Podróż minęła nam bez większych komplikacji. Wysiadając z auta pożegnałam się z Kubą i Karoliną a na Sebastiana tylko spojrzałam. Ten posłał mi jedynie przepraszający uśmiech, na co cicho prychnęłam.
Wchodząc do domu krzyknęłam tylko krótkie "jestem" i poszłam na górę. Zdążyłam tylko położyć walizkę i do mojej sypialni wbiegł Paweł. Szybko mnie do siebie przytulił. To mi wystarczyło. Z moich oczu poleciały dwa wielkie strumienie łez.
-Co jest siostrzyczko? -spytał czule, mocniej mnie do siebie tuląc.
-Rzucił mnie -powiedziałam.
-Jak tak uczynił to nie wiedział co traci.
Wyswobodziłam się z jego objęć i usiadłam na łóżku. Ten szybko do mnie dołączył.
-Nie chcesz o tym mówić, racja? -spytał.
Trudno mi było go okłamywać, jednak skinęłam głową.
-Chcę odpocząć i odrobić lekcję.
Paweł tylko skinął głową i wyszedł z pokoju. Wysłała tylko krótkiego sms do Karoliny: "U mnie wszystko ok". Maiło to oznaczać, że Paweł mi uwierzył. A jak on uwierzył to wszyscy uwierzą.
Wzięłam długi prysznic i odrobiłam lekcje. Następnie zeszłam na dół na kolację. Zdziwił mnie widok, który zastałam w kuchni. Przy stole siedziała Mariola z Pawłem i żywo o czymś rozmawiali. Jednak gdy weszłam do kuchni oboje ucichli. Mariola szybko rzuciła się, żeby mnie przytulić.
-Spokojnie, przecież nikt nie umarł -mruknęłam, gdy wyswobodziłam się z jej objęć.
Szybko zrobiłam sobie płatki i udawałam, że ich słucham jak opowiadają mi kto co włożył nie do pary, albo kto się z kim pokłócił.
-Klaudia ty nas słuchasz? -spytała Mariola, tym samym wytrącając mnie z zamyślenia.
-Nie -mruknęłam chwytając Michaela i uciekając na górę.
Tam szybko rzuciłam się na łóżko i usnęłam.
Pierwszy dzień tęsknoty.
Bez zbędnych wielkich wydarzeń. Poszłam do szkoły, napisałam kartkówkę i sprawdzian i wróciłam.
Drugi dzień tęsknoty.
Czułam się coraz gorzej. I że niby ja mam wytrzymać bez niego dwa miesiące? Ja już potrzebowałam jakiegoś kontaktu z nim. Natychmiastowo.
Trzeci dzień tęsknoty.
Tego dnia wybrałam się w odwiedziny do rodziny Lewisów. Otworzyła mi pani domu.
-O Klaudia -powiedziała zaskoczona, jednak zaraz oprzytomniała. -Proszę wejdź. Jak się czujesz? -spytała gdy przeszłyśmy do kuchni.
-Całkiem dobrze, dziękuję. A jak pani się trzyma?
-Ja jestem przyzwyczajona, że moich synów nie ma. Przygotowałam się na to, że i Sebastian będzie musiał wyleciec z gniazda -powiedziała uśmiechając się.
Na pozór wyglądała normalnie, jednak znałam ją i wiedziałam, że przezywa wyjazd Sebastiana.
Do kuchni weszła Kinga, gdy spostrzegła mnie wywróciła oczami.
-Jest Karolina? -postanowiłam ją zignorowac.
-Pojechali załatwic ostatnie formalności z zakupem domu -wyjaśniła właścicielka domu.
Spędziłam jeszcze jakiś czas u nich i poszłam do domu.
-Klaudia mamy gościa -krzyknął Paweł z salonu.
Zaciekawiona udałam się tam. To co tam zastałam było dla mnie wielkim szokiem.
-To jest ... -zaczął Paweł.
-Co ty tu robisz? -spytałam wampira siedzącego na fotelu.
-Też się cieszę, że Cię widzę, Klaudio.
-To wy się znacie? -zadał głupie pytanie Paweł.
Chciałam go ostrzec, żeby uciekał. Jednak nie mogłam wydusic z siebie żadnego słowa.
-Ależ oczywiście. Jest ona dziewczyną mojego znajomego. Ach tak byłą dziewczyną -dodał i uśmiechnął się łobuziersko.
Na moment zaparło mi dech w piersiach.
-Wynoś się stąd Elvis -szepnęłam.
-Klaudia! To jest mój znajomy nie masz prawa go wyganiac -powiedział wzburzony Paweł.
-W takim bądź razie idę spac.
Szybko rzuciłam się do pokoju. I poszłam spac.
-------------------------------------------------------------------------
Podkręcamy akcję xD.
Rozdział dedykuję Klaudii. Mojej wiernej czytelniczce.
+Klaudio zauważyłam, że komie pod poprzednim postem napisałaś "Bastek", tego określenia użyłam tylko raz. Więc wiem, że bardzo dokładnie czytasz moje opowiadanie. Dlatego masz dedyka ;D
piątek, 29 marca 2013
środa, 27 marca 2013
27.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Przysunęłam się do niego i musnęłam jego wargi swoimi. W jego oczach zatańczyły iskierki. Przechyliłam lekko głowę. Spojrzał się na mnie i szeroko uśmiechnął. Jednak nie protestował. Ugryzł mnie lekko i zaczął pić. Chwyciłam go mocno za głowę i przyciągnęłam bardziej do siebie. Obiema rękami przytrzymał mnie, tak jakby chciał, żebym nie uciekła, czego nie miałam zamiaru robić. Bardzo powoli jakby tego nie chciał odsunął się ode mnie. I po ciemku odnalazł moje usta. Zaczął mnie namiętnie całować. Natychmiast odwzajemniłam pocałunek. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały a wargi idealnie do siebie pasowały. Sebastian jednak zakończył nasz namiętny pocałunek i wrócił do mojej szyi. Tym razem wbił się trochę mocniej. Nie powstrzymałam cicho syknięcia. Dla niego było to jakby zachętą. Przycisnął mnie mocniej do łóżka. A jego ręce wylądowały na moich biodrach. Poczułam jak odsuwa głowę od mojej szyi i ściąga mi bluzkę. Następnie zaczął całować mi dekolt zjeżdżając cały czas niżej. Gdy doszedł do pępka szybko powrócił do mojej szyi. Znów wbił się w moją szyję. Jednakże nie pił za długo. Po momencie poczułam jak przejeżdża językiem po rankach. Powrócił do całowania mnie.
-Chcę Cię tu i teraz -szepnęłam zadyszana.
Sebastian jakby na to czekał. Szybko ściągnął z nas ubrania.
*
Obudziły mnie promienie słoneczne. Poczułam, że jestem w łóżku sama. Nałożyłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju. W kuchni siedział Sebastian i przeglądał coś na komputerze. Szybkim krokiem podeszłam do niego i musnęłam jego szyję wargami.
-Dzień dobry kochanie -powiedział i przyciągnął mnie do siebie. -Jak się spało?
-Jesteśmy sami? -spytała zaintrygowana ciszą w całym domu.
-Tak. Poszli do sklepu. Kupić Ci coś na śniadanie. Yhm tak właściwie to na obiad.
Spojrzałam na zegarek. Właśnie wybiło południe.
-No ładnie. Mieliśmy wyjechać około południa. Dlaczego mnie nie obudziłeś? -spytałam trochę zdenerwowana.
-Karolina stwierdziła, że po takiej nocy powinnaś dobrze się wyspać.
-Ups, słyszeli? -spytałam speszona.
-Nie martw się, oni lepiej hałasowali -wyjaśnił całując mnie w obojczyk.
Przypomniały mi się wczorajsze słowa Karoliny. Delikatnie zmusiłam Sebastiana, żeby na mnie spojrzał.
-Najadłeś się?
Gdy usłyszał moje pytanie szybko spuścił oczy. Szybko podstawiłam mu szyję.
-Nie wezmę ani kropli, więcej.
-Sebastian jesteśmy w kuchni pełnej ostrych przedmiotów, więc albo weźmiesz dobrowolnie, albo Cię do tego zmuszę. -Powiedziałam zła na niego.
Szybko ugryzł mnie w to samo miejsce co w nocy. I zaczął intensywnie pić. Włożył mi rękę pod szlafrok i usłyszałam cichy śmiech.
-Nie masz nic pod spodem -stwierdził po tym jak oderwał się ode mnie.
Zeskoczyłam z jego kolan i poszłam do łazienki się ubrać.
--------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba. Ten rozdział miał być dodany jutro, jednak nie będę mieć czasu bo wcześniej wyjeżdżamy i takie tam xD.
I takich tam wesołych świąt xD
-Chcę Cię tu i teraz -szepnęłam zadyszana.
Sebastian jakby na to czekał. Szybko ściągnął z nas ubrania.
*
Obudziły mnie promienie słoneczne. Poczułam, że jestem w łóżku sama. Nałożyłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju. W kuchni siedział Sebastian i przeglądał coś na komputerze. Szybkim krokiem podeszłam do niego i musnęłam jego szyję wargami.
-Dzień dobry kochanie -powiedział i przyciągnął mnie do siebie. -Jak się spało?
-Jesteśmy sami? -spytała zaintrygowana ciszą w całym domu.
-Tak. Poszli do sklepu. Kupić Ci coś na śniadanie. Yhm tak właściwie to na obiad.
Spojrzałam na zegarek. Właśnie wybiło południe.
-No ładnie. Mieliśmy wyjechać około południa. Dlaczego mnie nie obudziłeś? -spytałam trochę zdenerwowana.
-Karolina stwierdziła, że po takiej nocy powinnaś dobrze się wyspać.
-Ups, słyszeli? -spytałam speszona.
-Nie martw się, oni lepiej hałasowali -wyjaśnił całując mnie w obojczyk.
Przypomniały mi się wczorajsze słowa Karoliny. Delikatnie zmusiłam Sebastiana, żeby na mnie spojrzał.
-Najadłeś się?
Gdy usłyszał moje pytanie szybko spuścił oczy. Szybko podstawiłam mu szyję.
-Nie wezmę ani kropli, więcej.
-Sebastian jesteśmy w kuchni pełnej ostrych przedmiotów, więc albo weźmiesz dobrowolnie, albo Cię do tego zmuszę. -Powiedziałam zła na niego.
Szybko ugryzł mnie w to samo miejsce co w nocy. I zaczął intensywnie pić. Włożył mi rękę pod szlafrok i usłyszałam cichy śmiech.
-Nie masz nic pod spodem -stwierdził po tym jak oderwał się ode mnie.
Zeskoczyłam z jego kolan i poszłam do łazienki się ubrać.
--------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba. Ten rozdział miał być dodany jutro, jednak nie będę mieć czasu bo wcześniej wyjeżdżamy i takie tam xD.
I takich tam wesołych świąt xD
poniedziałek, 25 marca 2013
26.
-Więc oficjalna wersja jest taka: Pokłóciliśmy się na tym wyjeździe. Postanowiłem z Tobą zerwać i wyjechać. Ojciec zaoferował mi, żebym z nim wyjechał. Przystałem na jego propozycję. Po moim wyjeździe możesz utrzymywać z moją rodziną kontakt. Czasem spytać się o moje samopoczucie, albo coś. Po między nami zero kontaktowania. Zero dzwonienia, smsowania. Dwa miesiące szybko zlecą, zobaczysz -powiedział całując mnie w czubek głowy.
-Obiecaj, że nic Ci nie będzie.
-Obiecuję -szepnął. I już nieco głośniej powiedział: -Karolina możesz wejść.
Ta szybko wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Zerknęłam na moją przyjaciółkę. Perfekcyjnie umalowana, ubrana oraz szczęśliwa.
-Co wy na to, żebyśmy wyszli dziś do restauracji? Tak właściwie to twój wybór Klaudia. Chcesz zjeść coś normalnego czy chińszczyznę?
-Chińszczyznę -odpowiedziałam siadając po turecku.
-Zgadzam się z Sebastianem, dwa miesiące szybko miną. Tak Ci je zorganizuje, że nie będziesz mogła ani chwili odetchnąć. Kupujemy sobie z Kubą mieszkanie. Pomożesz mi przy umeblowaniu.
Zerknęłam na Sebastiana. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech.
-Zorganizujemy też małe piżama party na dwie noce -kontynuowała. -Mogę nawet znieść Mariolę przez te dwie noce.
Sebastian wstał i wyszedł z pokoju.
-Na to liczyłam -mruknęła Karolina i szybko zamknęła za nim drzwi. -Słuchaj jesteś dużą dziewczynką i wiem, że dasz sobie radę. Jednak pomyśl co Sebastian Ci mówił jak go poznawałaś?
-Wiele rzeczy mi mówił. Może jakaś podpowiedź? -mruknęłam.
-Dziewczyno. On musi pić twoją krew bo inaczej umrze.
-O kurczę.
-Jednak nadal podtrzymuję, że wyjazd jego jest dobry.
-Kropla krwi -szepnęłam.
-Jasne. Kropla. Jedna jak napije się więcej, dużo więcej niż zazwyczaj, to nic mu nie będzie.
Spojrzałam na nią. Była poważna. Jej mina wyrażała, więcej niż słowa.
-Nie chcemy go stracić -dodała.
-Jednak on nie chce brać za dużo.
-To musisz się wysilić -powiedziała już weselsza podnosząc się. -Idę zamówić Ci chińszczyznę.
W tej chwili poczułam wibrację w kieszeni. Spojrzałam na ekranik. Sms od Elvisa: "Jak tam weekend?". Szybko wystukałam odpowiedź: "A co Cię to obchodzi?". I kliknęłam wyślij. Swoją drogą od tamtego sms nie odezwał się do mnie ani razu. A jeszcze dłużej go nie widziałam.
Poszłam w ślad za Karoliną i wyszłam do nich do salonu. Sebastian z Kubą oglądali coś na tv. Podeszłam do nich i usiadłam obok mojego ukochanego. Ten objął mnie i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego tors i zerknęłam na Kubę. Ten tylko przewrócił oczami. W tym samym momencie z kuchni przyszła Karolina i usiadła obok Kuby. Ten tylko uśmiechnął się do niej. Jednak w tym uśmiechu było tyle miłości, że to jej wystarczyło.
-O której jutro wyjeżdżamy? -spytałam.
-Około południa.A teraz cicho, jeszcze nie oglądałem tego filmu - syknął Kuba.
Zerknęłam na ekran. Leciał jakiś durny amerykański film. Wyjęłam telefon i wystukałam do Pawła sms: "Jak moje zwierzaki?". Szybko dostałam odpowiedź: "Dobrze. A ty jak się bawisz? Mam Cię ratować?". Zaśmiałam się, na co Kuba cicho syknął. Szybko wystukałam odpowiedź: "Właśnie oglądamy amerykański film". Na co on odpisał: "Płacz i rozpacz? Tandeta.".
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Karolina zerwała się, żeby otworzyć. Szybko zapłaciła dostawcy i wróciła do nas. Chwyciłam jedzenie i wyszłam do kuchni. Skąd i tak miałam dobry widok na telewizję. Szybko zjadłam i z racji późnej pory wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę.
Po prysznicu dołączyłam znów do moich towarzyszy. Oglądali już jakiś inny tandetny film. Nie wiem kiedy usnęłam na kanapie. Przebudziłam się dopiero wtedy jak Sebastian położył mnie na łóżku w naszej sypialni.
-Śpij, śpij kochanie -szepnął całując mnie w czubek głowy. Szybko chwyciłam go za rękę.
-Gdzie idziesz?
-Wziąć prysznic. Śpij -szepnął i zniknął za drzwiami łazienki.
Jednak nie mogłam usnąć. Spojrzałam na telefon. Było po północy. Leżałam tak bezczynnie, gdy poczułam na sobie czyjeś ręce.
-Czemu nie śpisz? -szepnął.
-Czekam na Ciebie -odpowiedziałam odwracając się. -Muszę Ci coś dać.
-------------------------------------------------------------
Mam już dwa rozdziały dalej :D W święta więc je wam pokażę :D A nie miałabym kiedy napisać ich a więc wczorajszy dzień i dzisiejszy cały pisałam :D Sama jestem ciekawa co dalej się będzie działo :D Tzn mam myśl na jakieś 10 rozdziałów, ale co dalej nie wiem xD
-Obiecaj, że nic Ci nie będzie.
-Obiecuję -szepnął. I już nieco głośniej powiedział: -Karolina możesz wejść.
Ta szybko wbiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko. Zerknęłam na moją przyjaciółkę. Perfekcyjnie umalowana, ubrana oraz szczęśliwa.
-Co wy na to, żebyśmy wyszli dziś do restauracji? Tak właściwie to twój wybór Klaudia. Chcesz zjeść coś normalnego czy chińszczyznę?
-Chińszczyznę -odpowiedziałam siadając po turecku.
-Zgadzam się z Sebastianem, dwa miesiące szybko miną. Tak Ci je zorganizuje, że nie będziesz mogła ani chwili odetchnąć. Kupujemy sobie z Kubą mieszkanie. Pomożesz mi przy umeblowaniu.
Zerknęłam na Sebastiana. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech.
-Zorganizujemy też małe piżama party na dwie noce -kontynuowała. -Mogę nawet znieść Mariolę przez te dwie noce.
Sebastian wstał i wyszedł z pokoju.
-Na to liczyłam -mruknęła Karolina i szybko zamknęła za nim drzwi. -Słuchaj jesteś dużą dziewczynką i wiem, że dasz sobie radę. Jednak pomyśl co Sebastian Ci mówił jak go poznawałaś?
-Wiele rzeczy mi mówił. Może jakaś podpowiedź? -mruknęłam.
-Dziewczyno. On musi pić twoją krew bo inaczej umrze.
-O kurczę.
-Jednak nadal podtrzymuję, że wyjazd jego jest dobry.
-Kropla krwi -szepnęłam.
-Jasne. Kropla. Jedna jak napije się więcej, dużo więcej niż zazwyczaj, to nic mu nie będzie.
Spojrzałam na nią. Była poważna. Jej mina wyrażała, więcej niż słowa.
-Nie chcemy go stracić -dodała.
-Jednak on nie chce brać za dużo.
-To musisz się wysilić -powiedziała już weselsza podnosząc się. -Idę zamówić Ci chińszczyznę.
W tej chwili poczułam wibrację w kieszeni. Spojrzałam na ekranik. Sms od Elvisa: "Jak tam weekend?". Szybko wystukałam odpowiedź: "A co Cię to obchodzi?". I kliknęłam wyślij. Swoją drogą od tamtego sms nie odezwał się do mnie ani razu. A jeszcze dłużej go nie widziałam.
Poszłam w ślad za Karoliną i wyszłam do nich do salonu. Sebastian z Kubą oglądali coś na tv. Podeszłam do nich i usiadłam obok mojego ukochanego. Ten objął mnie i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego tors i zerknęłam na Kubę. Ten tylko przewrócił oczami. W tym samym momencie z kuchni przyszła Karolina i usiadła obok Kuby. Ten tylko uśmiechnął się do niej. Jednak w tym uśmiechu było tyle miłości, że to jej wystarczyło.
-O której jutro wyjeżdżamy? -spytałam.
-Około południa.A teraz cicho, jeszcze nie oglądałem tego filmu - syknął Kuba.
Zerknęłam na ekran. Leciał jakiś durny amerykański film. Wyjęłam telefon i wystukałam do Pawła sms: "Jak moje zwierzaki?". Szybko dostałam odpowiedź: "Dobrze. A ty jak się bawisz? Mam Cię ratować?". Zaśmiałam się, na co Kuba cicho syknął. Szybko wystukałam odpowiedź: "Właśnie oglądamy amerykański film". Na co on odpisał: "Płacz i rozpacz? Tandeta.".
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Karolina zerwała się, żeby otworzyć. Szybko zapłaciła dostawcy i wróciła do nas. Chwyciłam jedzenie i wyszłam do kuchni. Skąd i tak miałam dobry widok na telewizję. Szybko zjadłam i z racji późnej pory wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę.
Po prysznicu dołączyłam znów do moich towarzyszy. Oglądali już jakiś inny tandetny film. Nie wiem kiedy usnęłam na kanapie. Przebudziłam się dopiero wtedy jak Sebastian położył mnie na łóżku w naszej sypialni.
-Śpij, śpij kochanie -szepnął całując mnie w czubek głowy. Szybko chwyciłam go za rękę.
-Gdzie idziesz?
-Wziąć prysznic. Śpij -szepnął i zniknął za drzwiami łazienki.
Jednak nie mogłam usnąć. Spojrzałam na telefon. Było po północy. Leżałam tak bezczynnie, gdy poczułam na sobie czyjeś ręce.
-Czemu nie śpisz? -szepnął.
-Czekam na Ciebie -odpowiedziałam odwracając się. -Muszę Ci coś dać.
-------------------------------------------------------------
Mam już dwa rozdziały dalej :D W święta więc je wam pokażę :D A nie miałabym kiedy napisać ich a więc wczorajszy dzień i dzisiejszy cały pisałam :D Sama jestem ciekawa co dalej się będzie działo :D Tzn mam myśl na jakieś 10 rozdziałów, ale co dalej nie wiem xD
niedziela, 24 marca 2013
25.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do pokoju przez okno. Zmusiłam powieki do otworzenia się. Zaczęłam obserwować mojego ukochanego. Włosy jak zwykle potargane. Lekki uśmiech błąkał mu się na twarzy. Gdy spał wydawał się taki niewinny, jakby jeden dotyk mógł go zniszczyć.
-Ja czuję jak mnie obserwujesz -powiedział otwierając oczy.
-Myślałam, że śpisz.
-I miałbym przegapić choćby chwilę sam na sam z Tobą? Nigdy -mruknął przejeżdżając opuszkami palców po moim poliku.
Nachyliłam się nad nim. A on szybko wciągnął powietrze. Widziałam iskierki w jego oczach. Jednakże postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-Idę pod prysznic -szepnęłam prosto w jego usta i szybko chwytając ubrania (kliknijcie) pobiegłam w stronę łazienki.
Ciepły strumień wody pomógł mi się odprężyć. Następnie nałożyłam na twarz lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Sebastian leżał w tej samej pozycji w której go zostawiłam. Wystarczyło mi tylko na niego spojrzeć, żeby wiedzieć, że coś się dzieje. Usiadłam obok niego i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał.
-Co się dzieje? -spytałam.
-Musimy porozmawiać -mruknął posępnie.
-Więc słucham?
-Wtedy co byłaś u Pawła w domu była narada rodzinna. I zastanawialiśmy się dlaczego Kinga została wampirem. I no ona dzięki mamie sobie parę faktów przypomniała. Przy przemianie słyszała jak dwaj mężczyźni rozmawiają o mnie i o tym, że trzeba uderzyć w mój słaby punkt. Uważamy, że dlatego zmienili Kingę. Mieli jednak trochę przestarzałe informacje. Teraz mogą chcieć zaatakować Ciebie -wyjaśnił szybko.
