wtorek, 14 maja 2013

37.

Nalałam sobie soku i ruszyłam do pokoju. Nasza sypialnia jako jedyna była na dole. Sebastiana nie było w pokoju więc domyśliłam się, że jest już w łazience. Nie myliłam się, siedział na rogu wanny. Gdy weszłam uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie. Wyjął mi z rąk szklankę i postawił na małym stoliczku obok wanny. Znów podchodząc do mnie pozbył się koszulki. Powoli zaczęliśmy pozbywać się swoich ubrań. Sebastian pierwszy wszedł do wanny a ja tuż za nim. Wanna była duża na spokojnie pomieściła nas. Oparłam się i zamknęłam oczy, czując jak Sebastian wierzchem dłoni przejeżdża po całym moim ciele powodując ciarki. Jego ręka objęła mnie w pasie i przyciągnęła do siebie.
-Hej -powiedziałam śmiejąc się.
-Mógłbym tak codziennie -powiedział całując mnie w szyję. Oparłam się o niego i odprężyłam. Chwilę później zadzwonił telefon. Na szczęście Sebastian miał położony na półce.
-Słucham? -powiedział. Przez kolejne minuty nasłuchiwał. -Ok -odpowiedział. Nie mogłam odczytać z jego twarzy kompletnie nic. Zero emocji.
-Coś się stało? -spytałam na co on wstał i wyszedł z wanny.
-Ubieraj się -powiedział. Bez żadnego ale wstałam i owinęłam się ręcznikiem, który mi podał. Ubrałam się w sukienkę i skórzaną kurtę oraz kozaki wiosenne do kolan. Szybko poprawiłam makijaż i związała włosy w koka.
-Obudź Mariolę. Niech pilnuje domu dopóki nie wrócimy. Czekam w aucie -powiedział Sebastian wychodząc. Szybko pobiegłam na górę i obudziłam Mariolę.
-Co się stało? -spytała ziewając.
-Nie wiem -odpowiedziałam. -Sebastian chodzi zdenerwowany. Ktoś do niego dzwonił. Pozamykaj wszystkie drzwi i pilnuj Michaela, żeby nic nie zrobił -powiedziałam i zbiegłam na dół a Mariola za mną. Wpadłam jeszcze do sypialni po torebkę. -Zrobisz to dla mnie? -spytałam jeszcze mimochodem.
-Poczekam dopóki nie wrócicie -odpowiedziała.
-Jakby co mam klucze -powiedziałam i wybiegłam z domu. -Co się dzieje? -spytałam Sebastiana już w aucie. Nie odpowiedział mi tylko ruszył z piskiem opon. Szybko przejechaliśmy przez las, który prowadził do naszej posesji i wyjechaliśmy na ulicę. Mknęliśmy ponad 180km/h. -Co się do cholery dzieje?! -krzyknęłam.
-Zaraz będziesz wiedzieć -odpowiedział mi wciąż tajemniczo. Po 10min byliśmy pod domem jego mamy. Oboje wpadliśmy do niego. Byli już wszyscy. To znaczy Karolina, Kuba, ich rodzice i syn Michała i jego żony.
-A gdzie rodzice Dominika? -spytałam.
-Nie powiedziałeś jej? -spytał Kuba zdziwiony zerkając na Sebastiana.
-Czego mi nie powiedziałeś? -znów spytałam.
-Oni nie żyją -wymamrotał Sebastian a z jego oczu popłynęły łzy. W tym samym czasie zaczął płakać Dominik, którego trzymała jego babcia.
-Znowu? -mruknął najstarszy. -Przed chwilą się uspokoił -powiedział a w jego głosie wyczułam rozpacz. Podeszłam do pani Lewis i wzięłam od niej Dominika.
-Już spokojnie -szepnęłam mu do ucha. Jak na komendę chłopiec uspokoił się. Miał dopiero pół roku a zdawało mi się, że już rozumiał co się do niego mówi.
-Jesteś aniołem -powiedziała pani Lewis na co ja się tylko uśmiechnęłam. Zaczęłam nosić powoli na rękach małego. Po chwili był już całkowicie spokojny. Zerknęłam na Sebastiana stał tak jak przedtem, tylko już nie płakał. Wiedziałam jaka silna więź łączyła go z Michałem. Nie próbowałam go pocieszać, musiał to wycierpieć i dobrze o tym wiedziałam.
