piątek, 24 maja 2013

43.

-Musisz. Chcesz się wykończyć czy co? Czemu taki jesteś? Wiesz dobrze, że ja też cierpię! -krzyknęłam.
-Przepraszam -mruknął i spuścił głowę. Chwyciłam go za podbródek i podniosłam jego głowę do góry. Widziałam w jego oczach akceptację, więc czym prędzej przechyliłam głowę i zbliżyłam się do niego. Chwilę później poczułam lekkie ukłucie i wszystkie uczucia Sebastiana. Powoli podniósł mnie do góry i przycisnął do ściany. Objęłam go nogami w pasie i przyciągnęłam bardziej do siebie. Nie opierał mi się. Zaczęłam cicho pojękiwać. Czułam się szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Może te uczucia należały do Sebastiana, jednak wiedziałam, że moje są takie same. Powoli Sebastian przejechał językiem po rankach, jednak oboje nie poruszyliśmy się ani o centymetr. Podniósł głowę do góry i się do mnie szeroko uśmiechnął. Wiedziałam, że to jest jego podziękowanie. Nachyliłam się i na jego ustach złożyłam długi namiętny pocałunek, jednak nie odwzajemnił go. Postawił mnie na podłodze, poprawił sukienkę i jak gdyby nigdy nic podszedł do małego. Zerknęłam na niego zaskoczona, jednak chwilę później zrozumiałam jego zachowanie. W kuchennych drzwiach stanął Karol i nieśmiało zapukał a później uchylił drzwi. Zaprosiłam go gestem ręki.
-Przepraszam, że przeszkadzam -niepewnie zaczął. -Przyjechał jakiś mężczyzna i twierdzi, że no nikt mu nie otwiera.
Zerknęłam na Sebastiana. Był nieźle zmieszany. Cóż oboje nie zwracaliśmy przed chwilą uwagi na to co dzieje się w okół nas.
-To pewnie kurier -odpowiedziałam. -Dziękuję -Karol zerknął na nas i wyszedł z kuchni. Sebastian pochylił się nad małym a ja skierowałam się do drzwi frontowych. Otworzyłam dość niskiemu mężczyźnie. Nie myliłam się. Szybko podpisałam odbiór przesyłki, zapłaciłam i znów ruszyłam z powrotem do kuchni. Tam włożyłam pudełko do lodówki i zajęłam się robieniem obiadu. Moi chłopcy w tym czasie wyszli do ogrodu.
Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Sięgnęłam po niego.
-Tak mamo? -spytałam.
-Słuchaj córciu przejechaliśmy tą wieś i co dalej? -spytała.
-Jedźcie powoli. Za znakiem koniec zabudowania będzie zakręt. Tam skręcie. Do zobaczenia -powiedziałam i rozłączyłam się. Odkładając telefon poczułam na swoi ciele ręce.
-Kocham Cię -szepnął mi wprost do ucha. Pomimo tego, że byłam kobietą nie musiałam słyszeć tych słów co minutę, jednak jak je słyszałam aż płakać mi się chciało. Powoli odwróciłam się i pocałowałam go namiętnie, tym razem odwzajemnił pocałunek. Nie trwał jednak on długo.
-Gdzie mały? -spytałam.
-Śpi -odpowiedział i znów mnie pocałował. Nie opierałam się. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Sebastian delikatnie mnie podniósł do góry i posadził na blacie. Jednocześnie położył mi rękę na kolanie, wciąż jadąc nią wyżej. Sama sięgnęłam rękami do jego rozporka i wtedy oboje usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Oboje z niechęcią się od siebie oderwaliśmy. Sebastian poprawił sobie spodnie uśmiechnął się do mnie łobuziersko i skierował się ku drzwiom. Szybko zeskoczyłam z blatu i poprawiłam sukienkę, jednocześnie przejeżdżając jedną ręką po włosach. Usłyszałam głos małego i poszłam po niego. Siedział na hamaku. Wzięłam go na ręce i ruszyłam na przeciw gościom. Spotkaliśmy się w salonie. Widziałam zaciekawione spojrzenia moich rodziców, jedynie co Paweł nie oglądał się jak szalony tylko od razu mnie do siebie przytulił.