-No dobrze, ale ty będziesz przy mnie i reszta twojej rodziny -odpowiedziałam z udawanym spokojem.
-Nie chcę Cię na nic narażać.
-Co ty chcesz przez to powiedzieć?! -krzyknęłam.
-Moja rodzina zostaje. Z nimi kontakt możesz utrzymywać. Ja wyjeżdżam z ojcem.
-Mam z tobą kontaktu nie utrzymywać? Jak długo?
-Dopóki ich nie złapiemy. Może dwa miesiące.
-Dwa miesiące -powtórzyłam a łzy, których już nie mogłam powstrzymać popłynęły strumieniami.
Sebastian szybko zerwał się i do mnie podbiegł. Wtedy uświadomiłam sobie, że stoję na środku pokoju. Natychmiast mnie do siebie przytulił i zaczął szeptać, że mnie kocha i wszystko będzie w porządku. Ja w odpowiedzi zaczęłam bić go w pierś i wrzeszczeć, że go nienawidzę.
-Ups chyba się dowiedziała -usłyszałam głos Karoliny, gdy przestałam wrzeszczeć.
-Idioto powiedziałeś jej bez nas? Od czego masz Karolinę? -dodał Kuba.
Obdarzyłam ich krótkim spojrzeniem i zamknęłam się w łazience. Spojrzałam w lustro. Makijaż cały mi się rozmazał. Szybko zmyłam go i usiadłam na płytkach. Na razie nie chciałam wychodzić do Sebastiana. Było mi głupio, że tak na niego nawrzeszczałam.
Po pewnym momencie usłyszałam ciche pukanie i klamka się poruszyła. Jednak drzwi się nie otworzyły.
-Klaudia proszę Cię porozmawiajmy -usłyszałam załamany głos Sebastiana.
Wtedy uświadomiłam sobie, że on również musi bardzo cierpieć. Nawet bardziej ode mnie ponieważ opuszcza nie tylko mnie, ale całą swoją rodzinę. Szybko podniosłam się i otworzyłam drzwi. Od razu wpadłam w objęcia mojego chłopaka.
-Przepraszam. Przepraszam nie powinienem. To dla twojego dobra -szeptał.
Wtuliłam się w niego bardziej. A on podniósł mnie i położył na łóżku. Szybko wtuliłam się w jego tors.
-Chcę znać wszystkie szczegóły -szepnęłam.
---------------------------------------------------------
Postanowiłam przyśpieszyć akcję. Płacz miał być za cztery notki, jednakże nie chciałam, żeby tam były jakieś smętny i dyrdymały xD. Więc znów jest notka po północy, jednak ta chyba jest lepsza ;D.
-Ja czuję jak mnie obserwujesz -powiedział otwierając oczy.
-Myślałam, że śpisz.
-I miałbym przegapić choćby chwilę sam na sam z Tobą? Nigdy -mruknął przejeżdżając opuszkami palców po moim poliku.
Nachyliłam się nad nim. A on szybko wciągnął powietrze. Widziałam iskierki w jego oczach. Jednakże postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-Idę pod prysznic -szepnęłam prosto w jego usta i szybko chwytając ubrania (kliknijcie) pobiegłam w stronę łazienki.
Ciepły strumień wody pomógł mi się odprężyć. Następnie nałożyłam na twarz lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Sebastian leżał w tej samej pozycji w której go zostawiłam. Wystarczyło mi tylko na niego spojrzeć, żeby wiedzieć, że coś się dzieje. Usiadłam obok niego i zmusiłam, żeby na mnie spojrzał.
-Co się dzieje? -spytałam.
-Musimy porozmawiać -mruknął posępnie.
-Więc słucham?
-Wtedy co byłaś u Pawła w domu była narada rodzinna. I zastanawialiśmy się dlaczego Kinga została wampirem. I no ona dzięki mamie sobie parę faktów przypomniała. Przy przemianie słyszała jak dwaj mężczyźni rozmawiają o mnie i o tym, że trzeba uderzyć w mój słaby punkt. Uważamy, że dlatego zmienili Kingę. Mieli jednak trochę przestarzałe informacje. Teraz mogą chcieć zaatakować Ciebie -wyjaśnił szybko.
-No dobrze, ale ty będziesz przy mnie i reszta twojej rodziny -odpowiedziałam z udawanym spokojem.
-Nie chcę Cię na nic narażać.
-Co ty chcesz przez to powiedzieć?! -krzyknęłam.
-Moja rodzina zostaje. Z nimi kontakt możesz utrzymywać. Ja wyjeżdżam z ojcem.
-Mam z tobą kontaktu nie utrzymywać? Jak długo?
-Dopóki ich nie złapiemy. Może dwa miesiące.
-Dwa miesiące -powtórzyłam a łzy, których już nie mogłam powstrzymać popłynęły strumieniami.
Sebastian szybko zerwał się i do mnie podbiegł. Wtedy uświadomiłam sobie, że stoję na środku pokoju. Natychmiast mnie do siebie przytulił i zaczął szeptać, że mnie kocha i wszystko będzie w porządku. Ja w odpowiedzi zaczęłam bić go w pierś i wrzeszczeć, że go nienawidzę.
-Ups chyba się dowiedziała -usłyszałam głos Karoliny, gdy przestałam wrzeszczeć.
-Idioto powiedziałeś jej bez nas? Od czego masz Karolinę? -dodał Kuba.
Obdarzyłam ich krótkim spojrzeniem i zamknęłam się w łazience. Spojrzałam w lustro. Makijaż cały mi się rozmazał. Szybko zmyłam go i usiadłam na płytkach. Na razie nie chciałam wychodzić do Sebastiana. Było mi głupio, że tak na niego nawrzeszczałam.
Po pewnym momencie usłyszałam ciche pukanie i klamka się poruszyła. Jednak drzwi się nie otworzyły.
-Klaudia proszę Cię porozmawiajmy -usłyszałam załamany głos Sebastiana.
Wtedy uświadomiłam sobie, że on również musi bardzo cierpieć. Nawet bardziej ode mnie ponieważ opuszcza nie tylko mnie, ale całą swoją rodzinę. Szybko podniosłam się i otworzyłam drzwi. Od razu wpadłam w objęcia mojego chłopaka.
-Przepraszam. Przepraszam nie powinienem. To dla twojego dobra -szeptał.
Wtuliłam się w niego bardziej. A on podniósł mnie i położył na łóżku. Szybko wtuliłam się w jego tors.
-Chcę znać wszystkie szczegóły -szepnęłam.
---------------------------------------------------------
Postanowiłam przyśpieszyć akcję. Płacz miał być za cztery notki, jednakże nie chciałam, żeby tam były jakieś smętny i dyrdymały xD. Więc znów jest notka po północy, jednak ta chyba jest lepsza ;D.
piątek, 22 marca 2013
24.
Piątek i sobotę spędziliśmy wraz z Pawłem na wielkich zakupach. W niedzielę zostałam zaproszona na rodzinny obiad do domu Sebastiana. Nasze życie wróciło tak jakby do normy. Swoją drogą Paweł i Mariola co raz więcej czasu spędzali ze sobą. Czas naszej wycieczki zbliżał się bardzo szybko. Aż nadszedł piątek kiedy to wróciwszy ze szkoły zaczęłam się pakować. Chociaż może to złe określenie? Ja rzucałam wszystko Pawłowi a to on mnie pakował.
-Swoją drogą to dziwne, że rodzice Cię puszczają -stwierdził po spakowaniu mnie.
-To całkiem normalne -odpowiedziałam włączając wierzę stereo na piosence Can I Have This Dance (kliknijcie). -Take my hand -powiedziałam podnosząc się.
I zaczęliśmy tańczyć. Zawsze lubiliśmy ten moment. Na koniec oboje upadliśmy na łóżku. Oboje płakaliśmy ze śmiechu, gdy usłyszeliśmy pukanie i do pokoju wszedł Sebastian. Spojrzał się na nas oboje. Może to głupio wyglądało, gdy leżeliśmy tak we dwójkę na łóżku.
-Widzę, że na Ciebie już pora -stwierdził Paweł. -Zaopiekuję się Michaelem -dodał całując mnie w czubek głowy i wychodząc.
*
Dojechaliśmy do domku, który był własnością Karoliny. Wchodząc do środka rozejrzałam się. Dom z zewnątrz był jak każdy inny, lecz w środku to był jak z bajki. Moi rodzice zawsze mnie rozpieszczali, chcieli, żebym miała to co oni nie mogli mieć. Jednak wchodząc do tego pomieszczenia ogarnął mnie wielki szok. Salon był wielki i przestronny. Po środku stał wielki kominek. Z lewej była niewielka, lecz elegancka kuchnia, z prawej strony zaś znajdował się wąski korytarz.
-Największa sypialnia jest nasza, wy możecie sobie wziąć którąś z trzech innych. My z Kubą wychodzimy wieczorem, więc wrócimy rano. -Wyjaśniła Karolina wchodząc i wrzucając torby do jak przypuszczam ich sypialni.
-I nie, nie zabierzemy was -dodał Kuba
Chwyciłam swoją walizkę i weszłam do pierwszego pokoju. Rozejrzałam się. Wielkie łóżko z baldachimem stało po środku, natomiast gdzieś po boku była komoda z szafą. Spojrzałam się na Sebastiana.
-Idealny -powiedział.
Podszedł do mnie i musnął swoje wargi moimi. Jednak oboje wiedzieliśmy, że na tym nie pozostanie. Nasz pocałunek przerodził się w coś bardziej namiętnego. Opadliśmy na łóżko. Sebastian swoimi pocałunkami obdarzał właśnie moją szyję gdy usłyszeliśmy:
-Ej gołąbeczki bez spiny.
-Chcą korzystać z wolności. W domu nie zawsze mogą TO robić. I ty to powinnaś wiedzieć, kochana -dodał Kuba przelotnie całując Karolinę.
Odskoczyliśmy od siebie. Sebastian szybko chwycił jedną z większych poduszek i cisnął nią w Kubę, który chwycił ją nie pozwalając, żeby go chodź odrobinę dotknęła.
-To już nie musimy się pytać o wasze plany -stwierdziła Karolina. -Jednakże Sebastian pamiętaj, że ona jest człowiekiem -dodała wyciągając z mojej walizki czarną sukienkę. -Pożyczam -rzuciła i wyszła, a za nią Kuba, który już w drzwiach rzucił w naszą stronę poduszkę.
*
Po obfitej kolacji, którą zjadłam zadzwoniłam do mamy, żeby ją poinformować co się u mnie dzieje. Gdy skończyłam rozmawiać akurat Sebastian wyszedł z łazienki. Nieśmiało się do mnie uśmiechnął i podszedł do mnie. Usiadł obok mnie i mocno przytulił się do mnie.
-Cieszę się, że tu jestem z tobą -powiedziałam wtulając się w jego tors.
On w odpowiedzi nachylił się nade mną i mnie delikatnie pocałował. Ja natomiast mocno wczepiłam się w jego wargi, które idealnie do siebie pasowały. Niepewnie wsunął mi rękę pod bluzkę. Jednak nic więcej nie zrobił. Swoimi ustami zaczął pieścić moją szyję. Mimowolnie zadrżałam. Swoimi ustami schodził coraz niżej aż znalazł się w okolicy mojego dekoltu. Po momencie znów wrócił do moich ust. Nasze pocałunki były bardzo delikatne, jakby jedno nie chciało zrobić krzywdy drugiemu. Bardzo powoli oderwaliśmy się od siebie. Przysunęłam się do mojego ukochanego i usnęłam w jego objęciach.
-----------------------------------------------------
Witajcie :3 Jest za osiem minut północ (akurat kiedy to zdanie piszę), a ja zmuszam się do napisania notki dla was. Mam nadzieję, że tak późna pora usprawiedliwi mnie dlaczego te sceny wyszły kompletnie bez sensu. ;D I szykujcie się na pełną dawkę emocji. Za około cztery notki będzie płacz i rozpacz. Później smutek i tęsknota, później szczęście, a jeszcze później wielkie szczęście xD
Hahahahah dobra koniec za dużo emocji wam zdradziłam :D
+Zapraszam na aska dla bohaterów: http://ask.fm/SeboKlaudi. Możecie pytać kiedy będzie kolejna notka i o czym będzie. Jak również co aktualnie robią bohaterowie (czyli zajrzeć za kulisy). Również jak macie do mnie pytania to zapraszam. ;D
-Swoją drogą to dziwne, że rodzice Cię puszczają -stwierdził po spakowaniu mnie.
-To całkiem normalne -odpowiedziałam włączając wierzę stereo na piosence Can I Have This Dance (kliknijcie). -Take my hand -powiedziałam podnosząc się.
I zaczęliśmy tańczyć. Zawsze lubiliśmy ten moment. Na koniec oboje upadliśmy na łóżku. Oboje płakaliśmy ze śmiechu, gdy usłyszeliśmy pukanie i do pokoju wszedł Sebastian. Spojrzał się na nas oboje. Może to głupio wyglądało, gdy leżeliśmy tak we dwójkę na łóżku.
-Widzę, że na Ciebie już pora -stwierdził Paweł. -Zaopiekuję się Michaelem -dodał całując mnie w czubek głowy i wychodząc.
*
Dojechaliśmy do domku, który był własnością Karoliny. Wchodząc do środka rozejrzałam się. Dom z zewnątrz był jak każdy inny, lecz w środku to był jak z bajki. Moi rodzice zawsze mnie rozpieszczali, chcieli, żebym miała to co oni nie mogli mieć. Jednak wchodząc do tego pomieszczenia ogarnął mnie wielki szok. Salon był wielki i przestronny. Po środku stał wielki kominek. Z lewej była niewielka, lecz elegancka kuchnia, z prawej strony zaś znajdował się wąski korytarz.
-Największa sypialnia jest nasza, wy możecie sobie wziąć którąś z trzech innych. My z Kubą wychodzimy wieczorem, więc wrócimy rano. -Wyjaśniła Karolina wchodząc i wrzucając torby do jak przypuszczam ich sypialni.
-I nie, nie zabierzemy was -dodał Kuba
Chwyciłam swoją walizkę i weszłam do pierwszego pokoju. Rozejrzałam się. Wielkie łóżko z baldachimem stało po środku, natomiast gdzieś po boku była komoda z szafą. Spojrzałam się na Sebastiana.
-Idealny -powiedział.
Podszedł do mnie i musnął swoje wargi moimi. Jednak oboje wiedzieliśmy, że na tym nie pozostanie. Nasz pocałunek przerodził się w coś bardziej namiętnego. Opadliśmy na łóżko. Sebastian swoimi pocałunkami obdarzał właśnie moją szyję gdy usłyszeliśmy:
-Ej gołąbeczki bez spiny.
-Chcą korzystać z wolności. W domu nie zawsze mogą TO robić. I ty to powinnaś wiedzieć, kochana -dodał Kuba przelotnie całując Karolinę.
Odskoczyliśmy od siebie. Sebastian szybko chwycił jedną z większych poduszek i cisnął nią w Kubę, który chwycił ją nie pozwalając, żeby go chodź odrobinę dotknęła.
-To już nie musimy się pytać o wasze plany -stwierdziła Karolina. -Jednakże Sebastian pamiętaj, że ona jest człowiekiem -dodała wyciągając z mojej walizki czarną sukienkę. -Pożyczam -rzuciła i wyszła, a za nią Kuba, który już w drzwiach rzucił w naszą stronę poduszkę.
*
Po obfitej kolacji, którą zjadłam zadzwoniłam do mamy, żeby ją poinformować co się u mnie dzieje. Gdy skończyłam rozmawiać akurat Sebastian wyszedł z łazienki. Nieśmiało się do mnie uśmiechnął i podszedł do mnie. Usiadł obok mnie i mocno przytulił się do mnie.
-Cieszę się, że tu jestem z tobą -powiedziałam wtulając się w jego tors.
On w odpowiedzi nachylił się nade mną i mnie delikatnie pocałował. Ja natomiast mocno wczepiłam się w jego wargi, które idealnie do siebie pasowały. Niepewnie wsunął mi rękę pod bluzkę. Jednak nic więcej nie zrobił. Swoimi ustami zaczął pieścić moją szyję. Mimowolnie zadrżałam. Swoimi ustami schodził coraz niżej aż znalazł się w okolicy mojego dekoltu. Po momencie znów wrócił do moich ust. Nasze pocałunki były bardzo delikatne, jakby jedno nie chciało zrobić krzywdy drugiemu. Bardzo powoli oderwaliśmy się od siebie. Przysunęłam się do mojego ukochanego i usnęłam w jego objęciach.
-----------------------------------------------------
Witajcie :3 Jest za osiem minut północ (akurat kiedy to zdanie piszę), a ja zmuszam się do napisania notki dla was. Mam nadzieję, że tak późna pora usprawiedliwi mnie dlaczego te sceny wyszły kompletnie bez sensu. ;D I szykujcie się na pełną dawkę emocji. Za około cztery notki będzie płacz i rozpacz. Później smutek i tęsknota, później szczęście, a jeszcze później wielkie szczęście xD
Hahahahah dobra koniec za dużo emocji wam zdradziłam :D
+Zapraszam na aska dla bohaterów: http://ask.fm/SeboKlaudi. Możecie pytać kiedy będzie kolejna notka i o czym będzie. Jak również co aktualnie robią bohaterowie (czyli zajrzeć za kulisy). Również jak macie do mnie pytania to zapraszam. ;D
wtorek, 19 marca 2013
23.
Obudziło mnie szczekanie mojego psa.
-Michael cicho -syknęłam.
Wyswobodziłam się z objęć Pawła i wyszłam z Michaelem na dwór. Następnie wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Wysłałam do Sebastiana sms i zjadłam śniadanie.
-Zaniesiesz mu śniadanie? -spytała moja mama podając mi tacę.
Weszłam do pokoju i zerknęłam na łóżko Paweł jeszcze spał. Włączyłam lapka i weszłam na facebooka. Na moje szczęście Mariola dostępna była. Szybko wystukałam do niej wiadomość: "Nie będzie mnie w szkole" Ta natychmiast zareagowała. "Jak to?". Szybko przedstawiłam jej sytuację i odwiodłam od pomysłu przyjechania tutaj. Wyłączając lapka usłyszałam:
-Długo śpię?
-Nie, wcale nie. Jak zawsze -odpowiedziałam uśmiechając się. -Mam dla Ciebie śniadanie -powiedziałam podając mu tacę. -Na co masz dzisiaj ochotę? -spytałam otwierając jego szafę.
Wyciągnęłam mu z szafy to: (kliknijcie) i kazałam się ubrać. Cały dzień spędziliśmy w jego pokoju. Paweł cały czas prawie przespał a ja czytałam książkę.
Kolejne dni były dla mnie męczarnią. Paweł dzień po pogrzebie spakował się i chciał jechać do nas do domu. Tata załatwił Pawłowi przeniesienie do nas do szkoły.
-Teraz tylko zostało urządzić twój pokój -mruknęłam, gdy siedzieliśmy u mnie w pokoju.
-Zrobimy to w weekend, dobrze?
W tle leciała nasza wspólna piosenka: Viva La Vida (kliknijcie). I to przy niej usnęliśmy.
Na następny dzień poszliśmy do szkoły. Mój tata wcześniej uprzedził nauczycieli, żeby Paweł nie musiał się na każdej lekcji przedstawiać. Lekcję mieliśmy razem a przerwy spędzaliśmy we czwórkę. Kinga na szczęście znalazła już sobie koleżanki. Na jednej przerwie Mariola wzięła Pawła do biblioteki, więc miałam okazję porozmawiać z Sebastianem.
-Karolina i Kuba wrócili. Mając trochę informacji, jednak mało ważnych. Elvis panoszy się po mieście. A mi Ciebie brakuje. Będziesz mogła spać u mnie jutro?
-Jutro zaczyna się weekend obiecałam Pawłowi, że urządzimy pokój.
-Jasne -mruknął.
-Słuchaj za dwa tygodnie będzie dłuższy weekend -powiedziałam. -Może wybierzemy się gdzieś w góry z Kubą i Karoliną?
-Możemy.
Cmoknęłam go w polika i poleciałam na ostatnią lekcję.
---------------------------------------------
Mam taką prośbę, żebyście napisali pod tym postem czy jest sens pisania tego opowiadania. Jest około 40 wejść dziennie, więc widzę, że wchodzicie. Kto czyta niech napisze pod tym postem komenta ;D
-Michael cicho -syknęłam.
Wyswobodziłam się z objęć Pawła i wyszłam z Michaelem na dwór. Następnie wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Wysłałam do Sebastiana sms i zjadłam śniadanie.
-Zaniesiesz mu śniadanie? -spytała moja mama podając mi tacę.
Weszłam do pokoju i zerknęłam na łóżko Paweł jeszcze spał. Włączyłam lapka i weszłam na facebooka. Na moje szczęście Mariola dostępna była. Szybko wystukałam do niej wiadomość: "Nie będzie mnie w szkole" Ta natychmiast zareagowała. "Jak to?". Szybko przedstawiłam jej sytuację i odwiodłam od pomysłu przyjechania tutaj. Wyłączając lapka usłyszałam:
-Długo śpię?
-Nie, wcale nie. Jak zawsze -odpowiedziałam uśmiechając się. -Mam dla Ciebie śniadanie -powiedziałam podając mu tacę. -Na co masz dzisiaj ochotę? -spytałam otwierając jego szafę.
Wyciągnęłam mu z szafy to: (kliknijcie) i kazałam się ubrać. Cały dzień spędziliśmy w jego pokoju. Paweł cały czas prawie przespał a ja czytałam książkę.
Kolejne dni były dla mnie męczarnią. Paweł dzień po pogrzebie spakował się i chciał jechać do nas do domu. Tata załatwił Pawłowi przeniesienie do nas do szkoły.
-Teraz tylko zostało urządzić twój pokój -mruknęłam, gdy siedzieliśmy u mnie w pokoju.
-Zrobimy to w weekend, dobrze?
W tle leciała nasza wspólna piosenka: Viva La Vida (kliknijcie). I to przy niej usnęliśmy.
Na następny dzień poszliśmy do szkoły. Mój tata wcześniej uprzedził nauczycieli, żeby Paweł nie musiał się na każdej lekcji przedstawiać. Lekcję mieliśmy razem a przerwy spędzaliśmy we czwórkę. Kinga na szczęście znalazła już sobie koleżanki. Na jednej przerwie Mariola wzięła Pawła do biblioteki, więc miałam okazję porozmawiać z Sebastianem.
-Karolina i Kuba wrócili. Mając trochę informacji, jednak mało ważnych. Elvis panoszy się po mieście. A mi Ciebie brakuje. Będziesz mogła spać u mnie jutro?
-Jutro zaczyna się weekend obiecałam Pawłowi, że urządzimy pokój.
