłam go za rękę i poprowadziłam w stronę łóżka. Tam usiadł a ja usiadłam okrakiem na nim. Przechyliłam głowę i po chwili poczułam mocne ukłucie. Cicho syknęłam. Sebastian jakby nie słyszał mojego jęknięcia zaczął mocniej wbijać we mnie swoje kły. Przywarłam do niego mocno. Czułam każdy jego mięsień. W wampirzym tempie znaleźliśmy się w innej pozycji. Leżałam na plecach a mój ukochany leżał na mnie. To jak łapczywie pił moją krew podobało mi się, jednak bardzo mnie to bolało. Czułam jakby tysiące igieł wbijały mi się w to miejsce.
-Sebastian to boli -cicho jęknęłam. Mój ukochany w odpowiedzi włożył mi rękę za bluzkę. Jednym ruchem ręki rozerwał ją. Ból stawał się nie do zniesienia, więc zaczęłam cicho jęczeć i odpychać Sebastiana. Dla niego była to chyba zachęta bo szybkim ruchem ręki pozbył się ze mnie wszystkich ubrań a drugim ruchem ręki pozbył się swojej garderoby. -To boli! -powtórzyłam już nieco głośniej. Nie odrywając się od mojej szyi Sebastian zaczął we mnie wchodzić. Głębiej i głębiej. Sprawiając mi coraz więcej bólu. Gdy wszedł we mnie poczułam jak jego uścisk słabnie. Po chwili wyszedł ze mnie, jednak nadal pił moją krew. Usłyszałam płacz Dominika. Sebastian przerażony oderwał się ode mnie. Zszokowany spojrzał na mnie. Musiałam wyglądać krytycznie. Próbowałam wstać do Dominika, jednak zakręciło mi się w głowie i gdyby Sebastian mnie nie złapał pewnie bym upadła. Mój ukochany wstał i wziął Dominika. Położył go u nas na łóżku. Wyciągnął z szafy spodnie i jednym ruchem ręki je założył. Zerknął na moją ulubioną porwaną piżamę i wyjął mi nową. Szybko ubrałam się w nią i cała obolała położyłam się obok Dominika. Zaczęłam szeptać mu słowa. Chłopiec powoli usnął. Wtedy odwróciłam się do Sebastiana. Stał przy łóżku. Gestem dłoni zaprosiłam go do łóżka. Niepewnie się obok mnie położył.
-Przepraszam -szepnął.
-Będąc z Tobą wiem na co się piszę. Nie powinnam Cię prowokować. To jedynie tylko mój błąd. A teraz dobranoc -powiedziałam zgaszając światło i usypiając w objęciach swojego ukochanego.
--------------------------------
No niech będzie ;D Hahahah nie wiem czy ktoś oprócz dwóch stałych czytelniczek czyta, ale choćby dla nich dwóch będę dodawać rozdziały ;D

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Fajnie jest mieć takiego brzdąca ;)
Rozdział super. Fajnie, że dla nas piszesz :)
Pozdrawiam!/ K.