-Pojadę pozałatwiać wszystkie sprawy. Kuba chodź pomożesz mi -powiedział najstarszy. Sebastian tylko opadł na fotel. Dwaj mężczyźni wyszli a ja położyłam Dominika na kanapie, ponieważ spał.
-Mały był w żłobku kiedy to się stało -powiedziała pani Lewis. -Jechali samochodem. Jakiś pijany facet, który prowadził ciężarówkę wyjechał na ich pas. Zginęli na miejscu -wyjaśniła a z jej oczu popłynęły łzy. -Teraz nie wiemy co mamy z nim zrobić. Ja jestem za stara na wychowywanie dzieci. Karolina i Kuba no cóż wiecznie młoda dusza -powiedziała szlochając. Zerknęłam na Sebastiana.
-Jak na razie my może go wziąć -powiedziałam a Sebastian, jakby nie słyszał moich słów nie poruszył się ani o centymetr.
-No nie wiem -odpowiedziała.
-Jednak ja wiem. Za tydzień kończę szkołę. A później zobaczymy jak to będzie -powiedziałam. -Ja z chęcią się nim zajmę. Jakbym mogła Cię prosić -powiedziałam zwracając się do Karoliny. -O dostarczenie paru rzeczy Dominika do naszego domu. Parę ubranek. Resztę mu kupię, albo przywiozę na tygodniu.
Karolina kiwnęła głową i ruszyła w stronę drzwi.
-Podrzucę wam do domu -powiedziała i wyszła. Ja wstałam i wyszłam do kuchni w tym samym czasie zadzwoniła mi komórka. Zerknęłam na telefon. Dzwoniła mama.
-Cześć kochanie. Słuchaj bo mam jakiś problem z laptopem. Pawła nie ma, więc mi nie pomoże a potrzebny mi na gwałt laptop -wyjaśniła na wstępie. -Ja Ci powiem co mi się stało a ty mi powiesz co mam zrobić, dobrze? -spytała.
-Mamo za dziesięć minut będę u Ciebie. Nic nie rób -dodałam i wróciłam ze szklanką soku pomidorowego do salonu. Podałam szklankę pani Lewis.
-Dziękuję Ci kochanie -powiedziała.
-Yhm proszę pani ja na chwilę muszę jechać do domu. Dosłownie na pół godziny. Jakby się mały obudził niech pani mu włączy bajkę i do mnie zadzwoni -wyjaśniłam. Podchodząc do Sebastiana trąciłam go lekko. Trochę zszokowany spojrzał na mnie. -Mógłbyś mi dać kluczyki? -spytałam. Bez słowa wyjął kluczyki od auta i podał mi je. Szybko ruszyłam w stronę samochodu. Mogłabym przejść na pieszo różnicę pomiędzy domami, jednak nie chciałam marnować czasu. Po pięciu minutach byłam już w domu moich rodziców. Zadzwoniłam dzwonkiem i nie czekając aż ktoś mi otworzy drzwi weszłam do domu.
-Czemu przyjechałaś Sebastiana samochodem? -spytała moja mama na wstępie.
-Bo akurat byliśmy w domu jego rodziców. Pokaż mi tego laptopa -powiedziałam trochę zdenerwowana mijając ją i szybko podchodząc do biurka. Usiadłam na krześle i zaczęłam pykać na laptopie. Trzeba była jedną wtyczkę zaktualizować. Gdy wszystko poprawiałam mama patrzyła na mnie zaniepokojona.
-Już -powiedziałam po pięciu minutach. Wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Nie zostaniesz na herbacie? -spytała czule.
-Mamo brat Sebastiana nie żyje -wyjaśniłam. 
--------------------------------------
Co powiecie na dodawanie codziennie rozdziałów? ;D Jak na razie mam ich dużo ;D

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Super pomysł z tym codziennym dodawaniem rozdziałów ;)
A ten rozdział boski (jak wszystkie :D), zaczyna się dużo dziać- super :) /Kasia ;]