-Jasne -mruknął.
-Słuchaj za dwa tygodnie będzie dłuższy weekend -powiedziałam. -Może wybierzemy się gdzieś w góry z Kubą i Karoliną?
-Możemy.
Cmoknęłam go w polika i poleciałam na ostatnią lekcję.
---------------------------------------------
Mam taką prośbę, żebyście napisali pod tym postem czy jest sens pisania tego opowiadania. Jest około 40 wejść dziennie, więc widzę, że wchodzicie. Kto czyta niech napisze pod tym postem komenta ;D
poniedziałek, 18 marca 2013
22.
-Więc zaprosiłaś ich do domu?.
-Tak. -Odpowiedziałam na pierwsze pytanie, które zadał mi Najstarszy zaraz po opowiedzeniu przeze mnie o moim przesłuchaniu.
-Coś jeszcze mówili?
-Hmm wiem tyle, że Elvis został a oni mieli dziś jechać.
-Tak o tym to ja wiem. Elvis ma tutaj zamieszkać przez pewien okres.
-Dobra tato mów czego dowiedziałeś się w Sydney.
-Nic szczególnego. Tam nic się nie dzieje.
I na jego słowach zakończyła się nasza rozmowa. Po kolacji Sebastian odprowadził mnie do domu.
-Wejdziesz? -spytała się spoglądając mu w oczy.
-Jasne -mruknął -czekam w łóżku.
Szybko udałam się do kuchni. Tam panowała dziwna atmosfera, jednak nie przejmowałam się nią.
-Mój koń już jest? -spytałam wyciągając sok z lodówki.
-Myślę, że powinnaś raczej zająć się problemami, które powstały. I nie, nie ma go jeszcze. Będzie jutro rano -dodał pan Piotr.
Dopiero teraz zerknęłam na mojego tatę i zdziwiłam się tym co zobaczyłam. On płakał!
-T-tato co się stało? -spytałam podbiegając do niego.
-Śmiertelny wypadek. Paweł. Normalne dzieciństwo. Paweł. Jego ojciec. Paweł -zaczął wyjaśniać mój ojciec.
-On nie żyje? -spytałam wstrząśnięta. Spojrzałam na mojego ojca i zaczęłam nim delikatnie trząść.
-Żyje -odpowiedział i zalał się łzami.
-To jego ojciec nie żyje -wyjaśnił pan Piotr. -Czekamy na twoją matkę i jedziemy do Pawła.
Moja mama jakby na wezwanie wpadła do kuchni i od razu podbiegła do ojca i przytuliła go mocno.
-Czekajcie przebiorę się i jadę z wami.
Wpadłam szybko do sypialni i rzuciłam tylko jedno spojrzenie Sebastianowi.
-Współczuję -powiedział tylko i uściskał mnie mocno. -Jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń -dodał i już go nie było.
Wzięłam szybki prysznic przebrałam się w to: (kliknijcie) i spakowałam do walizki piżamę, kosmetyki parę ubrań i zbiegłam na dół. Jeszcze szybko wbiegłam na górę wzięłam telefon, laptopa, Michaela i jego torbę podróżną (klikajcie) i byłam gotowa do podróży.
Wysiadając z auta chwyciłam Michaela i wbiegłam szybko do jakże znanego mi domu.
-Paweł! -krzyknęłam.
Ten wychylił się z kuchni. Puściłam Michaela i podeszłam do niego. Przytulił się do mnie mocno.
-To ja może zrobię herbatę, co? -powiedziała moja mama wchodząc do kuchni. -Przepraszam a kim pan jest? -spytała siedzącego przy stole mężczyzny, którego dopiero teraz zauważyłam.
-Jestem mecenasem rodziny.Państwo zapewne przyjaciele rodzinny? Państwo Garrett jak się nie mylę? Bardzo dobrze, że państwo tak szybko przyjechali. Chłopak nie może zostać sam a państwo jesteście zapisani jako opiekunowie po wypadku jego ojca.
-Tak, wiemy o tym.
-Mam ochotę na sen -szepnął mi wprost do ucha Paweł.
-Chodź -pociągnęłam go na górę.
W pokoju patrzyłam jak kładzie się i usypia. Na dół zeszłam dopiero jak usnął.
-Śpi -oznajmiłam wszystkim zebranym siadając na fotelu.
-A więc wróćmy do sprawy -powiedział mecenas. -Cały majątek zapisany jest na niego. Jednak państwo będziecie nim zarządzać do osiągnięcia przez Pawła pełnoletności.
-Zamieszka z nami, tak? -spytał mój ojciec.
-Ależ oczywiście. Możecie go państwo zabrać nawet teraz -odparł mecenas.
-Na razie chcę zostać tu -usłyszeliśmy wszyscy.
Zerknęłam na mamę a ona na mnie. Wiedziałam co muszę zrobić.
-Zostaniemy tu tyle ile będziesz chciał -powiedziałam chwytając go za rękę.
Tym razem położyłam się obok i oboje usnęliśmy. Nie widziałam w tym nic złego, w dzieciństwie często tak robiliśmy.
------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że taki obrót sprawy wam się podoba. ;D
-Tak. -Odpowiedziałam na pierwsze pytanie, które zadał mi Najstarszy zaraz po opowiedzeniu przeze mnie o moim przesłuchaniu.
-Coś jeszcze mówili?
-Hmm wiem tyle, że Elvis został a oni mieli dziś jechać.
-Tak o tym to ja wiem. Elvis ma tutaj zamieszkać przez pewien okres.
-Dobra tato mów czego dowiedziałeś się w Sydney.
-Nic szczególnego. Tam nic się nie dzieje.
I na jego słowach zakończyła się nasza rozmowa. Po kolacji Sebastian odprowadził mnie do domu.
-Wejdziesz? -spytała się spoglądając mu w oczy.
-Jasne -mruknął -czekam w łóżku.
Szybko udałam się do kuchni. Tam panowała dziwna atmosfera, jednak nie przejmowałam się nią.
-Mój koń już jest? -spytałam wyciągając sok z lodówki.
-Myślę, że powinnaś raczej zająć się problemami, które powstały. I nie, nie ma go jeszcze. Będzie jutro rano -dodał pan Piotr.
Dopiero teraz zerknęłam na mojego tatę i zdziwiłam się tym co zobaczyłam. On płakał!
-T-tato co się stało? -spytałam podbiegając do niego.
-Śmiertelny wypadek. Paweł. Normalne dzieciństwo. Paweł. Jego ojciec. Paweł -zaczął wyjaśniać mój ojciec.
-On nie żyje? -spytałam wstrząśnięta. Spojrzałam na mojego ojca i zaczęłam nim delikatnie trząść.
-Żyje -odpowiedział i zalał się łzami.
-To jego ojciec nie żyje -wyjaśnił pan Piotr. -Czekamy na twoją matkę i jedziemy do Pawła.
Moja mama jakby na wezwanie wpadła do kuchni i od razu podbiegła do ojca i przytuliła go mocno.
-Czekajcie przebiorę się i jadę z wami.
Wpadłam szybko do sypialni i rzuciłam tylko jedno spojrzenie Sebastianowi.
-Współczuję -powiedział tylko i uściskał mnie mocno. -Jak będziesz czegoś potrzebować to dzwoń -dodał i już go nie było.
Wzięłam szybki prysznic przebrałam się w to: (kliknijcie) i spakowałam do walizki piżamę, kosmetyki parę ubrań i zbiegłam na dół. Jeszcze szybko wbiegłam na górę wzięłam telefon, laptopa, Michaela i jego torbę podróżną (klikajcie) i byłam gotowa do podróży.
Wysiadając z auta chwyciłam Michaela i wbiegłam szybko do jakże znanego mi domu.
-Paweł! -krzyknęłam.
Ten wychylił się z kuchni. Puściłam Michaela i podeszłam do niego. Przytulił się do mnie mocno.
-To ja może zrobię herbatę, co? -powiedziała moja mama wchodząc do kuchni. -Przepraszam a kim pan jest? -spytała siedzącego przy stole mężczyzny, którego dopiero teraz zauważyłam.
-Jestem mecenasem rodziny.Państwo zapewne przyjaciele rodzinny? Państwo Garrett jak się nie mylę? Bardzo dobrze, że państwo tak szybko przyjechali. Chłopak nie może zostać sam a państwo jesteście zapisani jako opiekunowie po wypadku jego ojca.
-Tak, wiemy o tym.
-Mam ochotę na sen -szepnął mi wprost do ucha Paweł.
-Chodź -pociągnęłam go na górę.
W pokoju patrzyłam jak kładzie się i usypia. Na dół zeszłam dopiero jak usnął.
-Śpi -oznajmiłam wszystkim zebranym siadając na fotelu.
-A więc wróćmy do sprawy -powiedział mecenas. -Cały majątek zapisany jest na niego. Jednak państwo będziecie nim zarządzać do osiągnięcia przez Pawła pełnoletności.
-Zamieszka z nami, tak? -spytał mój ojciec.
-Ależ oczywiście. Możecie go państwo zabrać nawet teraz -odparł mecenas.
-Na razie chcę zostać tu -usłyszeliśmy wszyscy.
Zerknęłam na mamę a ona na mnie. Wiedziałam co muszę zrobić.
-Zostaniemy tu tyle ile będziesz chciał -powiedziałam chwytając go za rękę.
Tym razem położyłam się obok i oboje usnęliśmy. Nie widziałam w tym nic złego, w dzieciństwie często tak robiliśmy.
------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że taki obrót sprawy wam się podoba. ;D
niedziela, 17 marca 2013
21.
-Jak to Cię przesłuchał? -padło pierwsze pytanie, gdy tylko Sebastian wszedł do mojego pokoju.
-Mi również miło Cię widzieć. Tak Mariola już śpi, więc możesz się wydzierać -odpowiedziałam wkurzona.
-Jak to Cię przesłuchał? -powtórzył pytanie.
-Normalnie.
-Powiedz wszystko i to już.
-Nie -odpowiedziałam. Spojrzałam się na niego a on na mnie. Utrzymałam spojrzenie do póki on nie opuścił oczu.
-Jak to nie? -spytał.
-No normalnie. Nie. Zacznij zachowywać się normalnie, albo możesz już iść.
-Nie rozmawiajmy o tym dziś. Jutro wraca mój ojciec, opowiesz to jemu dobrze?
-Ok -odpowiedziałam i położyłam się na łóżku.
Sebastian popatrzył się na mnie i uśmiechnął niepewnie. Podszedł do mojego łóżka i położył się przy mnie. Leżeliśmy tak obok siebie przez pewien moment.
-Bastek -powiedziałam. Musiałam przerwać tą niezręczną ciszę, która zapadła.
-Hm? -mruknął.
-Dobrze się czujesz? Wyzdrowiałeś już? -spytałam go a on poruszył się niepewnie.
-Yhym -mruknął. Wiedziałam, że kłamie. Tylko nie wiedziałam jak wyciągnąć z niego tę informację, gdy wtem mnie olśniło.
Podniosłam się i usiadłam na nim okrakiem.
-Co robisz? -spytał.
Nachyliłam się nad nim i odsłoniłam szyję. Delikatnie odsunął mnie od siebie. Jednak chwyciłam go za ręce i znów się nachyliłam. Zaczął protestować. Jednak szybko za nim zdążył się zorientować co robię przebiłam paznokciem skórę na szyi. I jeszcze bardziej się nad nim nachyliłam. Poczułam lekkie ukłucie i potem tak jak zawsze wielkie szczęście. Sebastian zaczął łapczywie pić moją krew. Szybkim ruchem zmieniliśmy pozycję, teraz on się nade mną nachylał. Oderwał się ode mnie i jednym ruchem ściągnął bluzkę ze mnie i z siebie. I znów zaczął ze mnie pić. Lecz jego ręce kontynuowały rozbieranie nas. Postanowiłam mu pomóc. Szybko pozbyliśmy się bielizny i poczułam jak Sebastian we mnie wchodzi. Oderwał się ode mnie i zaczął energiczniej we mnie wchodzić. Gdy już we mnie wszedł nachylił się i znów zaczął pić moją krew. Oboje zaczęliśmy jęczeć.Gdy już się napoił przejechał językiem po moich rankach i wyszedł ze mnie.
-Kocham Cię -szepnął przysuwając się do mnie.
Spojrzałam się na Sebastiana. A on opuszkami palców przejechał po moim policzku.
-Przepraszam, nie chciałem Ci zrobić krzywdy -powiedział czule.
-Hm? -mruknęłam.
-Ty płaczesz -odpowiedział, znów przejeżdżając opuszkami palców po moim poliku.
-To ze szczęścia -mruknęła podnosząc się. Chwyciłam Sebastiana koszulę i założyłam ją.
-Gdzie się wybierasz? -spytał.
-Muszę do łazienki.
Gdy wyszłam z łazienki podchodząc do łóżka zauważyłam, że Sebastian śpi. Po cichu położyłam się obok niego i usnęłam w objęciach mojego ukochanego.
Obudził mnie cichy szept.
-Kochanie oddasz mi koszulę? -usłyszałam nad swoim prawym uchem.
-Hm? -mruknęłam.
-Mariola się nie długo obudzi a ty masz moją koszulę na sobie i najlepiej było by, gdybyś się ubrała -mruknął całując mnie w obojczyk.
Oddając mu koszulę owinęłam się szczelnie kołdrą. I zaczęłam obserwować Sebastiana. A ten mrucząc coś pod nosem ubierał się.
-Dziś przyjeżdża ojciec. Przyjadę po Ciebie około 16 -mruknął całując mnie. -Kocham Cię -dodał i już go nie było.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Schodząc na dół chwyciłam telefon i Michaela. W kuchni wzięłam laptopa i bułkę i wyszłam na taras. Tam puściłam Michaela, który od razu pobiegł na swój fotel. Usiadłam na przeciwko niego. Uruchomiłam laptopa. Jedząc bułkę odwiedzałam wszystkie po kolei stronki. Poczułam wibrację w kieszenie. Wyjęłam telefon i odczytałam sms: "Ładnie dziś wyglądasz. Elvis".
---------------------------------------------
Dziękuję za tyle wejść!. Pomimo, że nie dodajecie komentarzy widzę, że odwiedzacie moje bloga. I za to dziękuję.
-Mi również miło Cię widzieć. Tak Mariola już śpi, więc możesz się wydzierać -odpowiedziałam wkurzona.
-Jak to Cię przesłuchał? -powtórzył pytanie.
-Normalnie.
-Powiedz wszystko i to już.
-Nie -odpowiedziałam. Spojrzałam się na niego a on na mnie. Utrzymałam spojrzenie do póki on nie opuścił oczu.
-Jak to nie? -spytał.
-No normalnie. Nie. Zacznij zachowywać się normalnie, albo możesz już iść.
-Nie rozmawiajmy o tym dziś. Jutro wraca mój ojciec, opowiesz to jemu dobrze?
-Ok -odpowiedziałam i położyłam się na łóżku.
Sebastian popatrzył się na mnie i uśmiechnął niepewnie. Podszedł do mojego łóżka i położył się przy mnie. Leżeliśmy tak obok siebie przez pewien moment.
-Bastek -powiedziałam. Musiałam przerwać tą niezręczną ciszę, która zapadła.
-Hm? -mruknął.
-Dobrze się czujesz? Wyzdrowiałeś już? -spytałam go a on poruszył się niepewnie.
-Yhym -mruknął. Wiedziałam, że kłamie. Tylko nie wiedziałam jak wyciągnąć z niego tę informację, gdy wtem mnie olśniło.
Podniosłam się i usiadłam na nim okrakiem.
-Co robisz? -spytał.
Nachyliłam się nad nim i odsłoniłam szyję. Delikatnie odsunął mnie od siebie. Jednak chwyciłam go za ręce i znów się nachyliłam. Zaczął protestować. Jednak szybko za nim zdążył się zorientować co robię przebiłam paznokciem skórę na szyi. I jeszcze bardziej się nad nim nachyliłam. Poczułam lekkie ukłucie i potem tak jak zawsze wielkie szczęście. Sebastian zaczął łapczywie pić moją krew. Szybkim ruchem zmieniliśmy pozycję, teraz on się nade mną nachylał. Oderwał się ode mnie i jednym ruchem ściągnął bluzkę ze mnie i z siebie. I znów zaczął ze mnie pić. Lecz jego ręce kontynuowały rozbieranie nas. Postanowiłam mu pomóc. Szybko pozbyliśmy się bielizny i poczułam jak Sebastian we mnie wchodzi. Oderwał się ode mnie i zaczął energiczniej we mnie wchodzić. Gdy już we mnie wszedł nachylił się i znów zaczął pić moją krew. Oboje zaczęliśmy jęczeć.Gdy już się napoił przejechał językiem po moich rankach i wyszedł ze mnie.
-Kocham Cię -szepnął przysuwając się do mnie.
Spojrzałam się na Sebastiana. A on opuszkami palców przejechał po moim policzku.
-Przepraszam, nie chciałem Ci zrobić krzywdy -powiedział czule.
-Hm? -mruknęłam.
-Ty płaczesz -odpowiedział, znów przejeżdżając opuszkami palców po moim poliku.
-To ze szczęścia -mruknęła podnosząc się. Chwyciłam Sebastiana koszulę i założyłam ją.
-Gdzie się wybierasz? -spytał.
-Muszę do łazienki.
Gdy wyszłam z łazienki podchodząc do łóżka zauważyłam, że Sebastian śpi. Po cichu położyłam się obok niego i usnęłam w objęciach mojego ukochanego.
Obudził mnie cichy szept.
-Kochanie oddasz mi koszulę? -usłyszałam nad swoim prawym uchem.
-Hm? -mruknęłam.
-Mariola się nie długo obudzi a ty masz moją koszulę na sobie i najlepiej było by, gdybyś się ubrała -mruknął całując mnie w obojczyk.
Oddając mu koszulę owinęłam się szczelnie kołdrą. I zaczęłam obserwować Sebastiana. A ten mrucząc coś pod nosem ubierał się.
-Dziś przyjeżdża ojciec. Przyjadę po Ciebie około 16 -mruknął całując mnie. -Kocham Cię -dodał i już go nie było.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Schodząc na dół chwyciłam telefon i Michaela. W kuchni wzięłam laptopa i bułkę i wyszłam na taras. Tam puściłam Michaela, który od razu pobiegł na swój fotel. Usiadłam na przeciwko niego. Uruchomiłam laptopa. Jedząc bułkę odwiedzałam wszystkie po kolei stronki. Poczułam wibrację w kieszenie. Wyjęłam telefon i odczytałam sms: "Ładnie dziś wyglądasz. Elvis".
---------------------------------------------
Dziękuję za tyle wejść!. Pomimo, że nie dodajecie komentarzy widzę, że odwiedzacie moje bloga. I za to dziękuję.
piątek, 15 marca 2013
20.
Było coś co nie dawało mi spokoju. Przerwałam pocałunek.
-Coś się stało? -spytał stawiając mnie na ziemi.
-Musimy porozmawiać -odpowiedziałam spuszczając głowę. Nie mogłam znieść tej myśli.
Pociągnął mnie w stronę stojącego w rogu fotela i posadził mnie sobie na kolanach.
-Chodzi o to, że no ja zdradziłam Cię -wybełkotałam.
Spodziewałam się, że zrzuci mnie ze swoich kolan i ucieknie. Jednak on chwycił palcami mój podbródek i podniósł moją głowę. Teraz moje oczy były naprzeciw jego. Jego tęczówki były jak zawsze ciemno brązowe.
-Wiem -szepnął i przytulił mnie do siebie.
Tyle mi wystarczyło, nie musiał nic więcej mówić.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez moje okno. Przesunęłam ręką po łóżku. Było puste! Leniwie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Zwlekłam się z łóżka.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Robiąc make up zauważyłam kartkę od Sebastiana. "Usnęłaś mi na kolanach! Przyjdę do Ciebie jak Mariola uśnie."
Zbiegłam na dół. Zjadłam śniadanie i wysłałam wiadomość do Marioli: "Wstałaś już?". Wzięłam Michaela i wyszłam z nim do ogrodu. Tam czekała mnie niemiła niespodzianka.
-Dzień dobry -powiedzieli trzej mężczyźni.
-Co panowie tu robią? Jak panowie tu się dostali? -spytałam przerażona.
Jedyne wejście do ogrodu było przez drzwi, którymi weszłam. Byłam sama w domu, więc nikt ich wpuścić nie mógł, a nie wyglądali na mężczyzn, którzy przechodzą przez płot.
-O ile mi wiadomo pani nie powinna mieć problemów ze zrozumieniem jak tu weszliśmy -powiedział ten sam co wcześniej. Jedyną rzeczą, którą się wyróżniał od tamtych dwóch była uroda. Z pewnością stał przede mną najprzystojniejszy wampir.
-Och -wyrwało mi się. -Zapraszam do środka. -Zaprowadziłam ich do salonu. -Niech się panowie rozgoszczą. Może coś do picia podać? -spytałam.
Najniższy z nich i z pewnością najbrzydszy prychnął. Jednak mój rozmówca spojrzał się szybko na niego.
-Nie dziękujemy.
Michael zaczął się niecierpliwie wiercić w moich rękach. Zaczęłam go energicznie głaskać.
-Przepraszam, nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Elvis Smith. To -wskazał najmłodszego -Harry Anderson oraz -wskazał na trzeciego- George Wilson. Zapewne wiesz z jakiego powodu tu jesteśmy.
-Domyślam się, że jesteście tu na rozkaz Najstarszych w sprawie porwania Sebastiana -powiedziałam. I puściłam wiercącego się strasznie Michaela.
Pies podbiegł od razu do siedzącego na fotelu Elvisa i wskoczył mu na kolana. Ten uśmiechnął się i pogłaskał mojego psa. Spojrzałam się na niego i wtedy jego oczy również skierowały się na mnie, gdy nasze spojrzenia się spotkały przeszedł mnie przyjemny dreszczyk.
-Bardzo sympatyczny piesek. Jak się wabi? -spytał i się do mnie uroczo uśmiechnął. Ten uśmiech odjął mu parę ładnych latek. Szczerze mówiąc nie wyglądał na starego.
-Michael -poczułam wibrację w telefonie.
-Jeżeli to ktoś powiązany z Sebastianem lub sam Sebastian to proszę go nie informować.
-Moje przesłuchanie powinno się przy nich odbyć, tak? -odpisałam szybko Marioli, że napisze jak będę wolna.
-Tak. Oczywiście może ich pani później poinformować o przebiegu całego przesłuchania.
-Niech pan będzie świadom, że na pewno poinformuję. A w szczególności pana Tadeusza.
Zwróciłam uwagę na Andersona, który wyprostował się szybko.
-Zadziorna -powiedział.
-Ach pana Tadeusza? -spytał Elvis. -Mój ojciec też jest najstarszym. Swoją drogą ja i Sebastian oraz jego bracia jesteśmy jedynymi synami najstarszych, córki też żaden nie ma, więc jest nas tylko czterech. Tacy wyjątkowi -zaśmiał się wypowiadając ostatnie słowa.