-Przywieźliśmy Michaela -powiedział wskazując na torbę wraz z moim psem w rękach mojego taty.
-Dzięki -odpowiedziałam całując go w polika. -Rozgośćcie się. Macie na coś ochotę? -spytałam podając Sebastianowi małego ponieważ znów usypiał.
-Sok -powiedział mój tata.
-Herbata -dodała mama uśmiechając się do mnie niepewnie. Poszłam do kuchni a Paweł poczłapał za mną.
-A ty masz na coś ochotę? -spytałam zerkając na niego przez ramię.
-Kto to? -spytał wskazując głową na ogrodnika i otwierając lodówkę. Wyciągnął z niej sok i rozejrzał się.
-Górna półka obok. Karol nasz ogrodnik -odpowiedziałam śmiejąc się. Czym prędzej Paweł wyciągnął z szafki szklanki. Uśmiechnęłam się. Na szczęście on bardzo dobrze wiedział co znaczy rozgość się. Nalał soku do szklanek i je zaniósł, chwilę później wrócił z powrotem.
-Wielki dom -zaczął a ja znów się zaśmiałam.
-Tak możesz go zwiedzić. Tylko nie wchodź do sypialni Marioli i naszej, która jest na dole -powiedziałam grożąc mu palcem.
-Dzięki -odpowiedział i pocałował mnie w polika. W drzwiach minął się z moją mamą.
-Potrzeba ci coś mamo? -spytałam posyłając jej uśmiech. Pokręciła przecząco głową ciekawie się rozglądając. Ja już zdążyłam się przyzwyczaić do wielkich rozmiarów wszystkich pomieszczeń, jednakże rozumiałam każdego kto po raz pierwszy w nich przebywał.
-Tutaj będziemy jeść? -zadała pytanie.
-Nie. Miało być nakryte w jadalni, jednak wszystko jest na tarasie nakryte. Z takiej pogody się korzysta -powiedziałam zerkając na nią. Widziałam na jej twarzy zakłopotanie. Miała jakiś dylemat. -No co się dzieje? -spytałam siadając na krześle i wskazując jej krzesło naprzeciw mnie.
-Nie pasuje mi to, że się wyprowadziłaś. Dobrze jednak z tym się pogodziłam, no ale dziecko? Jeszcze w tak młodym wieku?! Ty masz się uczyć, bawić i zwiedzać świat a nie zajmować czyimiś dziećmi! -powiedziała nieco głośniej zapewne niż zamierzała. Nie zdenerwowało mnie to co przed chwilą usłyszałam. Już wcześniej spodziewałam się że to usłyszę. 
-Jak dobrze wiesz nie lubię chodzić na imprezy -zaczęłam. -Mały mi nie przeszkadza w nauce bo Sebastian go pilnuje a jakbyś nie zauważyła właśnie skończyłam pierwszy rok więc mam wakacje. W zwiedzaniu świata mi nie przeszkadza. Właśnie wybieramy się na wakacje. Z małym -dodałam kończąc swoją wypowiedź. Zerknęłam na swoją rodzicielkę. Widziałam szok na jej twarzy. Wstałam i zajęłam się ostatnimi przygotowaniami, gdy po chwili usłyszałam dzwonek. Byłam pewna, że Sebastian otworzy jednak udałam się w tamtą stronę. W korytarzu natknęłam się na całą rodzinę Sebastiana. Zaprosiłam ich wszystkich do salonu. W następnej chwili było ogólne poznawanie się. Ja w tym czasie poszłam na górę do małego.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czekam na następny rozdział ;)
K.

Anonimowy pisze...

Kiedy następna część? :-)
K.