-Moglibyśmy już zacząć?
-A tak przepraszam. Dobrze. To pani yhm Klaudia tak? Mogę po imieniu?
-Oczywiście.
-A więc to ty wskazałaś drogę po fabryki w której przetrzymywali Sebastiana?
-Tak jesteśmy skojarzeni -odpowiedziałam spokojnie.
-Ach skojarzenie. To twoje określenie, tak?
-Nie pasuje coś panu?
-Mów do mnie po imieniu po prostu.
-A więc Elvis -powiedziałam wstając i podchodząc do niego. Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu prosto w usta -zadaj mi te pytania które musisz bez zbędnych twoich komentarzy bo nie mam na takie gierki czasu. Jeżeli chcesz to mogę zadzwonić do Sebastiana i będziemy już to kontynuować w obecności mojego chłopaka. -Wzięłam Michaela i poszłam usiąść znów na fotelu, który znajdował się wprost fotela Elvisa.
-No dobrze. Czy widziałaś, żeby ktoś się obok was kręcił?
-Nie. Po za tym Sebastian wie kiedy ktoś obcy jest wśród nas.
-Nie, jeżeli ktoś go rozprasza. A przy twojej osobie dość ciężko pewnie mu się skupić.
-Umowa chyba jest.
-Tak właściwie to chyba wszystko. Panowie możemy iść. Jeśli mógłbym prosić do pani jakiś kontakt to byłbym wdzięczny. -Podałam mu numer telefonu. Obaj mężczyźni wyszli, jednak Elvis został. Chwycił moją rękę i ją pocałował. -Oni wyjeżdżają jutro, ja zostaję tutaj. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy -dodał i już go nie było.
-No Michael polubiłeś go, nie? -mruknęłam i wysłałam Marioli sms, że może już przyjść.
Jeszcze przed przyjściem Marioli wystukałam sms do Sebastiana: "Byli tutaj we trzech. Elvis mnie przesłuchał. Nie denerwuj się tylko. Opowiem Ci wszystko w nocy."
-Coś się stało? -spytał stawiając mnie na ziemi.
-Musimy porozmawiać -odpowiedziałam spuszczając głowę. Nie mogłam znieść tej myśli.
Pociągnął mnie w stronę stojącego w rogu fotela i posadził mnie sobie na kolanach.
-Chodzi o to, że no ja zdradziłam Cię -wybełkotałam.
Spodziewałam się, że zrzuci mnie ze swoich kolan i ucieknie. Jednak on chwycił palcami mój podbródek i podniósł moją głowę. Teraz moje oczy były naprzeciw jego. Jego tęczówki były jak zawsze ciemno brązowe.
-Wiem -szepnął i przytulił mnie do siebie.
Tyle mi wystarczyło, nie musiał nic więcej mówić.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez moje okno. Przesunęłam ręką po łóżku. Było puste! Leniwie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Zwlekłam się z łóżka.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Robiąc make up zauważyłam kartkę od Sebastiana. "Usnęłaś mi na kolanach! Przyjdę do Ciebie jak Mariola uśnie."
Zbiegłam na dół. Zjadłam śniadanie i wysłałam wiadomość do Marioli: "Wstałaś już?". Wzięłam Michaela i wyszłam z nim do ogrodu. Tam czekała mnie niemiła niespodzianka.
-Dzień dobry -powiedzieli trzej mężczyźni.
-Co panowie tu robią? Jak panowie tu się dostali? -spytałam przerażona.
Jedyne wejście do ogrodu było przez drzwi, którymi weszłam. Byłam sama w domu, więc nikt ich wpuścić nie mógł, a nie wyglądali na mężczyzn, którzy przechodzą przez płot.
-O ile mi wiadomo pani nie powinna mieć problemów ze zrozumieniem jak tu weszliśmy -powiedział ten sam co wcześniej. Jedyną rzeczą, którą się wyróżniał od tamtych dwóch była uroda. Z pewnością stał przede mną najprzystojniejszy wampir.
-Och -wyrwało mi się. -Zapraszam do środka. -Zaprowadziłam ich do salonu. -Niech się panowie rozgoszczą. Może coś do picia podać? -spytałam.
Najniższy z nich i z pewnością najbrzydszy prychnął. Jednak mój rozmówca spojrzał się szybko na niego.
-Nie dziękujemy.
Michael zaczął się niecierpliwie wiercić w moich rękach. Zaczęłam go energicznie głaskać.
-Przepraszam, nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Elvis Smith. To -wskazał najmłodszego -Harry Anderson oraz -wskazał na trzeciego- George Wilson. Zapewne wiesz z jakiego powodu tu jesteśmy.
-Domyślam się, że jesteście tu na rozkaz Najstarszych w sprawie porwania Sebastiana -powiedziałam. I puściłam wiercącego się strasznie Michaela.
Pies podbiegł od razu do siedzącego na fotelu Elvisa i wskoczył mu na kolana. Ten uśmiechnął się i pogłaskał mojego psa. Spojrzałam się na niego i wtedy jego oczy również skierowały się na mnie, gdy nasze spojrzenia się spotkały przeszedł mnie przyjemny dreszczyk.
-Bardzo sympatyczny piesek. Jak się wabi? -spytał i się do mnie uroczo uśmiechnął. Ten uśmiech odjął mu parę ładnych latek. Szczerze mówiąc nie wyglądał na starego.
-Michael -poczułam wibrację w telefonie.
-Jeżeli to ktoś powiązany z Sebastianem lub sam Sebastian to proszę go nie informować.
-Moje przesłuchanie powinno się przy nich odbyć, tak? -odpisałam szybko Marioli, że napisze jak będę wolna.
-Tak. Oczywiście może ich pani później poinformować o przebiegu całego przesłuchania.
-Niech pan będzie świadom, że na pewno poinformuję. A w szczególności pana Tadeusza.
Zwróciłam uwagę na Andersona, który wyprostował się szybko.
-Zadziorna -powiedział.
-Ach pana Tadeusza? -spytał Elvis. -Mój ojciec też jest najstarszym. Swoją drogą ja i Sebastian oraz jego bracia jesteśmy jedynymi synami najstarszych, córki też żaden nie ma, więc jest nas tylko czterech. Tacy wyjątkowi -zaśmiał się wypowiadając ostatnie słowa.
-Moglibyśmy już zacząć?
-A tak przepraszam. Dobrze. To pani yhm Klaudia tak? Mogę po imieniu?
-Oczywiście.
-A więc to ty wskazałaś drogę po fabryki w której przetrzymywali Sebastiana?
-Tak jesteśmy skojarzeni -odpowiedziałam spokojnie.
-Ach skojarzenie. To twoje określenie, tak?
-Nie pasuje coś panu?
-Mów do mnie po imieniu po prostu.
-A więc Elvis -powiedziałam wstając i podchodząc do niego. Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu prosto w usta -zadaj mi te pytania które musisz bez zbędnych twoich komentarzy bo nie mam na takie gierki czasu. Jeżeli chcesz to mogę zadzwonić do Sebastiana i będziemy już to kontynuować w obecności mojego chłopaka. -Wzięłam Michaela i poszłam usiąść znów na fotelu, który znajdował się wprost fotela Elvisa.
-No dobrze. Czy widziałaś, żeby ktoś się obok was kręcił?
-Nie. Po za tym Sebastian wie kiedy ktoś obcy jest wśród nas.
-Nie, jeżeli ktoś go rozprasza. A przy twojej osobie dość ciężko pewnie mu się skupić.
-Umowa chyba jest.
-Tak właściwie to chyba wszystko. Panowie możemy iść. Jeśli mógłbym prosić do pani jakiś kontakt to byłbym wdzięczny. -Podałam mu numer telefonu. Obaj mężczyźni wyszli, jednak Elvis został. Chwycił moją rękę i ją pocałował. -Oni wyjeżdżają jutro, ja zostaję tutaj. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy -dodał i już go nie było.
-No Michael polubiłeś go, nie? -mruknęłam i wysłałam Marioli sms, że może już przyjść.
Jeszcze przed przyjściem Marioli wystukałam sms do Sebastiana: "Byli tutaj we trzech. Elvis mnie przesłuchał. Nie denerwuj się tylko. Opowiem Ci wszystko w nocy."
czwartek, 14 marca 2013
19.
-Ty też tu jesteś? -spytał.
-Tak. Przyjechałeś z tatą?
-No tak twój zadzwonił wczoraj, że jest jakaś sprawa. I jedziemy jutro do Warszawy. No to się spakowaliśmy i jesteśmy. Jak piesek?
-Michael? Idealnie.
-Jak za dawnych dobrych czasów -powiedziała Mariola podchodząc do nas. -Może i ze mną się przywitasz? A nie będziesz nadal ją tak ściskał?
Paweł puścił mnie i podszedł do mojej przyjaciółki, ją również mocno przytulił.
-Tata jeszcze na górze? -spytał ojciec Pawła podchodząc do nas.
-Nie już nie -usłyszałam za swoimi plecami.
-Panowie streszczajcie się bo młode damy są głodne -dodał pan Piotr.
Paweł szybko zaniósł swoje i ojca walizki na górę. I w końcu zamiast na obiad poszliśmy na kolację.
Po kolacji chcieliśmy się przejść, jednak panowie zaczęli marudzić, że są zmęczeni. Mariola użyła tego samego pretekstu, więc na spacer poszliśmy tylko ja i Paweł. Spacerując chwyciłam Pawła pod rękę. Rozmawialiśmy właśnie o tym, że dawno się nie widzieliśmy, gdy poczułam wibrację w kieszeni. Sms od Sebastiana; "Wszystko ok? Minęła godzina." Wystukałam szybką odpowiedź: "U mnie tak. A u Ciebie? Nie nudzisz się beze mnie?"
-Ktoś ważny? -spytał Paweł.
-Tak -odpowiedziałam.
Chwycił mnie za rękę i zatrzymał. Spojrzał mi prosto w oczy.
-Wiesz, że od zawsze mi się podobałaś? -szepnął. Lekko kiwnęłam głową. Nachylił się nade mną jeszcze bardziej. I czekał. Nie musiał długo czekać. Szybko zbliżyłam swoje wargi i zaczęłam namiętnie go całować. Przycisnął mnie do siebie mocno. Zarzuciłam mu ręce na szyję i bardziej się w niego wtuliłam. Jego ręka zsunęła się na moje biodra.
-Takie młode osoby a już o jednym myślą -usłyszeliśmy oboje. Szybko od siebie odskoczyliśmy. Słowa należały do staruszki, która aktualnie tamtędy przechodziła.
-Nie pani sprawa o czym myślimy -powiedział Paweł i chwycił mnie za rękę.
Wracaliśmy do hotelu okrężną drogą, trzymając się za ręce. Jednak żadne z nas się nie odezwało. Dopiero pod drzwiami mojego pokoju Paweł odezwał się do mnie.
-Lepiej nie psuć relacji, która pomiędzy nami jest, racja?
-Dokładnie -odpowiedziałam.
-To dobranoc
-Dobranoc -odpowiedziałam i weszłam do środka.
-I jak? Udał się spacer?
-Ty to robisz specjalnie, nie? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy wzięłam telefon wystukałam szybką wiadomość do Sebastiana: "Dobranoc" i położyłam się spać.
-Klaudia wstawaj! -krzyknęła Mariola a chwilę później poczułam uderzenie poduszką.
-Co jest? -spytałam głupio.
-Twój tata był. Jedziemy na te targi ubrań.
-Wiedziałam, że tutaj bez powodu nie przyjechaliśmy.
Wstałam wykonałam poranne czynności ubrałam się w to: (kliknijcie). I zeszłyśmy na dół. Tam wszyscy czekali. Zjedliśmy szybkie śniadanie i ruszyliśmy na targi ubrań.
Po pięciu godzinach byłam zmęczona, lecz usatysfakcjonowana. Kupiła sobie dość dużo ubrań. ( strój 1, strój 2, strój 3, strój 4, strój 5, strój 6) i legowisko dla Michaela (kliknijcie).
Na wieczór poszliśmy w trójkę do kina.
Kolejnego ranka Mariola obudziła mnie trochę inaczej. Otóż przystawiła mi do ucha głośną muzykę.
-Co znów mój tata? -spytałam wkurzona.
-Nie, teraz pan Piotr -odpowiedziała.
Wstałam tak jak poprzedniego ranka wykonałam poranne czynności i ubrałam się w to: (kliknijcie). Zeszłyśmy obie na dół.
-Co znów jedziemy na targi ubrań? -spytałam rozzłoszczona.
-Nie -odpowiedział pan Piotr.
-Jedziemy kupić Ci konia -uzupełnił tata.
-Serio?! Serio?! Serio?! -krzyczałam
-Uspokój się ludzie się na nas patrzą -powiedział Paweł.
Szybko wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy po mojego konia. Wybrałam tego (kliknijcie).
Późnym wieczorem Paweł zapukał do naszego pokoju. To była ostatnia noc a jak to mieliśmy zapisane w niepisanym regulaminie w ostatnią noc gadaliśmy, oglądaliśmy i graliśmy, czyli robiliśmy wszystko, żeby nie spać.
Czwartek to był jedyny dzień, którego nie zostałam obudzona. Jednak wstałam wcześniej niż Mariola. Teraz ja postanowiłam uczynić jej mały kawał. Zmoczyłam cały ręcznik i włożyłam jej pod kołdrę. Zerwała się jak oparzona.
-Ty tępa idiotko pożałujesz tego! -wrzeszczała. A ja beczałam ze śmiechu. Szybko jednak, zanim zdążyła się otrząsnąć chwyciłam ubrania (kliknijcie) i zamknęłam się w łazience.
Zeszłam na dół i poszłam prosto do restauracji. Dosiadłam się do siedzącego samotnie Pawła.
-Jak noc? -spytał.
-Pierwszy raz się wsypałam -odpowiedziałam wyjmując telefon z torebki.
Wystukałam sms do Sebastiana: "Co dziś planujesz ciekawego?".
-Do chłopaka piszesz?
-Tak -odpowiedziałam uśmiechając się.
-To ten, który był wtedy z wami u nas? -spytał.
-Tak -odpowiedziała Mariola przysiadając się do nas. -Wiesz jaką akcję mi urządziła? - i zaczęła opowiadać wszystko Pawłowi a ja odczytałam sms: "Zamierzam czekać na Ciebie". Szybko wystukałam: "Będziesz u mnie jak wrócę?". Po momencie odczytałam tylko krótkie: "Tak".
-Gdzie są w ogóle nasi ojcowie? -spytałam.
-Pojechali coś załatwiać. Jak wrócą to wracamy do domu.
Podróż powrotna minęła mi szybko. Mariola oczywiście przespała całą drogę a ja obejrzałam sobie na laptopie "August Rush: Cudowne dziecko".
Zdążyłam wejść do pokoju a Sebastian już tulił mnie do siebie.
-Stęskniłem się -szepnął.
Odpowiedziałam mu namiętnym pocałunkiem. Mocno przyciągnął mnie do siebie. Nie przerywając pocałunku podniósł mnie trochę i oparł o ścianę. Siła uderzenia nie była aż tak duża jednak cicho jęknęłam.
-Ładnie dziś wyglądasz -szepnął zdejmując mi kurtkę.
-Jednak nie lubisz, gdy mam coś na sobie -uzupełniłam.
-Tak. Przyjechałeś z tatą?
-No tak twój zadzwonił wczoraj, że jest jakaś sprawa. I jedziemy jutro do Warszawy. No to się spakowaliśmy i jesteśmy. Jak piesek?
-Michael? Idealnie.
-Jak za dawnych dobrych czasów -powiedziała Mariola podchodząc do nas. -Może i ze mną się przywitasz? A nie będziesz nadal ją tak ściskał?
Paweł puścił mnie i podszedł do mojej przyjaciółki, ją również mocno przytulił.
-Tata jeszcze na górze? -spytał ojciec Pawła podchodząc do nas.
-Nie już nie -usłyszałam za swoimi plecami.
-Panowie streszczajcie się bo młode damy są głodne -dodał pan Piotr.
Paweł szybko zaniósł swoje i ojca walizki na górę. I w końcu zamiast na obiad poszliśmy na kolację.
Po kolacji chcieliśmy się przejść, jednak panowie zaczęli marudzić, że są zmęczeni. Mariola użyła tego samego pretekstu, więc na spacer poszliśmy tylko ja i Paweł. Spacerując chwyciłam Pawła pod rękę. Rozmawialiśmy właśnie o tym, że dawno się nie widzieliśmy, gdy poczułam wibrację w kieszeni. Sms od Sebastiana; "Wszystko ok? Minęła godzina." Wystukałam szybką odpowiedź: "U mnie tak. A u Ciebie? Nie nudzisz się beze mnie?"
-Ktoś ważny? -spytał Paweł.
-Tak -odpowiedziałam.
Chwycił mnie za rękę i zatrzymał. Spojrzał mi prosto w oczy.
-Wiesz, że od zawsze mi się podobałaś? -szepnął. Lekko kiwnęłam głową. Nachylił się nade mną jeszcze bardziej. I czekał. Nie musiał długo czekać. Szybko zbliżyłam swoje wargi i zaczęłam namiętnie go całować. Przycisnął mnie do siebie mocno. Zarzuciłam mu ręce na szyję i bardziej się w niego wtuliłam. Jego ręka zsunęła się na moje biodra.
-Takie młode osoby a już o jednym myślą -usłyszeliśmy oboje. Szybko od siebie odskoczyliśmy. Słowa należały do staruszki, która aktualnie tamtędy przechodziła.
-Nie pani sprawa o czym myślimy -powiedział Paweł i chwycił mnie za rękę.
Wracaliśmy do hotelu okrężną drogą, trzymając się za ręce. Jednak żadne z nas się nie odezwało. Dopiero pod drzwiami mojego pokoju Paweł odezwał się do mnie.
-Lepiej nie psuć relacji, która pomiędzy nami jest, racja?
-Dokładnie -odpowiedziałam.
-To dobranoc
-Dobranoc -odpowiedziałam i weszłam do środka.
-I jak? Udał się spacer?
-Ty to robisz specjalnie, nie? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. Wysuszyłam włosy wzięłam telefon wystukałam szybką wiadomość do Sebastiana: "Dobranoc" i położyłam się spać.
-Klaudia wstawaj! -krzyknęła Mariola a chwilę później poczułam uderzenie poduszką.
-Co jest? -spytałam głupio.
-Twój tata był. Jedziemy na te targi ubrań.
-Wiedziałam, że tutaj bez powodu nie przyjechaliśmy.
Wstałam wykonałam poranne czynności ubrałam się w to: (kliknijcie). I zeszłyśmy na dół. Tam wszyscy czekali. Zjedliśmy szybkie śniadanie i ruszyliśmy na targi ubrań.
Po pięciu godzinach byłam zmęczona, lecz usatysfakcjonowana. Kupiła sobie dość dużo ubrań. ( strój 1, strój 2, strój 3, strój 4, strój 5, strój 6) i legowisko dla Michaela (kliknijcie).
Na wieczór poszliśmy w trójkę do kina.
Kolejnego ranka Mariola obudziła mnie trochę inaczej. Otóż przystawiła mi do ucha głośną muzykę.
-Co znów mój tata? -spytałam wkurzona.
-Nie, teraz pan Piotr -odpowiedziała.
Wstałam tak jak poprzedniego ranka wykonałam poranne czynności i ubrałam się w to: (kliknijcie). Zeszłyśmy obie na dół.
-Co znów jedziemy na targi ubrań? -spytałam rozzłoszczona.
-Nie -odpowiedział pan Piotr.
-Jedziemy kupić Ci konia -uzupełnił tata.
-Serio?! Serio?! Serio?! -krzyczałam
-Uspokój się ludzie się na nas patrzą -powiedział Paweł.
Szybko wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy po mojego konia. Wybrałam tego (kliknijcie).
Późnym wieczorem Paweł zapukał do naszego pokoju. To była ostatnia noc a jak to mieliśmy zapisane w niepisanym regulaminie w ostatnią noc gadaliśmy, oglądaliśmy i graliśmy, czyli robiliśmy wszystko, żeby nie spać.
Czwartek to był jedyny dzień, którego nie zostałam obudzona. Jednak wstałam wcześniej niż Mariola. Teraz ja postanowiłam uczynić jej mały kawał. Zmoczyłam cały ręcznik i włożyłam jej pod kołdrę. Zerwała się jak oparzona.
-Ty tępa idiotko pożałujesz tego! -wrzeszczała. A ja beczałam ze śmiechu. Szybko jednak, zanim zdążyła się otrząsnąć chwyciłam ubrania (kliknijcie) i zamknęłam się w łazience.
Zeszłam na dół i poszłam prosto do restauracji. Dosiadłam się do siedzącego samotnie Pawła.
-Jak noc? -spytał.
-Pierwszy raz się wsypałam -odpowiedziałam wyjmując telefon z torebki.
Wystukałam sms do Sebastiana: "Co dziś planujesz ciekawego?".
-Do chłopaka piszesz?
-Tak -odpowiedziałam uśmiechając się.
-To ten, który był wtedy z wami u nas? -spytał.
-Tak -odpowiedziała Mariola przysiadając się do nas. -Wiesz jaką akcję mi urządziła? - i zaczęła opowiadać wszystko Pawłowi a ja odczytałam sms: "Zamierzam czekać na Ciebie". Szybko wystukałam: "Będziesz u mnie jak wrócę?". Po momencie odczytałam tylko krótkie: "Tak".
-Gdzie są w ogóle nasi ojcowie? -spytałam.
-Pojechali coś załatwiać. Jak wrócą to wracamy do domu.
Podróż powrotna minęła mi szybko. Mariola oczywiście przespała całą drogę a ja obejrzałam sobie na laptopie "August Rush: Cudowne dziecko".
Zdążyłam wejść do pokoju a Sebastian już tulił mnie do siebie.
-Stęskniłem się -szepnął.
Odpowiedziałam mu namiętnym pocałunkiem. Mocno przyciągnął mnie do siebie. Nie przerywając pocałunku podniósł mnie trochę i oparł o ścianę. Siła uderzenia nie była aż tak duża jednak cicho jęknęłam.
-Ładnie dziś wyglądasz -szepnął zdejmując mi kurtkę.
-Jednak nie lubisz, gdy mam coś na sobie -uzupełniłam.
środa, 13 marca 2013
18.
-A jak myślisz dlaczego mój ojciec kazał mi Ciebie pilnować? -spytał.
-Nie mam pojęcia -spojrzałam na Mariolę, która zaczęła głośno rozmawiać z moim tatą, żeby mi przeszkadzać.
-Jesteśmy skojarzeni tak? Tak i to bardzo mocno. Więc jak ty zginiesz, zginę i ja.
-O cholera.
-Dlatego powinnaś być obok mnie.
-Skończ z nim rozmawiać -powiedziała Mariola na tyle głośno, żeby to Sebastian usłyszał.
-Słuchaj masz na siebie uważać a ja niedługo tam będę.
-Bastek. Nie słuchaj dam radę. Obserwuj wszystkich w szkole, potem przekażesz mi najświeższe plotki -powiedziałam szyfrem jednak sądziłam, że zrozumie.
-Masz na siebie uważać. Sms lub telefon co godzina. Rozumiesz? Za ile wracasz?
-W czwartek w nocy. Więc nie idę w piątek do szkoły.
-W piątek śpisz u mnie -powiedział. Mogłam się założyć, że na jego buzi kwitł uśmiech.
-Nie. Ty u mnie -droczyłam się z nim.
-Nie. Zamierzam wykorzystać fakt, że się za tobą stęsknię.
-A ja zamierzam wykorzystać fakt, że wtedy Mariola śpi u mnie -stwierdziłam głośno.
Mariola spojrzała na mnie pytająco a ja ruszyłam ramionami.
-No to odwołaj.
-Nie, więc wygrałam. Hola czy ty właśnie zrobiłeś sobie wagary?
-Tak, więc no cześć. Sms lub telefon za godzinę -przypomniał i rozłączył się.
Weszłyśmy z Mariolą do wspólnego pokoju. Wysłałam sms do Sebastiana: "U mnie wszystko ok". I zaczęłam się rozpakowywać.
-Jednego nie rozumiem -stwierdziła Mariola.
-Hm? -spojrzałam na nią.
-Od kąt jest Sebastian spędzasz ze mną mało czasu. On Cię do tego zmusza? -spytała
-Ależ nie -usiadłam obok niej. -Po prostu się zwyczajnie zakochałam. Pamiętasz co sobie przyrzekałyśmy? Że żaden chłopak nigdy nie zdoła nas oddzielić. Ostatnio trochę Cię zaniedbałam. Jednak wiesz jak to jest, prawda? -spojrzałam na nią. Ona jako pierwsza miała chłopaka, który swoją drogą okazał się zwykłym skurwielem. Spędzała wtedy z nim każdą wolną chwilę. Również każdą przerwę pomiędzy lekcjami. Przez niego opuściła również nasze małe piżama party.
-Tak wiem, przepraszam.
-Co ty na to, żebyśmy znów wróciły do nocowania u siebie? -spytałam.
-Po co się mnie pytasz? I tak już powiedziałaś Sebastianowi, że śpię u Ciebie. Chciałaś go spławić?
-W pewnym sensie, tak.
-A ty u mnie śpisz w następnym tygodniu?
-Pewnie -odpowiedziałam. -Jednak będę musiała go wziąć.
-Nie, nie zgadzam się. On nie zepsuje naszej małej imprezy! Zgadzam się, że jest zajebisty, ale no to ma być nasza noc!
-Przecież Michael jest słodki i mało przeszkadza -powiedziałam śmiejąc się.
-Ty franco.
Poczułam wibrację w kieszeni.
-Jeszcze jedna wiadomość od niego i każę Ci wyrzucić telefon, albo sama go sobie wezmę.
Przeczytałam wiadomość.
-To tata -wyjaśniłam. -Prosi nas, żebyśmy były gotowe za chwilę. Idziemy na obiad na miasto -rzuciłam się do walizki. -Ja pierwsza do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Zrobiłam lekki make up. I wpuściłam Mariolę do łazienki. Chciałam wykorzystać chwilę, że jestem sama i postanowiłam zadzwonić do Sebastiana.
-Słucham? -usłyszałam dopiero po trzecim sygnale. I to z pewnością nie był głos Sebastiana.
-Kinga?
-No tak.
-Gdzie Sebastian? -spytałam
-W łazience. Prysznic bierze. Przekazać mu coś?
-Nie nic, dziękuję. -Szybko się rozłączyłam.
Łzy napłynęły mi do oczu. "Chwila dziewczyno -pomyślałam.- On Cię nie zdradza. Po za tym nie becz rozmażesz się." Nie dane mi było dłużej myśleć. Bo z łazienki wyszła Mariola. Wystukałam wiadomość do taty: "Czekamy na dole" Szybko zeszłyśmy na dół. Czekając przy recepcji miałyśmy idealny widok na drzwi frontowe. Obgadywałyśmy właśnie przystojnego recepcjonistę, gdy Mariola trąciła mnie łokciem i wskazała drzwi wejściowe.
-Czekaj czy to nie Paweł? -spytała. Spojrzałam w tamtym kierunku i rzeczywiście to był on.
-Paweł! -krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę.
Złapał mnie w biegu i mocno uściskał.
-------------------------------------------------------------------
Podoba się? Mam nadzieję, że tak. Ten rozdział dedykuję Klaudii. Dziewczyno dziękuję za każdy komentarz, za to że po prostu to czytasz. I trzymaj się ;*
+ Słuchajcie założyłam naszym bohaterom aska! http://ask.fm/SeboKlaudi
+ Mam już kolejny rozdział ;D. Dziś nie byłam w szkole a więc dokończyłam ten i napisałam jeszcze jeden.
-Nie mam pojęcia -spojrzałam na Mariolę, która zaczęła głośno rozmawiać z moim tatą, żeby mi przeszkadzać.
-Jesteśmy skojarzeni tak? Tak i to bardzo mocno. Więc jak ty zginiesz, zginę i ja.
-O cholera.
-Dlatego powinnaś być obok mnie.
-Skończ z nim rozmawiać -powiedziała Mariola na tyle głośno, żeby to Sebastian usłyszał.
-Słuchaj masz na siebie uważać a ja niedługo tam będę.
-Bastek. Nie słuchaj dam radę. Obserwuj wszystkich w szkole, potem przekażesz mi najświeższe plotki -powiedziałam szyfrem jednak sądziłam, że zrozumie.
-Masz na siebie uważać. Sms lub telefon co godzina. Rozumiesz? Za ile wracasz?
-W czwartek w nocy. Więc nie idę w piątek do szkoły.
-W piątek śpisz u mnie -powiedział. Mogłam się założyć, że na jego buzi kwitł uśmiech.
-Nie. Ty u mnie -droczyłam się z nim.
-Nie. Zamierzam wykorzystać fakt, że się za tobą stęsknię.
-A ja zamierzam wykorzystać fakt, że wtedy Mariola śpi u mnie -stwierdziłam głośno.
Mariola spojrzała na mnie pytająco a ja ruszyłam ramionami.
-No to odwołaj.
-Nie, więc wygrałam. Hola czy ty właśnie zrobiłeś sobie wagary?
-Tak, więc no cześć. Sms lub telefon za godzinę -przypomniał i rozłączył się.
Weszłyśmy z Mariolą do wspólnego pokoju. Wysłałam sms do Sebastiana: "U mnie wszystko ok". I zaczęłam się rozpakowywać.
-Jednego nie rozumiem -stwierdziła Mariola.
-Hm? -spojrzałam na nią.
-Od kąt jest Sebastian spędzasz ze mną mało czasu. On Cię do tego zmusza? -spytała
-Ależ nie -usiadłam obok niej. -Po prostu się zwyczajnie zakochałam. Pamiętasz co sobie przyrzekałyśmy? Że żaden chłopak nigdy nie zdoła nas oddzielić. Ostatnio trochę Cię zaniedbałam. Jednak wiesz jak to jest, prawda? -spojrzałam na nią. Ona jako pierwsza miała chłopaka, który swoją drogą okazał się zwykłym skurwielem. Spędzała wtedy z nim każdą wolną chwilę. Również każdą przerwę pomiędzy lekcjami. Przez niego opuściła również nasze małe piżama party.
-Tak wiem, przepraszam.
-Co ty na to, żebyśmy znów wróciły do nocowania u siebie? -spytałam.
-Po co się mnie pytasz? I tak już powiedziałaś Sebastianowi, że śpię u Ciebie. Chciałaś go spławić?
-W pewnym sensie, tak.
-A ty u mnie śpisz w następnym tygodniu?
-Pewnie -odpowiedziałam. -Jednak będę musiała go wziąć.
-Nie, nie zgadzam się. On nie zepsuje naszej małej imprezy! Zgadzam się, że jest zajebisty, ale no to ma być nasza noc!
-Przecież Michael jest słodki i mało przeszkadza -powiedziałam śmiejąc się.
-Ty franco.
Poczułam wibrację w kieszeni.
-Jeszcze jedna wiadomość od niego i każę Ci wyrzucić telefon, albo sama go sobie wezmę.
Przeczytałam wiadomość.
-To tata -wyjaśniłam. -Prosi nas, żebyśmy były gotowe za chwilę. Idziemy na obiad na miasto -rzuciłam się do walizki. -Ja pierwsza do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Zrobiłam lekki make up. I wpuściłam Mariolę do łazienki. Chciałam wykorzystać chwilę, że jestem sama i postanowiłam zadzwonić do Sebastiana.
-Słucham? -usłyszałam dopiero po trzecim sygnale. I to z pewnością nie był głos Sebastiana.
-Kinga?
-No tak.
-Gdzie Sebastian? -spytałam
-W łazience. Prysznic bierze. Przekazać mu coś?
-Nie nic, dziękuję. -Szybko się rozłączyłam.
Łzy napłynęły mi do oczu. "Chwila dziewczyno -pomyślałam.- On Cię nie zdradza. Po za tym nie becz rozmażesz się." Nie dane mi było dłużej myśleć. Bo z łazienki wyszła Mariola. Wystukałam wiadomość do taty: "Czekamy na dole" Szybko zeszłyśmy na dół. Czekając przy recepcji miałyśmy idealny widok na drzwi frontowe. Obgadywałyśmy właśnie przystojnego recepcjonistę, gdy Mariola trąciła mnie łokciem i wskazała drzwi wejściowe.
-Czekaj czy to nie Paweł? -spytała. Spojrzałam w tamtym kierunku i rzeczywiście to był on.
-Paweł! -krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę.
Złapał mnie w biegu i mocno uściskał.
-------------------------------------------------------------------
Podoba się? Mam nadzieję, że tak. Ten rozdział dedykuję Klaudii. Dziewczyno dziękuję za każdy komentarz, za to że po prostu to czytasz. I trzymaj się ;*
+ Słuchajcie założyłam naszym bohaterom aska! http://ask.fm/SeboKlaudi
+ Mam już kolejny rozdział ;D. Dziś nie byłam w szkole a więc dokończyłam ten i napisałam jeszcze jeden.
wtorek, 12 marca 2013
17.
Niedziele spędziliśmy tak jak sobotę wieczór. Leżąc w łóżku i rozmawiając.
Wieczorem udaliśmy się do mojego domu. Sebastian przed drzwiami pożegnał się ze mną i powoli odszedł w stronę swojego domu. Wiedziałam, że to tylko dla zmyłki, jednak źle się czułam gdy mnie samą zostawiał. Szybko weszłam do domu. Michael szybko podbiegł do mnie i zaczął skamleć. Wzięłam go na ręce i poszłam do kuchni.
-W tej chwili siadaj -powiedziała mama władczym tonem, gdy mnie zobaczyła. -Wiem, że Karolina tutaj była, spakowała Cię i spędziłaś te dni z nią. Jednak mogłabyś się czasem odezwać. Uważamy -tu spojrzała na tatę i pana Piotrka, które od zawsze uczestniczył w rozmowach rodzinnych -że nas zaniedbujesz. Nie chodzi tylko tu o to, dzwoniła do mnie Mariola, powiedziała również, że od kąt w twoim życiu jest Sebastian spędzasz z nią mało czasu.
Spojrzałam na tatę, on tylko uśmiechnął się do mnie nieśmiało.
-Nie patrz się na ojca bo Ci teraz nie pomoże.
-Jednak mnie moja córka nie zaniedbała -zauważył tata. Posłałam mu wdzięczny uśmiech.
-Poproszę ją, żeby jutro u mnie spała.
-O nie młoda damo! Zaczniesz ją traktować tak jak zawsze, albo będę musiała ograniczyć twoje spotkania z Sebastianem -powiedziała moja rodzicielka ze stanowczą miną. -Wiesz, że Cię kochamy i pragniemy dla Ciebie, żebyś była szczęśliwa, ale nie kosztem swoich przyjaciół. Bo jak on odejdzie tobie nikt nie zostanie.
Zdenerwowała mnie swoimi słowami. Chwyciłam sok szklankę i udałam się na górę. Wychodząc z kuchni mruknęłam tylko: "dobrze mamo, dziękuję. Dobranoc". I szybko pobiegłam na górę. Wchodząc do pokoju trzasnęłam drzwiami i puściłam Michaela, który pobiegł szybko do sypialni, a ja podreptałam za nim. Od razu rzuciłam się w objęcia Sebastiana i przepłakałam połowę nocy.
Wstałam rano z silnym bólem głowy. Mimowolnie spojrzałam na miejsce, które jeszcze nie dawno zajmował Sebastian. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Słońce dziś mocno grzało jak na koniec września. Zajrzałam do szafy. Miałam dziś ochotę na sukienkę. Wybrałam ten strój: (Kliknijcie) . Umalowałam się i wzięłam Michaela i zeszłam na dół.
-Dzień dobry -przywitałam się.
-Kochanie, jak ty ślicznie dziś wyglądasz -zachwyciła się mama.
-I dobrze -powiedział tata wpadając do kuchni. -Jedziemy dziś na Warszawę.
-Na prawdę tato? Serio? Dzwonie do Marioli! -krzyknęłam i szybko pobiegłam do pokoju.
Chwyciłam telefon i wybrałam numer Marioli. Odebrała dopiero po trzecim sygnale.
-Co chcesz? -spytała oschle. Jednak jej ton mnie nie zraził.
-Co powiesz na ty i ja? Wycieczka jak ich dużo w to samo miejsce co zawsze? Długa podróż samochodem, długie ploty i obgadywanie napotkanych chłopaków?
-Serio? -krzyknęła. -Jedziemy do Wawy?
-Za godzinę będziemy u Ciebie -powiedziałam i rozłączyłam się.
Z szafy wyjęłam moją torbę podróżną. Wpakowałam do niej laptopa i jeszcze parę niezbędnych rzeczy. Chwyciłam walizkę, którą jeszcze do wczoraj nie zdążyłam rozpakować. Wyjęłam z niej parę rzeczy i wrzuciłam inne. Zbiegłam na dół z walizkami i ucałowałam Michaela. Wzięłam parę rzeczy do jedzenia i już siedziałam w aucie.
Jechaliśmy już godzinę, gdy poczułam wibrację w kieszeni. Sms od Sebastiana: "Gdzie jesteś?" Cholera! Zapomniałam o nim. Spojrzałam na ekran 10 nieodebranych. Wybrałam numer Sebastiana i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Nie musiałam długo czekać odebrał po pierwszym sygnale.
-Gdzie ty jesteś? -spytał zatroskanym głosem.
-Jadę do Wawy.
-Co?
-Przepraszam, że Cię nie uprzedziłam
Wieczorem udaliśmy się do mojego domu. Sebastian przed drzwiami pożegnał się ze mną i powoli odszedł w stronę swojego domu. Wiedziałam, że to tylko dla zmyłki, jednak źle się czułam gdy mnie samą zostawiał. Szybko weszłam do domu. Michael szybko podbiegł do mnie i zaczął skamleć. Wzięłam go na ręce i poszłam do kuchni.
-W tej chwili siadaj -powiedziała mama władczym tonem, gdy mnie zobaczyła. -Wiem, że Karolina tutaj była, spakowała Cię i spędziłaś te dni z nią. Jednak mogłabyś się czasem odezwać. Uważamy -tu spojrzała na tatę i pana Piotrka, które od zawsze uczestniczył w rozmowach rodzinnych -że nas zaniedbujesz. Nie chodzi tylko tu o to, dzwoniła do mnie Mariola, powiedziała również, że od kąt w twoim życiu jest Sebastian spędzasz z nią mało czasu.
Spojrzałam na tatę, on tylko uśmiechnął się do mnie nieśmiało.
-Nie patrz się na ojca bo Ci teraz nie pomoże.
-Jednak mnie moja córka nie zaniedbała -zauważył tata. Posłałam mu wdzięczny uśmiech.
-Poproszę ją, żeby jutro u mnie spała.
-O nie młoda damo! Zaczniesz ją traktować tak jak zawsze, albo będę musiała ograniczyć twoje spotkania z Sebastianem -powiedziała moja rodzicielka ze stanowczą miną. -Wiesz, że Cię kochamy i pragniemy dla Ciebie, żebyś była szczęśliwa, ale nie kosztem swoich przyjaciół. Bo jak on odejdzie tobie nikt nie zostanie.
Zdenerwowała mnie swoimi słowami. Chwyciłam sok szklankę i udałam się na górę. Wychodząc z kuchni mruknęłam tylko: "dobrze mamo, dziękuję. Dobranoc". I szybko pobiegłam na górę. Wchodząc do pokoju trzasnęłam drzwiami i puściłam Michaela, który pobiegł szybko do sypialni, a ja podreptałam za nim. Od razu rzuciłam się w objęcia Sebastiana i przepłakałam połowę nocy.
Wstałam rano z silnym bólem głowy. Mimowolnie spojrzałam na miejsce, które jeszcze nie dawno zajmował Sebastian. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Słońce dziś mocno grzało jak na koniec września. Zajrzałam do szafy. Miałam dziś ochotę na sukienkę. Wybrałam ten strój: (Kliknijcie) . Umalowałam się i wzięłam Michaela i zeszłam na dół.
-Dzień dobry -przywitałam się.
-Kochanie, jak ty ślicznie dziś wyglądasz -zachwyciła się mama.
-I dobrze -powiedział tata wpadając do kuchni. -Jedziemy dziś na Warszawę.
-Na prawdę tato? Serio? Dzwonie do Marioli! -krzyknęłam i szybko pobiegłam do pokoju.
Chwyciłam telefon i wybrałam numer Marioli. Odebrała dopiero po trzecim sygnale.
-Co chcesz? -spytała oschle. Jednak jej ton mnie nie zraził.
-Co powiesz na ty i ja? Wycieczka jak ich dużo w to samo miejsce co zawsze? Długa podróż samochodem, długie ploty i obgadywanie napotkanych chłopaków?
-Serio? -krzyknęła. -Jedziemy do Wawy?
-Za godzinę będziemy u Ciebie -powiedziałam i rozłączyłam się.
Z szafy wyjęłam moją torbę podróżną. Wpakowałam do niej laptopa i jeszcze parę niezbędnych rzeczy. Chwyciłam walizkę, którą jeszcze do wczoraj nie zdążyłam rozpakować. Wyjęłam z niej parę rzeczy i wrzuciłam inne. Zbiegłam na dół z walizkami i ucałowałam Michaela. Wzięłam parę rzeczy do jedzenia i już siedziałam w aucie.
Jechaliśmy już godzinę, gdy poczułam wibrację w kieszeni. Sms od Sebastiana: "Gdzie jesteś?" Cholera! Zapomniałam o nim. Spojrzałam na ekran 10 nieodebranych. Wybrałam numer Sebastiana i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Nie musiałam długo czekać odebrał po pierwszym sygnale.
-Gdzie ty jesteś? -spytał zatroskanym głosem.
-Jadę do Wawy.
-Co?
-Przepraszam, że Cię nie uprzedziłam
poniedziałek, 11 marca 2013
16.
Spojrzałam się na mojego ukochanego. Spał. Bardzo powoli, żeby go nie
zbudzić wyswobodziłam się z jego objęć. Otworzyłam walizkę wzięłam
czystą bieliznę (swoją drogą, majteczki były tylko koronkowe!) i
koralową sukienkę. Po długim prysznicu, przeszłam na palcach przez pokój
Sebastiana zerkając na niego, czy aby go nie zbudziłam. I zeszłam na
dół, do kuchni. Tam zastałam rodzicielkę Sebastiana z Kingą.
-Dzień dobry -przywitałam się.
-Jak noc? Wyspałaś się? -spytała pani Lewis.
-Tak dziękuję dobrze minęła.
-Sebastian dał Ci pospać?
-Ależ oczywiście -zarumieniłam się.- Przepraszam jeżeli bardzo hałasowaliśmy.
-Nie wy jesteście aniołkami moja droga -rzekła uśmiechając się szeroko. -Co chcesz do jedzenia?
-Sama sobie zrobię. Niech się pani nie kłopocze. A ty jak spałaś? -spytałam milczącej Kingi. To że była dziewczyną Sebastiana nie znaczyło, że miałam ją znienawidzić.
-Dobrze -odpowiedziała oschle.
-Gdzie Karolina? -spytałam
-Już pojechali z Kubą. Zapewne właśnie dojeżdżają na lotnisko. Michał wraz z Elizą wrócił do domu. A Tadeusz pojechał załatwiać sprawy z przeniesieniem Kingi tutaj.
Zrobiło mi się przykro, gdy usłyszałam, że Karolina już pojechała. A na dodatek Kinga miała tu zamieszkać!. Wraz z Sebastianem pod jednym dachem. Niby ich już nic nie łączyło. Jednak wystarczyło spojrzeć tylko na dziewczynę, żeby się domyśleć, że ma na niego chrapkę.
-Dzień dobry dziewczyny -do kuchni wszedł uśmiechnięty Sebastian. Miał na sobie tylko spodnie dresowe. Podszedł do swojej rodzicielki i cmoknął ją w polika, Kindze posłał uśmiech a mnie namiętnie pocałował.
-Zrobiło mi się przykro, gdy wstałem a Ciebie obok mnie nie było -powiedział a ja poczułam jak rumieniec oblewa mnie całą.
-Ona musi coś jeść Sebastian.
-I tylko to ją usprawiedliwia -nachylił się i pocałował mnie namiętnie. Kątem oka zauważyłam, że Kingę to rozzłościło. -Idę wziąć prysznic. A ty w tym czasie coś zjedz. Później zorganizujemy sobie jakąś rozrywkę -uśmiechnął się do mnie łobuzierko.
Zjadłam posłusznie śniadanie i chwilę porozmawiałam z panią domu. Następnie udałam się do pokoju Sebastiana. Leżał spokojnie na łóżku. Gdy weszłam do pokoju podszedł do mnie, zamknął za mną drzwi i wziął mnie na ręce. Podszedł do łóżka i położył na nim.
-Nie lubię, gdy masz coś na sobie -powiedział całując mnie w szyję. Zaczął delikatnie zdejmować ze mnie sukienkę. Leżałam spokojnie. Podwinął mi ją do brzucha i wtedy go zaatakowałam. Rzuciłam się na niego jednocześnie łaskocząc. Szybko jednak przejął nade mną kontrolę. Złapał mnie jedną ręką za nadgarstki i usiadł na mnie okrakiem. Druga ręka zaś znalazła się pod sukienką. Wtedy to Sebastian mnie pocałował i uśmiechnął się łobuziersko. Po chwili poczułam jak chwyta dwoma palcami gumkę od majtek. Jednym palcem delikatnie przejechał po mojej kobiecości. A że miałam łaskotki zaczęłam się śmiać. Gdy zdołałam się uspokoić usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Sebastian jednym ruchem poprawił mi sukienkę, jednak nie zszedł ze mnie.
-Tak wejdź mamo.
-Dzieci przepraszam, że wam przeszkadzam -powiedziała wchodzą. -Jednak no jedziemy z Kingą do mojej koleżanki. Musimy zrobić jej pierścień. A i Sebastian nie zrób jej krzywdy. Pamiętaj, że jesteś silnym dzieckiem -dodała wychodząc.
Po momencie usłyszeliśmy zamykane drzwi na dole. Sebastian tylko jakby na to czekał. Jednym ruchem ręki zdjął ze mnie sukienkę.
-Sebastian ... -nie dane mi było dokończyć. Zaczął mnie zaborczo całować. W tym samym momencie czułam jak zdejmuje ze mnie bieliznę i z siebie ubrania. Jednocześnie nadal trzymając moje nadgarstki na górze. Rozszerzyłam swoje biodra. Jednak Sebastian puścił mnie i usiadł.
-Przepraszam -powiedział.
-Za co? -spytałam zdziwiona podnosząc się.
-Może ty tego nie chcesz. Przepraszam, nie potrafię się przy tobie pohamować. Bardzo mnie pociągasz, najchętniej nie wypuszczałbym Cię z łóżka.
Spojrzałam na niego. Siedział skulony. Tym razem ja usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go namiętnie całować. Z początku stawiał lekkie opory, jednak nie za długo. Delikatnie we mnie wszedł. Chciałam czegoś więcej. Więc zaczęłam na niego bardziej napierać. Zaczął zadawać mi mocniejsze pchnięcia, a ja zaczęłam szybciej opuszczać swoje biodra. W pokoju roznosiły się nasze głośne jęki. Sebastian chwycił mnie za moje piersi i zaczął mocno je ugniatać. W tym momencie zaczęłam krzyczeć. Oboje byliśmy spełnieni. Wyszedł ze mnie jednocześnie mnie podnosząc i stawiając na podłodze.
-Co myślisz o małym prysznicu ze mną? -spytał uroczo, jednak nie czekał na pozwolenie.
Po krótkim prysznicu Sebastian wziął mnie na ręce i położył na łóżku całą mokrą. Przykrył nas tylko kołdrą.
-To my nie zamierzamy się ubrać? -spytałam.
-Już mówiłem, że nie lubię, gdy masz coś na sobie. Kolację przyniosę Ci do łóżka, więc nie będziesz musiała się ubierać. I obiecuję, że do końca twojego pobytu u nas Cię nie tknie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Jeżeli chodzi o seks -powiedział i zaczął jeździć swoim palcem po całym moim ciele.
-Będziemy tak leżeć? -spytałam.
-Tak.
Więc tak jak Sebastian powiedział tak też, zrobiliśmy. Leżeliśmy cały czas nadzy, przytulając się do siebie i rozmawiając.
Około 20 Sebastian stwierdził, że przyjechała jego mama, ubrał się w dresy i zszedł na dół po moją kolację. Korzystając z okazji odwiedziłam łazienkę. Zdążyłam wrócić na miejsce, gdy drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Sebastian z tacą. Szybko zjadłam swoją kolację i podziękowałam mu namiętnym pocałunkiem.
-Hola dziewczyno. Obiecałem Ci coś i mam zamiar tego dotrzymać.
Jednak ja go nie słuchałam. Przybliżyłam się do niego i przechyliłam głowę. Od razu wiedział o co chodzi, bo się ode mnie szybko odsunął.
-Nie, nie wezmę ani kropelki.
-Wiem, że jak wampir chce odzyskać swoje siły musi dużo pić.
-Ale obiecałem coś.
-Nie będzie seksu obiecuję. Po prostu się do mnie przytul i się napij.
Przybliżyłam się do niego i podstawiłam mu szyję pod usta. Chwilę się wahał, jednak po chwili poczułam lekkie ukłucie. Sebastian natychmiast przyciągnął mnie bardziej do siebie. Szybko mu uległam. Sebastian pił moją krew jednocześnie mocno mnie do siebie przyciskając, jakbym miała mu zaraz gdzieś uciec. Pragnęłam, żeby ta chwila trwała wieczność. Sebastian jednak oderwał się od mojej szyi i jak zawsze przejechał językiem po rankach. Jego usta szybko odnalazły moje. Zaczął mnie zaborczo całować. W pewnym momencie ugryzł mnie w wargę, która zaczęła krwawić. Zlizał moją krew z wargi tym samym hamując ją. I znów nachylił się ku szyi. Ugryzł mnie, jednak mocniej niż zawsze. Jeżeli sądziłam, że tamta chwila była niesamowita to ta biła ją na głowę!. Biła nawet wcześniejszy sex. Sebastian chłapczywie pil moją krew. Jednak z każdą sekundą pił ją coraz wolniej. Aż w pewnym momencie przejechał językiem po rankach i opadł obok mnie. Oboje ciężko dyszeliśmy.
-Nie powinienem brać tak dużo, przepraszam.
Przysunęłam się bliżej niego. I odgarnęłam włosy z szyi, żeby było widać miejsce z którego wcześniej pił.
-Jeżeli chcesz jeszcze to proszę -powiedziałam nachylając się.
Sebastian popatrzył na mnie uśmiechając się uroczo. Trzeci raz tego wieczoru nachylił się i dotknął swoimi ustami tego samego miejsca. Tym razem tylko je pocałował. Przyciągnął mnie do siebie.
-Tylko jak wstanę masz być obok mnie -szepnął.
Znów usnęłam obok swojego ukochanego.
-Dzień dobry -przywitałam się.
-Jak noc? Wyspałaś się? -spytała pani Lewis.
-Tak dziękuję dobrze minęła.
-Sebastian dał Ci pospać?
-Ależ oczywiście -zarumieniłam się.- Przepraszam jeżeli bardzo hałasowaliśmy.
-Nie wy jesteście aniołkami moja droga -rzekła uśmiechając się szeroko. -Co chcesz do jedzenia?
-Sama sobie zrobię. Niech się pani nie kłopocze. A ty jak spałaś? -spytałam milczącej Kingi. To że była dziewczyną Sebastiana nie znaczyło, że miałam ją znienawidzić.
-Dobrze -odpowiedziała oschle.
-Gdzie Karolina? -spytałam
-Już pojechali z Kubą. Zapewne właśnie dojeżdżają na lotnisko. Michał wraz z Elizą wrócił do domu. A Tadeusz pojechał załatwiać sprawy z przeniesieniem Kingi tutaj.
Zrobiło mi się przykro, gdy usłyszałam, że Karolina już pojechała. A na dodatek Kinga miała tu zamieszkać!. Wraz z Sebastianem pod jednym dachem. Niby ich już nic nie łączyło. Jednak wystarczyło spojrzeć tylko na dziewczynę, żeby się domyśleć, że ma na niego chrapkę.
-Dzień dobry dziewczyny -do kuchni wszedł uśmiechnięty Sebastian. Miał na sobie tylko spodnie dresowe. Podszedł do swojej rodzicielki i cmoknął ją w polika, Kindze posłał uśmiech a mnie namiętnie pocałował.
-Zrobiło mi się przykro, gdy wstałem a Ciebie obok mnie nie było -powiedział a ja poczułam jak rumieniec oblewa mnie całą.
-Ona musi coś jeść Sebastian.
-I tylko to ją usprawiedliwia -nachylił się i pocałował mnie namiętnie. Kątem oka zauważyłam, że Kingę to rozzłościło. -Idę wziąć prysznic. A ty w tym czasie coś zjedz. Później zorganizujemy sobie jakąś rozrywkę -uśmiechnął się do mnie łobuzierko.
Zjadłam posłusznie śniadanie i chwilę porozmawiałam z panią domu. Następnie udałam się do pokoju Sebastiana. Leżał spokojnie na łóżku. Gdy weszłam do pokoju podszedł do mnie, zamknął za mną drzwi i wziął mnie na ręce. Podszedł do łóżka i położył na nim.
-Nie lubię, gdy masz coś na sobie -powiedział całując mnie w szyję. Zaczął delikatnie zdejmować ze mnie sukienkę. Leżałam spokojnie. Podwinął mi ją do brzucha i wtedy go zaatakowałam. Rzuciłam się na niego jednocześnie łaskocząc. Szybko jednak przejął nade mną kontrolę. Złapał mnie jedną ręką za nadgarstki i usiadł na mnie okrakiem. Druga ręka zaś znalazła się pod sukienką. Wtedy to Sebastian mnie pocałował i uśmiechnął się łobuziersko. Po chwili poczułam jak chwyta dwoma palcami gumkę od majtek. Jednym palcem delikatnie przejechał po mojej kobiecości. A że miałam łaskotki zaczęłam się śmiać. Gdy zdołałam się uspokoić usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Sebastian jednym ruchem poprawił mi sukienkę, jednak nie zszedł ze mnie.
-Tak wejdź mamo.
-Dzieci przepraszam, że wam przeszkadzam -powiedziała wchodzą. -Jednak no jedziemy z Kingą do mojej koleżanki. Musimy zrobić jej pierścień. A i Sebastian nie zrób jej krzywdy. Pamiętaj, że jesteś silnym dzieckiem -dodała wychodząc.
Po momencie usłyszeliśmy zamykane drzwi na dole. Sebastian tylko jakby na to czekał. Jednym ruchem ręki zdjął ze mnie sukienkę.
-Sebastian ... -nie dane mi było dokończyć. Zaczął mnie zaborczo całować. W tym samym momencie czułam jak zdejmuje ze mnie bieliznę i z siebie ubrania. Jednocześnie nadal trzymając moje nadgarstki na górze. Rozszerzyłam swoje biodra. Jednak Sebastian puścił mnie i usiadł.
-Przepraszam -powiedział.
-Za co? -spytałam zdziwiona podnosząc się.
-Może ty tego nie chcesz. Przepraszam, nie potrafię się przy tobie pohamować. Bardzo mnie pociągasz, najchętniej nie wypuszczałbym Cię z łóżka.
Spojrzałam na niego. Siedział skulony. Tym razem ja usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go namiętnie całować. Z początku stawiał lekkie opory, jednak nie za długo. Delikatnie we mnie wszedł. Chciałam czegoś więcej. Więc zaczęłam na niego bardziej napierać. Zaczął zadawać mi mocniejsze pchnięcia, a ja zaczęłam szybciej opuszczać swoje biodra. W pokoju roznosiły się nasze głośne jęki. Sebastian chwycił mnie za moje piersi i zaczął mocno je ugniatać. W tym momencie zaczęłam krzyczeć. Oboje byliśmy spełnieni. Wyszedł ze mnie jednocześnie mnie podnosząc i stawiając na podłodze.
-Co myślisz o małym prysznicu ze mną? -spytał uroczo, jednak nie czekał na pozwolenie.
Po krótkim prysznicu Sebastian wziął mnie na ręce i położył na łóżku całą mokrą. Przykrył nas tylko kołdrą.
-To my nie zamierzamy się ubrać? -spytałam.
-Już mówiłem, że nie lubię, gdy masz coś na sobie. Kolację przyniosę Ci do łóżka, więc nie będziesz musiała się ubierać. I obiecuję, że do końca twojego pobytu u nas Cię nie tknie.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Jeżeli chodzi o seks -powiedział i zaczął jeździć swoim palcem po całym moim ciele.
-Będziemy tak leżeć? -spytałam.
-Tak.
Więc tak jak Sebastian powiedział tak też, zrobiliśmy. Leżeliśmy cały czas nadzy, przytulając się do siebie i rozmawiając.
Około 20 Sebastian stwierdził, że przyjechała jego mama, ubrał się w dresy i zszedł na dół po moją kolację. Korzystając z okazji odwiedziłam łazienkę. Zdążyłam wrócić na miejsce, gdy drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Sebastian z tacą. Szybko zjadłam swoją kolację i podziękowałam mu namiętnym pocałunkiem.
-Hola dziewczyno. Obiecałem Ci coś i mam zamiar tego dotrzymać.
Jednak ja go nie słuchałam. Przybliżyłam się do niego i przechyliłam głowę. Od razu wiedział o co chodzi, bo się ode mnie szybko odsunął.
-Nie, nie wezmę ani kropelki.
-Wiem, że jak wampir chce odzyskać swoje siły musi dużo pić.
-Ale obiecałem coś.
-Nie będzie seksu obiecuję. Po prostu się do mnie przytul i się napij.
Przybliżyłam się do niego i podstawiłam mu szyję pod usta. Chwilę się wahał, jednak po chwili poczułam lekkie ukłucie. Sebastian natychmiast przyciągnął mnie bardziej do siebie. Szybko mu uległam. Sebastian pił moją krew jednocześnie mocno mnie do siebie przyciskając, jakbym miała mu zaraz gdzieś uciec. Pragnęłam, żeby ta chwila trwała wieczność. Sebastian jednak oderwał się od mojej szyi i jak zawsze przejechał językiem po rankach. Jego usta szybko odnalazły moje. Zaczął mnie zaborczo całować. W pewnym momencie ugryzł mnie w wargę, która zaczęła krwawić. Zlizał moją krew z wargi tym samym hamując ją. I znów nachylił się ku szyi. Ugryzł mnie, jednak mocniej niż zawsze. Jeżeli sądziłam, że tamta chwila była niesamowita to ta biła ją na głowę!. Biła nawet wcześniejszy sex. Sebastian chłapczywie pil moją krew. Jednak z każdą sekundą pił ją coraz wolniej. Aż w pewnym momencie przejechał językiem po rankach i opadł obok mnie. Oboje ciężko dyszeliśmy.
-Nie powinienem brać tak dużo, przepraszam.
Przysunęłam się bliżej niego. I odgarnęłam włosy z szyi, żeby było widać miejsce z którego wcześniej pił.
-Jeżeli chcesz jeszcze to proszę -powiedziałam nachylając się.
Sebastian popatrzył na mnie uśmiechając się uroczo. Trzeci raz tego wieczoru nachylił się i dotknął swoimi ustami tego samego miejsca. Tym razem tylko je pocałował. Przyciągnął mnie do siebie.
-Tylko jak wstanę masz być obok mnie -szepnął.
Znów usnęłam obok swojego ukochanego.
niedziela, 10 marca 2013
15.
Usłyszałam ciche pukanie. I zaraz zza uchylonych drzwi ukazała się miła twarzyczka pani Lewis.
-Nie obudziłam Cię? -spytała.
-Nie pani Mario.
-Zrobiłam obiad i pomyślałam, że może byś zjadła.
-Z chęcią zaraz zejdę.
Rozejrzałam się za moimi ubraniami. Leżały złożone na fotelu. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół.
-Przepraszam mogłabym skorzystać z telefonu? Moja mama pewnie się o mnie martwi.
-Dobrze.
Wybrałam dobrze mi znany numer telefonu. I czekałam, aż moja rodzicielka odbierze.
-Słucham? -usłyszałam
-Mamo to ja.
-Klaudia? Gdzie ty jesteś?
-U pani Marii, słuchaj zostanę tutaj na trochę.
-Co u jakiej pani Marii? Myślałam, że nadal śpisz.
-Nie, nie śpię. Jestem u pani Lewis. Mamy Sebastiana.
-Co ty tam robisz?
-Musiałam w czymś pomóc. Dzwonię, żebyś się nie martwiła bo nie wzięłam telefonu. Zostanę tutaj troszkę. Nakarm Michaelka. Pa -rozłączyłam się i poszłam do kuchni. Tam zastałam panię tego domu bawiącą się z Donaldem.
Zjadłam posłusznie obiad, który ugotowała. A następnie poszłyśmy do ogrodu. Tam siedząc zauważyłam Mariolę w oknie budynku obok. Pomachałam jej a ta wystawiła mi języka i zniknęła z mojego pola widzenia. Wiem, że ostatnio ją zaniedbuję, jednak co miałam zrobić? Gdy mój świat stanął na głowie?
Ten tydzień przebiegł mi strasznie powoli. Z utęsknieniem czekałam na powrót Sebastiana.
W piątek po szkole od razu udałam się do mojego drugiego domu. W którym przez cały tydzień spędzałam dość dużo czasu.
Zapukałam do drzwi niepewnie. Drzwi otworzyła mi pani domu. Uśmiechnęła się niepewnie i zaprosiła mnie do środka.
-Coś się stało? -spytałam.
-Chodź -powiedziała tylko i zaprowadziła mnie do salonu.
Wchodząc zauważyłam, że wszyscy siedzą jak na szpilkach. Spojrzałam niepewnie na nową nieznajomą i spojrzałam pytająco na mamę Sebastiana. Ta tylko ruszyła ramionami.
-Kinga pytam jeszcze raz. Kto Ci to zrobił? -powiedział głośno Sebastian. Spojrzałam na swojego ukochanego. Jak zawsze dobrze ubrany, włosy roztrzepane. Jednak twarz się zmieniła. Nie była jak zawsze urocza tylko poważna.
Więc to była ona. Była dziewczyna Sebastiana. Spojrzałam się na blondynkę. Długie nogi i wielkie niebieskie oczy. Włosy miała kręcone i do ramion. Sylwetka była idealna. Takiej dziewczynie można było pozazdrościć wszystkiego.
-A ja odpowiadam po raz setny: nie wiem! -krzyknęła mu prosto w twarz, wstając. -Wracałam do domu, było ciemno. Wtedy ktoś mnie zaszedł od tyłu. Obudziłam się rano w lesie. Byłam ogromnie głodna. Nie mogłam wyjść na słońce bo zaczynałam się palić. Zaczekałam do mroku. Wtedy wsiadłam w najbliższy samolot i jestem u was. Sądziłam, że mi pomożecie.
-Chodź -powiedziała pani Maria.
Obie udały się na górę. Dopiero gdy znikły nam z pola widzenia Sebastian podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Natychmiast odwzajemniłam pocałunek. Nie obchodziło mnie to, że wszyscy nas obserwują.
-Tęskniłem za tobą -powiedział cicho dysząc.
-Już nigdzie nie wyjeżdżaj.
-Będę musiał -gdy to usłyszałam spuściłam głowę i łzy napłynęły mi do oczu. -Hej mała nie mam zamiaru tej męczarni powtarzać. Z każdym dniem było gorzej. Następnym razem jedziesz ze mną -dodał całując mnie. Znów odwzajemniłam pocałunek. Ten jednak był bardziej zaborczy.
-Yhm kociaki macie na to całą noc -mruknęła Karolina. -Byłam u twojej mamy i powiedziałam, że robimy sobie małe piżama party. Dodałam też, że wrócisz w niedzielę na wieczór.
-Zgodziła się bez problemu? -spytałam.
-Powiedziałam jej, że wyjeżdżam w poniedziałek i chciałabym spędzić te dni z tobą.
-Wyjeżdżasz?
-Tak, jedziemy na małe wakacje -powiedział Kuba po czym uśmiechnął się uroczo do Karoliny.
-Usnęła -powiedziała rodzicielka Sebastiana i usiadła na sofie.
-A więc zaczynamy posiedzenie -zarządził najstarszy.
Sebastian pociągnął mnie w stronę sofy.
-Ona nie zostaje.
-Zostaje -przeciwstawił się ojcu Sebastian. -Uratowała mi życie. Gdyby nie ona nie wiedzielibyście gdzie mnie szukać. I to ona teraz może być zagrożona. Mam w dupie co sobie pomyśli ta zasrana rada. Ona jest częścią mnie a ja jej. Ona należy do mnie. Rozumiesz?
-No więc rada nie ma żadnych nowych informacji.
-Jak zawsze było nudno -wtrącił Kuba.
-Wspomnieliśmy również co przydarzyło się Sebastianowi. Mają przysłać paru strażników do zbadania terytorium. I przeprowadzeniu śledztwa.
-Kazali Cię mamo pozdrowić -znów wtrącił Kuba.
-Jak to miło z ich strony, że nadal o mnie pamiętają.
-Nie da się zapomnieć wiedźmy, która tak wiele uczyniła -powiedział z sarkazmem najstarszy.
-Powiadomię radę również o tym, że ktoś bez pozwolenia zrobił z Kingi wampira.
-To wygląda tak jakby ktoś chciał namieszać wśród was -wtrąciłam.
-Yhm nie myślałem o tym tak wcześniej. Dobra uwaga młoda damo. A więc Karolina i Kuba udają się w poniedziałek na zwiady do Grecji. A my zostajemy na miejscu i zachowujemy się tak jak zawsze. Trzeba będzie też załatwić Kindze przeniesienie do szkoły tutaj. Gdy już to załatwię również udam się na zwiady do Sydney. Są jeszcze jakieś pytania? Ach młoda damo -zwrócił się do mnie -będziesz musiała tutaj spędzać jak najwięcej czasu. Najlepiej byłoby gdybyś się tu wprowadziła.
-Tato nie przesadzaj. To byłoby podejrzane. Będę z nią cały czas. Będę u niej również nocował. Nic się jej nie stanie. Ani mi. Obiecuję. Jednak teraz, gdy wszystko ustalone chcielibyśmy udać się spać. -I pociągnął mnie na górę do swojego pokoju.
Byłam zdziwiona, że jego rodzice pozwalają mi z nim spać. Przecież nie miałam nawet 18 lat. Wchodząc do pokoju rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej walizki. Na szczęście stała w rogu pokoju.
-Tak Karolina o wszystko zadbała -powiedział Sebastian przyciągając mnie do siebie.
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Zaczęłam pozbywać się jego garderoby a on mojej. Delikatnie popchnęłam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. Zaczęłam go całować po klatce piersiowej. Jednak zaraz on przejął inicjatywę. Teraz ja leżałam na dole a on się nade mną nachylał. Wiedziałam, że do szczęścia brakuje nam jednego. Przechyliłam lekko głowę. Tym razem nie protestował. Wbił się w moją szyję i zaczął pić moją krew. Zaczęłam jęczeć z przyjemności. Jego ręka powędrowała na moje biodra. I pozbyła się moich majteczek druga w tym samy czasie pozbyła się stanika. Ja natomiast pomogłam mu pozbyć się jego bokserek. Zaczął we mnie wchodzić nie przestając pić mojej krwi. Byłam w siódmym niebie. Zaczęłam jęczeć jeszcze głośniej. Do moich jęków doszło sapanie Sebastiana.
Usnęłam w objęciach mojego ukochanego.
-Nie obudziłam Cię? -spytała.
-Nie pani Mario.
-Zrobiłam obiad i pomyślałam, że może byś zjadła.
-Z chęcią zaraz zejdę.
Rozejrzałam się za moimi ubraniami. Leżały złożone na fotelu. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół.
-Przepraszam mogłabym skorzystać z telefonu? Moja mama pewnie się o mnie martwi.
-Dobrze.
Wybrałam dobrze mi znany numer telefonu. I czekałam, aż moja rodzicielka odbierze.
-Słucham? -usłyszałam
-Mamo to ja.
-Klaudia? Gdzie ty jesteś?
-U pani Marii, słuchaj zostanę tutaj na trochę.
-Co u jakiej pani Marii? Myślałam, że nadal śpisz.
-Nie, nie śpię. Jestem u pani Lewis. Mamy Sebastiana.
-Co ty tam robisz?
-Musiałam w czymś pomóc. Dzwonię, żebyś się nie martwiła bo nie wzięłam telefonu. Zostanę tutaj troszkę. Nakarm Michaelka. Pa -rozłączyłam się i poszłam do kuchni. Tam zastałam panię tego domu bawiącą się z Donaldem.
Zjadłam posłusznie obiad, który ugotowała. A następnie poszłyśmy do ogrodu. Tam siedząc zauważyłam Mariolę w oknie budynku obok. Pomachałam jej a ta wystawiła mi języka i zniknęła z mojego pola widzenia. Wiem, że ostatnio ją zaniedbuję, jednak co miałam zrobić? Gdy mój świat stanął na głowie?
Ten tydzień przebiegł mi strasznie powoli. Z utęsknieniem czekałam na powrót Sebastiana.
W piątek po szkole od razu udałam się do mojego drugiego domu. W którym przez cały tydzień spędzałam dość dużo czasu.
Zapukałam do drzwi niepewnie. Drzwi otworzyła mi pani domu. Uśmiechnęła się niepewnie i zaprosiła mnie do środka.
-Coś się stało? -spytałam.
-Chodź -powiedziała tylko i zaprowadziła mnie do salonu.
Wchodząc zauważyłam, że wszyscy siedzą jak na szpilkach. Spojrzałam niepewnie na nową nieznajomą i spojrzałam pytająco na mamę Sebastiana. Ta tylko ruszyła ramionami.
-Kinga pytam jeszcze raz. Kto Ci to zrobił? -powiedział głośno Sebastian. Spojrzałam na swojego ukochanego. Jak zawsze dobrze ubrany, włosy roztrzepane. Jednak twarz się zmieniła. Nie była jak zawsze urocza tylko poważna.
Więc to była ona. Była dziewczyna Sebastiana. Spojrzałam się na blondynkę. Długie nogi i wielkie niebieskie oczy. Włosy miała kręcone i do ramion. Sylwetka była idealna. Takiej dziewczynie można było pozazdrościć wszystkiego.
-A ja odpowiadam po raz setny: nie wiem! -krzyknęła mu prosto w twarz, wstając. -Wracałam do domu, było ciemno. Wtedy ktoś mnie zaszedł od tyłu. Obudziłam się rano w lesie. Byłam ogromnie głodna. Nie mogłam wyjść na słońce bo zaczynałam się palić. Zaczekałam do mroku. Wtedy wsiadłam w najbliższy samolot i jestem u was. Sądziłam, że mi pomożecie.
-Chodź -powiedziała pani Maria.
Obie udały się na górę. Dopiero gdy znikły nam z pola widzenia Sebastian podszedł do mnie i namiętnie pocałował. Natychmiast odwzajemniłam pocałunek. Nie obchodziło mnie to, że wszyscy nas obserwują.
-Tęskniłem za tobą -powiedział cicho dysząc.
-Już nigdzie nie wyjeżdżaj.
-Będę musiał -gdy to usłyszałam spuściłam głowę i łzy napłynęły mi do oczu. -Hej mała nie mam zamiaru tej męczarni powtarzać. Z każdym dniem było gorzej. Następnym razem jedziesz ze mną -dodał całując mnie. Znów odwzajemniłam pocałunek. Ten jednak był bardziej zaborczy.
-Yhm kociaki macie na to całą noc -mruknęła Karolina. -Byłam u twojej mamy i powiedziałam, że robimy sobie małe piżama party. Dodałam też, że wrócisz w niedzielę na wieczór.
-Zgodziła się bez problemu? -spytałam.
-Powiedziałam jej, że wyjeżdżam w poniedziałek i chciałabym spędzić te dni z tobą.
-Wyjeżdżasz?
-Tak, jedziemy na małe wakacje -powiedział Kuba po czym uśmiechnął się uroczo do Karoliny.
-Usnęła -powiedziała rodzicielka Sebastiana i usiadła na sofie.
-A więc zaczynamy posiedzenie -zarządził najstarszy.
Sebastian pociągnął mnie w stronę sofy.
-Ona nie zostaje.
-Zostaje -przeciwstawił się ojcu Sebastian. -Uratowała mi życie. Gdyby nie ona nie wiedzielibyście gdzie mnie szukać. I to ona teraz może być zagrożona. Mam w dupie co sobie pomyśli ta zasrana rada. Ona jest częścią mnie a ja jej. Ona należy do mnie. Rozumiesz?
-No więc rada nie ma żadnych nowych informacji.
-Jak zawsze było nudno -wtrącił Kuba.
-Wspomnieliśmy również co przydarzyło się Sebastianowi. Mają przysłać paru strażników do zbadania terytorium. I przeprowadzeniu śledztwa.
-Kazali Cię mamo pozdrowić -znów wtrącił Kuba.
-Jak to miło z ich strony, że nadal o mnie pamiętają.
-Nie da się zapomnieć wiedźmy, która tak wiele uczyniła -powiedział z sarkazmem najstarszy.
-Powiadomię radę również o tym, że ktoś bez pozwolenia zrobił z Kingi wampira.
-To wygląda tak jakby ktoś chciał namieszać wśród was -wtrąciłam.
-Yhm nie myślałem o tym tak wcześniej. Dobra uwaga młoda damo. A więc Karolina i Kuba udają się w poniedziałek na zwiady do Grecji. A my zostajemy na miejscu i zachowujemy się tak jak zawsze. Trzeba będzie też załatwić Kindze przeniesienie do szkoły tutaj. Gdy już to załatwię również udam się na zwiady do Sydney. Są jeszcze jakieś pytania? Ach młoda damo -zwrócił się do mnie -będziesz musiała tutaj spędzać jak najwięcej czasu. Najlepiej byłoby gdybyś się tu wprowadziła.
-Tato nie przesadzaj. To byłoby podejrzane. Będę z nią cały czas. Będę u niej również nocował. Nic się jej nie stanie. Ani mi. Obiecuję. Jednak teraz, gdy wszystko ustalone chcielibyśmy udać się spać. -I pociągnął mnie na górę do swojego pokoju.
Byłam zdziwiona, że jego rodzice pozwalają mi z nim spać. Przecież nie miałam nawet 18 lat. Wchodząc do pokoju rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej walizki. Na szczęście stała w rogu pokoju.
-Tak Karolina o wszystko zadbała -powiedział Sebastian przyciągając mnie do siebie.
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Zaczęłam pozbywać się jego garderoby a on mojej. Delikatnie popchnęłam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. Zaczęłam go całować po klatce piersiowej. Jednak zaraz on przejął inicjatywę. Teraz ja leżałam na dole a on się nade mną nachylał. Wiedziałam, że do szczęścia brakuje nam jednego. Przechyliłam lekko głowę. Tym razem nie protestował. Wbił się w moją szyję i zaczął pić moją krew. Zaczęłam jęczeć z przyjemności. Jego ręka powędrowała na moje biodra. I pozbyła się moich majteczek druga w tym samy czasie pozbyła się stanika. Ja natomiast pomogłam mu pozbyć się jego bokserek. Zaczął we mnie wchodzić nie przestając pić mojej krwi. Byłam w siódmym niebie. Zaczęłam jęczeć jeszcze głośniej. Do moich jęków doszło sapanie Sebastiana.
Usnęłam w objęciach mojego ukochanego.
sobota, 9 marca 2013
14.
Dotarliśmy do opuszczonych fabryk za miastem. Niepewnie wyszłam z samochodu.
-Trzeba będzie przeszukać fabryki -rozkazał najstarszy.
-Jest tam -wskazałam najmniejszą fabrykę oddaloną od wszystkich.
-Michał, Karolina i Kuba patrolujecie okolice. Jak na razie wyczuwam tylko jednego wampira i to zranionego.
Ruszyłam szybko do wielkiej fabryki, nie czekając na zgodę wielkiego zadumanego pana. Jednak na widok, który tam zastałam stanęłam jak wryta. Wtedy dogoniła mnie Sebastiana mama i jego ojciec. Rodzicielka Sebastiana szybko do niego podbiegła a ojczulek zwyczajnie podszedł i zaczął rozrywać łańcuchy, którymi Sebastian był przywiązany do wielkiego głazu.
-Pomożesz mu? -spytała patrząc na mnie błagalnie. Nie musiała wyjaśniać o co chodzi, sama to wiedziałam.
Podeszłam do Sebastiana i spojrzałam na niego. Gdy nasze oczy się spotkały kąciki jego ust lekko się do góry podniosły. Usiadłam na zimnym i brudnym od jego krwi głazie i bardzo powoli podniosłam jego głowę, jednocześnie samej się nachylając.
-Nie chcę -szepnął. -Wziąłem za dużo poprzedniej nocy.
Pocałowałam go leciutko w wargi a następnie przechyliłam tak szyję, żeby dobrze mu było ugryźć. Chwilę się spierał, jednak chyba miał za mało sił, żeby mi się postawić. Tak jak poprzednim razem poczułam lekkie ukłucie. Sebastian bardzo delikatnie przyciągnął mnie do siebie. Nie opierałam się mu. Czułam się szczęśliwa. Wtedy Sebastian oderwał się ode mnie.
-Dziękuję -szepnął. Widziałam, że nadal miał mało siły.
-Weź jeszcze.
-Już mi jest niepotrzebna. Czuję się lepiej.
-Tak? To czemu nie zamknąłeś ranek, tak jak poprzednim razem, tylko nadal krwawią?
-Cholera -syknął. -Zapomniałem.
Podniósł się, żeby naprawić swój błąd. I to właśnie było jego błędem. Zachwiał się i szybko złapał mnie za rękę.
-Masz jeszcze się napić! -powiedziałam głosem nie znoszącym pretekstu.
Sebastian znów lekko mnie do siebie przygarnął. Najpierw jednak usiadł na kamieniu a ja na jego kolanach. Znów przywarł swoimi wargami do mojej szyi. W następnej chwili jego ręka powędrowała na moje biodra. Zaczął cichutko jęczeć co mnie bardzo podniecało. Już miałam się dobierać do jego rozporka, gdy oboje usłyszeliśmy:
-Pora wracać do domu.
Oboje wypadliśmy z transu. Sebastian zdjął mnie ze swoich kolan i postawił na ziemi. Po czym sam stanął. I znów dotknął swoimi wargami moich ranek i leciutko przejechał po nich językiem.
-Michał mi wspomniał, że picie krwi jest popierane seksem -stwierdził Sebastian -Więc nie musisz się tak czerwienić skarbie.
Po chwili byliśmy znów u nich w domu.
-Pomożesz mi się spakować? -spytał uwodzicielskim głosem. Bałam się, że mój głos zadrży przy odpowiedzi, więc tylko skinęłam głową.
Jego tata w aucie napomknął, że dla jego jedynego rada nie będzie przekładać spotkania o następny dzień. I wyjeżdżają za dwie godziny. Z myślenia wyrwał mnie pocałunek Sebastiana. Słodki jednak zaborczy. Odwzajemniłam pocałunek. I znów wylądowaliśmy w łóżku. Usypiałam przy boku mojego ukochanego.
-Trzeba będzie przeszukać fabryki -rozkazał najstarszy.
-Jest tam -wskazałam najmniejszą fabrykę oddaloną od wszystkich.
-Michał, Karolina i Kuba patrolujecie okolice. Jak na razie wyczuwam tylko jednego wampira i to zranionego.
Ruszyłam szybko do wielkiej fabryki, nie czekając na zgodę wielkiego zadumanego pana. Jednak na widok, który tam zastałam stanęłam jak wryta. Wtedy dogoniła mnie Sebastiana mama i jego ojciec. Rodzicielka Sebastiana szybko do niego podbiegła a ojczulek zwyczajnie podszedł i zaczął rozrywać łańcuchy, którymi Sebastian był przywiązany do wielkiego głazu.
-Pomożesz mu? -spytała patrząc na mnie błagalnie. Nie musiała wyjaśniać o co chodzi, sama to wiedziałam.
Podeszłam do Sebastiana i spojrzałam na niego. Gdy nasze oczy się spotkały kąciki jego ust lekko się do góry podniosły. Usiadłam na zimnym i brudnym od jego krwi głazie i bardzo powoli podniosłam jego głowę, jednocześnie samej się nachylając.
-Nie chcę -szepnął. -Wziąłem za dużo poprzedniej nocy.
Pocałowałam go leciutko w wargi a następnie przechyliłam tak szyję, żeby dobrze mu było ugryźć. Chwilę się spierał, jednak chyba miał za mało sił, żeby mi się postawić. Tak jak poprzednim razem poczułam lekkie ukłucie. Sebastian bardzo delikatnie przyciągnął mnie do siebie. Nie opierałam się mu. Czułam się szczęśliwa. Wtedy Sebastian oderwał się ode mnie.
-Dziękuję -szepnął. Widziałam, że nadal miał mało siły.
-Weź jeszcze.
-Już mi jest niepotrzebna. Czuję się lepiej.
-Tak? To czemu nie zamknąłeś ranek, tak jak poprzednim razem, tylko nadal krwawią?
-Cholera -syknął. -Zapomniałem.
Podniósł się, żeby naprawić swój błąd. I to właśnie było jego błędem. Zachwiał się i szybko złapał mnie za rękę.
-Masz jeszcze się napić! -powiedziałam głosem nie znoszącym pretekstu.
Sebastian znów lekko mnie do siebie przygarnął. Najpierw jednak usiadł na kamieniu a ja na jego kolanach. Znów przywarł swoimi wargami do mojej szyi. W następnej chwili jego ręka powędrowała na moje biodra. Zaczął cichutko jęczeć co mnie bardzo podniecało. Już miałam się dobierać do jego rozporka, gdy oboje usłyszeliśmy:
-Pora wracać do domu.
Oboje wypadliśmy z transu. Sebastian zdjął mnie ze swoich kolan i postawił na ziemi. Po czym sam stanął. I znów dotknął swoimi wargami moich ranek i leciutko przejechał po nich językiem.
-Michał mi wspomniał, że picie krwi jest popierane seksem -stwierdził Sebastian -Więc nie musisz się tak czerwienić skarbie.
Po chwili byliśmy znów u nich w domu.
-Pomożesz mi się spakować? -spytał uwodzicielskim głosem. Bałam się, że mój głos zadrży przy odpowiedzi, więc tylko skinęłam głową.
Jego tata w aucie napomknął, że dla jego jedynego rada nie będzie przekładać spotkania o następny dzień. I wyjeżdżają za dwie godziny. Z myślenia wyrwał mnie pocałunek Sebastiana. Słodki jednak zaborczy. Odwzajemniłam pocałunek. I znów wylądowaliśmy w łóżku. Usypiałam przy boku mojego ukochanego.
13.
Poczułam lekkie ukłucie i ogromne szczęście. Sebastian mocniej mnie do siebie przycisnął. Jego druga ręka dołączyła do tamtej i również zaczęła pieścić moje cycki. Zaczęłam cicho jęczeć. Po momencie Sebastian oderwał się od mojej szyi i leciutko przejechał swoim językiem po rankach. Jego usta wróciły do moich a jedna jego ręka powędrowała na moje biodra. Zaczęłam ściągać z niego koszulę. Zaraz do jego ubrań dołączyły i moje. Jedną ręką zdjął mi stanik a następnie ściągnął mi figi, jednocześnie rozszerzając moje biodra. Zaczął delikatnie we mnie wchodzić, gdy przebijał moją błonę dziewiczą cicho syknęłam.
-Przepraszam -szepnął mi wprost do ucha.
Sebastian zaczął zatapiać się we mnie głębiej. To takie niesamowite było go czuć w sobie. Poczułam się jak w niebie. Słyszałam jego jęki co mnie jeszcze bardziej podniecało. Wypełniał mnie w każdym milimetrze. W ostatnim momencie krzyknęłam jego imię wprost do jego ucha. Nie przejmowałam się że mogą nas usłyszeć moi rodzice. Chodź było małe prawdopodobieństwo. Chłopak mocno mnie ścisnął, lecz po chwili wyszedł ze mnie. Jednym ruchem ręki nakrył nas kołdrą i przygarnął mnie do siebie.
-Jesteś cudowna -szepnął mi wprost do ucha.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam lekko w usta. Oparłam się o niego i usnęłam.
Obudziłam się wcześnie rano. Czułam się dziwnie. Jakby ktoś robił mi jakąś krzywdę. Zignorowałam to uczucie i poszłam wziąć prysznic. Po myciu ubrałam się i zeszłam na dół. Była 5:30. "Fajnie- pomyślałam. -Poszłam spać ledwo po 3 jak było a teraz o tej godzinie wstałam. Muszę wyglądać jak zombi" Usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się jednak sądziłam, że to ogrodnik, często przychodził tak rano, jednak nie w niedzielę. Zdziwiłam się gdy po otworzeniu drzwi zobaczyłam Kubę i Karolinę.
-Nudzi wam się? -spytałam.
-Jest u Ciebie Sebastian? -spytał Kuba
-Nie wyszedł około trzeciej. Chwila czy wy nie powinniście być na tym całym zjeździe?
-Powinniśmy -powiedziała Karolina.
-Jest jeden mały problem -dodał Kuba. -Sebastian zaginął.
-Co?! Jak to zaginął? -spytałam przerażona.
-No ty byłaś ostatnią osobą, która go widziała. Miał być rano w domu. Nie pojawił się -wyjaśnił Kuba.
-Chodź jedziesz z nami -dodała Karolina.
Po 10 minutach byliśmy u nich w domu. Weszliśmy do salonu. A tam wszyscy siedzieli.
-Idiota. Jak on mógł być taki nie rozważny. A ty nie możesz upilnować własnego syna? -wrzeszczał mężczyzna. Podobny do Sebastiana. -A kim ona do cholery jest?
-Dziewczyną Sebastiana -wyjaśnił Kuba.
-Jeszcze jakąś lafiryndę mi tu przyprowadzili. No myślcie gdzie on mógł iść.
-To jest jeszcze twój syn! Przypominam Ci o tym -krzyknęła pani tego domu.
Wszyscy ucichli. Wiedziałam, że wiem coś co oni nie wiedzą. Wiedziałam, że jak się skupię to będę wiedziała gdzie on jest. Jednak nie mogłam się skupić. Cały czas miałam w głowie ostatnią noc i to jak Sebastian ...
-Ja się z nim skojarzyłam! -krzyknęłam.
-Co zrobiłaś? Skojaco? -zapytał Michał.
-Sebastian dziś pił moją krew -wyjaśniłam.
Sebastiana mama podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Zaczęła głośno płakać i mi dziękować.
-Co dziś czułaś? -przeszedł od razu do rzeczy Michał.
-No jak wstałam to miałam takie wrażenie jakby ktoś mi krzywdę robił. Hmm jakby ktoś mnie jakimś sztyletem w klatkę piersiową ranił.
-Co Sebastian Ci mówił na temat jak ty to określiłaś skojarzenia? -kontynuował Michał
-Że zawsze będę wiedziała gdzie on jest! -olśniło mnie.
-Właśnie -wyjaśnił Michał. -Musisz tylko skupić się na tęsknocie i na tym, że chcesz go zobaczyć.
-Przepraszam -szepnął mi wprost do ucha.
Sebastian zaczął zatapiać się we mnie głębiej. To takie niesamowite było go czuć w sobie. Poczułam się jak w niebie. Słyszałam jego jęki co mnie jeszcze bardziej podniecało. Wypełniał mnie w każdym milimetrze. W ostatnim momencie krzyknęłam jego imię wprost do jego ucha. Nie przejmowałam się że mogą nas usłyszeć moi rodzice. Chodź było małe prawdopodobieństwo. Chłopak mocno mnie ścisnął, lecz po chwili wyszedł ze mnie. Jednym ruchem ręki nakrył nas kołdrą i przygarnął mnie do siebie.
-Jesteś cudowna -szepnął mi wprost do ucha.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam lekko w usta. Oparłam się o niego i usnęłam.
Obudziłam się wcześnie rano. Czułam się dziwnie. Jakby ktoś robił mi jakąś krzywdę. Zignorowałam to uczucie i poszłam wziąć prysznic. Po myciu ubrałam się i zeszłam na dół. Była 5:30. "Fajnie- pomyślałam. -Poszłam spać ledwo po 3 jak było a teraz o tej godzinie wstałam. Muszę wyglądać jak zombi" Usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się jednak sądziłam, że to ogrodnik, często przychodził tak rano, jednak nie w niedzielę. Zdziwiłam się gdy po otworzeniu drzwi zobaczyłam Kubę i Karolinę.
-Nudzi wam się? -spytałam.
-Jest u Ciebie Sebastian? -spytał Kuba
-Nie wyszedł około trzeciej. Chwila czy wy nie powinniście być na tym całym zjeździe?
-Powinniśmy -powiedziała Karolina.
-Jest jeden mały problem -dodał Kuba. -Sebastian zaginął.
-Co?! Jak to zaginął? -spytałam przerażona.
-No ty byłaś ostatnią osobą, która go widziała. Miał być rano w domu. Nie pojawił się -wyjaśnił Kuba.
-Chodź jedziesz z nami -dodała Karolina.
Po 10 minutach byliśmy u nich w domu. Weszliśmy do salonu. A tam wszyscy siedzieli.
-Idiota. Jak on mógł być taki nie rozważny. A ty nie możesz upilnować własnego syna? -wrzeszczał mężczyzna. Podobny do Sebastiana. -A kim ona do cholery jest?
-Dziewczyną Sebastiana -wyjaśnił Kuba.
-Jeszcze jakąś lafiryndę mi tu przyprowadzili. No myślcie gdzie on mógł iść.
-To jest jeszcze twój syn! Przypominam Ci o tym -krzyknęła pani tego domu.
Wszyscy ucichli. Wiedziałam, że wiem coś co oni nie wiedzą. Wiedziałam, że jak się skupię to będę wiedziała gdzie on jest. Jednak nie mogłam się skupić. Cały czas miałam w głowie ostatnią noc i to jak Sebastian ...
-Ja się z nim skojarzyłam! -krzyknęłam.
-Co zrobiłaś? Skojaco? -zapytał Michał.
-Sebastian dziś pił moją krew -wyjaśniłam.
Sebastiana mama podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Zaczęła głośno płakać i mi dziękować.
-Co dziś czułaś? -przeszedł od razu do rzeczy Michał.
-No jak wstałam to miałam takie wrażenie jakby ktoś mi krzywdę robił. Hmm jakby ktoś mnie jakimś sztyletem w klatkę piersiową ranił.
-Co Sebastian Ci mówił na temat jak ty to określiłaś skojarzenia? -kontynuował Michał
-Że zawsze będę wiedziała gdzie on jest! -olśniło mnie.
-Właśnie -wyjaśnił Michał. -Musisz tylko skupić się na tęsknocie i na tym, że chcesz go zobaczyć.
piątek, 8 marca 2013
12.
-No nareszcie!. Powoli tu usypiam a więc się streszczaj.
-A co chcesz usłyszeć? -spytałam zakłopotana bo Sebastian mi się bacznie przyglądał.
-Co robiłaś u niego w domu?!
-Rozmawiałam.
-A tak a później po tej rozmowie -przy ostatnim słowie narysowała w powietrzu cudzysłów -poszłaś ogarnąć się do łazianki. O czym rozmawialiście? Yhm może pomagałaś mu zrozumieć biologię?
Rumieniec od razu mnie oblał. Spojrzałam się na Sebastiana, który cały czas leżał na prawym ramieniu i mnie obserwował.
-Rozmawialiśmy tak ogółem. I nie, nie tłumaczyłam mu biologi.
-No dobra powiedzmy, że rozumiem. Ostatnio u nich widziałam Karolinę. Co ona tam robiła? -powiedziała wściekła Mariola. Obie za sobą nie przepadały.
-Karolina jest dziewczyną Kuby -usłyszałam cichy śmiech Sebastiana.
-Od jak dawna? -no właśnie dobre pytanie. Sama tego nie wiedziałam, może od 10 lat. Może od 100? Spojrzałam bezradnie na Sebastiana. A on pokazał dwa palce.
-Yhm od jakiś dwóch lat.
-Yhm ona nigdy nie wspominała, że ma chłopaka.
-Skąd wiesz? Przecież ledwo ze sobą wytrzymujecie 10 minut w jednym pokoju.
-No dobra niech Ci będzie. Porozmawiamy w poniedziałek. Dobranoc.
-Pa -odpowiedziałam i się rozłączyłam. -I jak sobie poradziłam? -spytałam Sebastiana.
-Idealnie -podszedł do mnie wziął ode mnie laptopa i położył go na szafce obok łóżka. Następnie położył się obok mnie. -Już pora spać.
-Ale jednak jak się obudzę będziesz przy mnie? Nie znikniesz tak jak poprzednim razem?
-Przykro mi kochanie, jednak nie mogę. Poczekam aż zaśniesz i będę musiał iść.
-Czemu?
-Mamy spotkanie rady najwyższej. Muszę na nim obowiązkowo być.
Przysunęłam się do niego bliżej i musnęłam jego wargi swoimi.
-Zależy mi na tobie. Uważaj na siebie.
Jego odpowiedzią był pocałunek. Z początku delikatny i słodki jednak stawał się bardziej namiętny. Przywarłam do niego jeszcze bardziej. A jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Sebastian po momencie oderwał się od moich ust i zaczęły pieścić moją szyję. Mimowolnie zadrżałam.
-Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy -szepnął.
Chwyciłam go za głowę, żeby do mnie mocniej przywarł, jeżeli było to możliwe.
-Napij się -również szepnęłam.
-A co chcesz usłyszeć? -spytałam zakłopotana bo Sebastian mi się bacznie przyglądał.
-Co robiłaś u niego w domu?!
-Rozmawiałam.
-A tak a później po tej rozmowie -przy ostatnim słowie narysowała w powietrzu cudzysłów -poszłaś ogarnąć się do łazianki. O czym rozmawialiście? Yhm może pomagałaś mu zrozumieć biologię?
Rumieniec od razu mnie oblał. Spojrzałam się na Sebastiana, który cały czas leżał na prawym ramieniu i mnie obserwował.
-Rozmawialiśmy tak ogółem. I nie, nie tłumaczyłam mu biologi.
-No dobra powiedzmy, że rozumiem. Ostatnio u nich widziałam Karolinę. Co ona tam robiła? -powiedziała wściekła Mariola. Obie za sobą nie przepadały.
-Karolina jest dziewczyną Kuby -usłyszałam cichy śmiech Sebastiana.
-Od jak dawna? -no właśnie dobre pytanie. Sama tego nie wiedziałam, może od 10 lat. Może od 100? Spojrzałam bezradnie na Sebastiana. A on pokazał dwa palce.
-Yhm od jakiś dwóch lat.
-Yhm ona nigdy nie wspominała, że ma chłopaka.
-Skąd wiesz? Przecież ledwo ze sobą wytrzymujecie 10 minut w jednym pokoju.
-No dobra niech Ci będzie. Porozmawiamy w poniedziałek. Dobranoc.
-Pa -odpowiedziałam i się rozłączyłam. -I jak sobie poradziłam? -spytałam Sebastiana.
-Idealnie -podszedł do mnie wziął ode mnie laptopa i położył go na szafce obok łóżka. Następnie położył się obok mnie. -Już pora spać.
-Ale jednak jak się obudzę będziesz przy mnie? Nie znikniesz tak jak poprzednim razem?
-Przykro mi kochanie, jednak nie mogę. Poczekam aż zaśniesz i będę musiał iść.
-Czemu?
-Mamy spotkanie rady najwyższej. Muszę na nim obowiązkowo być.
Przysunęłam się do niego bliżej i musnęłam jego wargi swoimi.
-Zależy mi na tobie. Uważaj na siebie.
Jego odpowiedzią był pocałunek. Z początku delikatny i słodki jednak stawał się bardziej namiętny. Przywarłam do niego jeszcze bardziej. A jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Sebastian po momencie oderwał się od moich ust i zaczęły pieścić moją szyję. Mimowolnie zadrżałam.
-Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy -szepnął.
Chwyciłam go za głowę, żeby do mnie mocniej przywarł, jeżeli było to możliwe.
-Napij się -również szepnęłam.
niedziela, 3 marca 2013
11.
-Miałaś dziś wizytę kontrolną z Majkiem, jednak nie było Cię cały dzień, więc pojechał z nim Piotrek.
-Przyniesiesz mi go na górę, jak przyjedzie? -spytałam wchodzą już na górę.
-Jasne -krzyknął tata.
Wchodząc do pokoju zerknęłam na zegarek za pięć dwudziesta. Wyjęłam z szafy piżamę i poszłam do łazienki. Po długiej kąpieli wróciłam do pokoju i zerknęłam na legowisko Michaela, które nadal było puste. Uruchomiłam laptopa i zeszłam na dół. Tata siedział w kuchni z panem Piotrkiem.
-Gdzie Majk? -spytałam zaglądając pod szafkę, czyli ulubione miejsce miejsce Michaela w kuchni, która była na drugim miejscu zaraz po moim pokoju, w której Michael przebywał często od przyjazdu do naszego domu.
-Przed chwilą tu był -powiedział pan Piotrek.
-Zajrzyj do garażu -dodał tata. -Chyba zostawiłem uchylone drzwi.
-Dobra -odpowiedziałam i poszłam do garażu.
Tata tak jak mówił zostawił uchylone drzwi. Zajrzałam do środka i ujrzałam tam mojego psa. Usiłował wywrócić jeden z tych większych kartonów. Wzięłam go na ręce i poszłam znów do kuchni.
-O widzisz znalazł się -powiedział tata.
-Jedziesz jutro na zakupy? -spytałam.
-Twoja matka zrobiła nam dużą listę zakupów -stwierdził pan Piotrek. Był prawą ręką mojego taty. I jednocześni przyjacielem. No może nie przyjacielem, ale na pewno mieli lepsze relacje niż pracodawca i pracownik.
-Możecie też do tego dorzucić mój zestaw? -spytałam.
-To co zawsze? -spytał tata.
-Yhym.
-Nie ma sprawy -odpowiedział pan Piotr.
Czasem osoby trzecie sądziły, że Ci dwaj mężczyźni są bliźniakami. Jednak pracowali ze sobą już około 25 lat, więc znali się bardzo dobrze, żeby jeden mógł kończyć myśli drugiego. Mama czasem się śmiała, że tata mógł się ożenić z panem Piotrkiem nie z nią.
-Dobranoc -powiedziała i poszłam na górę.
Wchodząc do pokoju puściłam Michaelka. I zamknęłam za sobą drzwi. Rozejrzałam się po pokoju i westchnęłam. Wzięłam uruchomionego laptopa i poszłam do sypialni. Tam stanęłam jak wryta. Na łóżku leżał Sebastian i chyba spał.
-Bastek? -spytałam podchodząc do niego.
-Ile można na Ciebie czekać? -spytał otwierając oczy i lekko się uśmiechając.
-Myślałam, że śpisz.
-Dzwonimy do Marioli? -wskazał głową laptopa.
-Miałam taki zamiar, jednak ty tu jesteś. A Ciebie nie powinno tu być o tej porze.
-Położę się tu obok i będę słuchać. Jak Ci nie będę przeszkadzać, oczywiście.
-Dobra -miałam słabość do tego chłopaka, więc nie mogłam się nie zgodzić.
Wstałam zgasić światło. Kładąc się na łóżku zapaliłam lampkę nocną, żeby nie panowały tutaj aż takie egipskie ciemności. Zerknęłam na Sebastiana ułożył się na jednym ramieniu i wpatrywał się we mnie. Wybrałam dzwoń z wideo i po chwili ujrzałam Mariolę.
---------------------------------------------
I jak na razie koniec. Bo przepisywałam to z kartek a tam już nie mam :O Teraz będę pisała na spontana. :D W tym tygodniu boję się, że nic nie dodam bo muszę się trochę pouczyć bo ksiądz pyta nas do bierzmowania ;/. Więc nie wiem kiedy coś będziecie mogli przeczytać :D
-Przyniesiesz mi go na górę, jak przyjedzie? -spytałam wchodzą już na górę.
-Jasne -krzyknął tata.
Wchodząc do pokoju zerknęłam na zegarek za pięć dwudziesta. Wyjęłam z szafy piżamę i poszłam do łazienki. Po długiej kąpieli wróciłam do pokoju i zerknęłam na legowisko Michaela, które nadal było puste. Uruchomiłam laptopa i zeszłam na dół. Tata siedział w kuchni z panem Piotrkiem.
-Gdzie Majk? -spytałam zaglądając pod szafkę, czyli ulubione miejsce miejsce Michaela w kuchni, która była na drugim miejscu zaraz po moim pokoju, w której Michael przebywał często od przyjazdu do naszego domu.
-Przed chwilą tu był -powiedział pan Piotrek.
-Zajrzyj do garażu -dodał tata. -Chyba zostawiłem uchylone drzwi.
-Dobra -odpowiedziałam i poszłam do garażu.
Tata tak jak mówił zostawił uchylone drzwi. Zajrzałam do środka i ujrzałam tam mojego psa. Usiłował wywrócić jeden z tych większych kartonów. Wzięłam go na ręce i poszłam znów do kuchni.
-O widzisz znalazł się -powiedział tata.
-Jedziesz jutro na zakupy? -spytałam.
-Twoja matka zrobiła nam dużą listę zakupów -stwierdził pan Piotrek. Był prawą ręką mojego taty. I jednocześni przyjacielem. No może nie przyjacielem, ale na pewno mieli lepsze relacje niż pracodawca i pracownik.
-Możecie też do tego dorzucić mój zestaw? -spytałam.
-To co zawsze? -spytał tata.
-Yhym.
-Nie ma sprawy -odpowiedział pan Piotr.
Czasem osoby trzecie sądziły, że Ci dwaj mężczyźni są bliźniakami. Jednak pracowali ze sobą już około 25 lat, więc znali się bardzo dobrze, żeby jeden mógł kończyć myśli drugiego. Mama czasem się śmiała, że tata mógł się ożenić z panem Piotrkiem nie z nią.
-Dobranoc -powiedziała i poszłam na górę.
Wchodząc do pokoju puściłam Michaelka. I zamknęłam za sobą drzwi. Rozejrzałam się po pokoju i westchnęłam. Wzięłam uruchomionego laptopa i poszłam do sypialni. Tam stanęłam jak wryta. Na łóżku leżał Sebastian i chyba spał.
-Bastek? -spytałam podchodząc do niego.
-Ile można na Ciebie czekać? -spytał otwierając oczy i lekko się uśmiechając.
-Myślałam, że śpisz.
-Dzwonimy do Marioli? -wskazał głową laptopa.
-Miałam taki zamiar, jednak ty tu jesteś. A Ciebie nie powinno tu być o tej porze.
-Położę się tu obok i będę słuchać. Jak Ci nie będę przeszkadzać, oczywiście.
-Dobra -miałam słabość do tego chłopaka, więc nie mogłam się nie zgodzić.
Wstałam zgasić światło. Kładąc się na łóżku zapaliłam lampkę nocną, żeby nie panowały tutaj aż takie egipskie ciemności. Zerknęłam na Sebastiana ułożył się na jednym ramieniu i wpatrywał się we mnie. Wybrałam dzwoń z wideo i po chwili ujrzałam Mariolę.
---------------------------------------------
I jak na razie koniec. Bo przepisywałam to z kartek a tam już nie mam :O Teraz będę pisała na spontana. :D W tym tygodniu boję się, że nic nie dodam bo muszę się trochę pouczyć bo ksiądz pyta nas do bierzmowania ;/. Więc nie wiem kiedy coś będziecie mogli przeczytać :D
sobota, 2 marca 2013
10.
Wchodząc do kuchni wpadliśmy wprost na mamę, która rozmawiała z Mariolą. Z tego co zdążyłam usłyszeć mama próbowała wytłumaczyć jej, że nie ma pojęcia gdzie poszłam.
-No tak nie poinformowałam mamy gdzie wychodzę -powiedziała wchodząc do kuchni i śmiejąc się zobaczywszy ich miny.
-Gdzie ty do jasne cholery byłaś? Przepraszam za cholerę -dodała i zerknęła na moją mamę.
-Yyyyy. -tak właściwie to nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież nie mogłam im powiedzieć, że byłam u nowo poznanego chłopaka na rodzinnej kolacji. A do tego chłopak i połowa jego rodziny są wampirami.
-Była ze mną -stwierdził Sebastian wychodząc z cienia w którym się chyba ukrywał.
Mariolce wyrwało się ciche westchnienie. A mama spytała się co on tu robi.
-Klaudia mnie zaprosiła, lecz w każdej chwili mogę wyjść.
-Nie, nie trzeba. Ja i tak właściwie muszę jechać. Umówiłam się z koleżanką.
-Podrzuci mnie pani? Nie chciałabym przeszkadzać naszym gołąbeczką. Jestem na skypie do północy i oczekuję telefonu -powiedziała i pobiegła za moją mamą.
-No to jesteśmy sami -stwierdziłam trochę skołowana.
-Nareszcie -stwierdził Sebastian i natychmiast znalazł się przy lodówce. -Napijesz się czegoś?
-Bastek przypominam, że jesteś u mnie w domu. Jednak, tak napiję się, soku bananowego.
-Bastek? -spytał nalewając mi soku do szklanki i podając ją.
-Jejku tak jakoś powiedziało mi się.
-Nie no bardzo ładne -stwierdził, jednocześnie rzucając do słuchawki, krótkie: -Halo? -chwilę nasłuchiwał a potem na jego twarzy pojawiło się rozbawienie. -Ach tak? Dobra rozumiem -wywrócił oczami.- Dobra -spojrzał na zegarek. -Będę w domu za godzinę.
-Co się stało? Planujesz za godzinę mnie opuścić? -powiedziałam przerażona.
-Ej mała spokojnie. Jutro jak się obudzisz i wyszykujesz napiszesz mi sms a ja za chwilę zapukam do twoich drzwi. Jednak będę musiał za godzinę Cię opuścić. Mój tatulek wybrał sobie dzisiejszy dzień jako najlepszy na odwiedziny. Zdążył już postawić cały dom na nogi bo jakże to jego ukochany syn chodzi bez opieki? Ponoć mama znów będzie musiała wpuścić ekipę remontową do salonu, chociaż tydzień temu się ich dopiero bozbyła.
-No to może naprawdę powinieneś już iść?
-Jestem wybrańcem, więc niech czeka. Na ważne osoby ponoć zawsze się czeka.
-Wybraniec?
-To dłuższa historia.
-Godzina wystarczy? -spytałam siadając wygodnie na fotelu w salonie, do którego przeszłam.
-Kiedy mój ojciec był jeszcze młodym wampirem chodziła legenda, że kiedyś narodzi się syn czarownicy i wampira, który złamie klątwę rzuconą przez jego prababkę -już otwierałam usta, ale on dodał: -Tak wiem, że mówiłem Ci, że to moja matka rzuciła klątwę. Rzuciła ją moja prababka, jednak znowu uległa mojemu tatulkowi i klątwa się nie spełniła. Tak samo było z babcią i jej siostrą bliźniaczką, obie uległy. Jednak dopiero moja mama wypełniła klątwę do końca. Rzuciła wampira i urodziła mu trzech synów. No może nie w tej kolejności -uśmiechnął się łobuziersko. -Oczywiście wszystkie zawierały związki małżeński i niektóre nawet rodziły dzieci. Lecz jednak zawsze umierały przy porodzie. Ciążyła na nich klątwa. Moja matka była pierwszą czarownicą, która urodziła trzy razy i nie umarła. Jesteśmy dziećmi wampira dlatego nie mogła umrzeć. Wracając do naszej opowieści, oczywiście moja prababka była silną kobietą i czarownicą i klątwa od tamtej pory działa, jednak moja matka tak jakby ją zamknęła, przypieczętowała, rzucając mojego ojca.
-Jeżeli jest was trzech skąd wiecie, że ty jesteś wampirem?
-Ach trafne pytanie. Legenda mówi: "po zerwaniu z wampirem będzie chciała zabić dziecko, lecz duchy pierwotnych jej nie pozwolą. Narodzi się wcześniej niż bracia. Będzie posiadał wielką moc, dzięki której złamać klątwę będzie mógł".
-O jakiej wielkiej mocy mowa?
-Pamiętasz co Ci opowiadałem dziś rano u mnie w pokoju?
-O tym jak twoja mama rzuciła na Ciebie zaklęcie?
-Dokładnie. Już wtedy miałem objawy wielkiej mocy. Poruszam się dużo szybciej niż inne wampiry, nawet szybciej niż najstarsi. Mogę też tak jakby mieszać w umysłach. Jednak sądzimy, że są to tylko dodatki.
-Mieszać w umysłach?
-To jest nowa moc. Wiem o niej tyle, że mogę wnikać w umysły wszystkich i mieszać fakty. Mama twierdzi, że gdy będę ćwiczyć będę również mógł usuwać jakieś wydarzenie. Bardzo przydatne jest to, że zawsze wiem gdzie kto jest. Twój tata jest 30km od domu, więc za niedługo tu będzie.
-Co? -spytałam zdezorientowana. -Tak szybko?
-Minęła juz prawie godzina od telefonu Kuby, więc się nie dziw.
-Co tak szybko? -powtórzyłam.
-Opowiedziałem Ci o legendach, o niektórych moim mocach, nawet o mojej rodzinie.
-O niektórych mocach?
-No dużo jeszcze mogę mieć. Mieszanie w umysłach mam na przykład od dwóch miesięcy. To znaczy dwa miesiące temu je dopiero odkryłem.
-A ile tych mocy już masz?
-Wiele -odpowiedział i znów rzucił do słuchawki krótkie: -Halo? -znów mnie zaskoczył gdy zerknęłam, że ma telefon w ręce. Nawet nie widziała kiedy wyciągnął go z kieszeni. -Tak no jestem świadom, która jest godzina i nie interesuje mnie, że on czeka. Kuba do jasne cholery nie jestem dzieckiem. Będę za 5 minut -chwilę słuchał. -Nie, nie musisz po mnie wychodzić, -znów nasłuchiwał. -Nie odczuwam, żadnych wampirów w okolicy -odłożył słuchawkę. -To jest mój kolejny dar. Wyczuwam wampiry na odlęgłość kilku mil. Muszę już iść -dodał, całując mnie w polika.
-Przyjdziesz dziś?-spytałam jednak zaraz zniknął i zastanawiałam się czy do niego nie zadzwonić i nie ponowić pytania. Lecz moje rozważania przerwał tata wchodząc do salonu.
-Co ty tak siedzisz? -spytał. Jednak w tym momencie uświadomiłam sobie, że cały dzień nie widziałam mojego psa. Zerwałam się natychmiast. -Co się stało?
-Gdzie jest Michael?
------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podoba. Dziękuję Klaudii, za komentarz pod każdą notatką. Nie wiedz dziewczyno ile dla mnie to znaczy. Wiem, że ktoś chociaż czyta moje wypociny :D.
-No tak nie poinformowałam mamy gdzie wychodzę -powiedziała wchodząc do kuchni i śmiejąc się zobaczywszy ich miny.
-Gdzie ty do jasne cholery byłaś? Przepraszam za cholerę -dodała i zerknęła na moją mamę.
-Yyyyy. -tak właściwie to nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież nie mogłam im powiedzieć, że byłam u nowo poznanego chłopaka na rodzinnej kolacji. A do tego chłopak i połowa jego rodziny są wampirami.
-Była ze mną -stwierdził Sebastian wychodząc z cienia w którym się chyba ukrywał.
Mariolce wyrwało się ciche westchnienie. A mama spytała się co on tu robi.
-Klaudia mnie zaprosiła, lecz w każdej chwili mogę wyjść.
-Nie, nie trzeba. Ja i tak właściwie muszę jechać. Umówiłam się z koleżanką.
-Podrzuci mnie pani? Nie chciałabym przeszkadzać naszym gołąbeczką. Jestem na skypie do północy i oczekuję telefonu -powiedziała i pobiegła za moją mamą.
-No to jesteśmy sami -stwierdziłam trochę skołowana.
-Nareszcie -stwierdził Sebastian i natychmiast znalazł się przy lodówce. -Napijesz się czegoś?
-Bastek przypominam, że jesteś u mnie w domu. Jednak, tak napiję się, soku bananowego.
-Bastek? -spytał nalewając mi soku do szklanki i podając ją.
-Jejku tak jakoś powiedziało mi się.
-Nie no bardzo ładne -stwierdził, jednocześnie rzucając do słuchawki, krótkie: -Halo? -chwilę nasłuchiwał a potem na jego twarzy pojawiło się rozbawienie. -Ach tak? Dobra rozumiem -wywrócił oczami.- Dobra -spojrzał na zegarek. -Będę w domu za godzinę.
-Co się stało? Planujesz za godzinę mnie opuścić? -powiedziałam przerażona.
-Ej mała spokojnie. Jutro jak się obudzisz i wyszykujesz napiszesz mi sms a ja za chwilę zapukam do twoich drzwi. Jednak będę musiał za godzinę Cię opuścić. Mój tatulek wybrał sobie dzisiejszy dzień jako najlepszy na odwiedziny. Zdążył już postawić cały dom na nogi bo jakże to jego ukochany syn chodzi bez opieki? Ponoć mama znów będzie musiała wpuścić ekipę remontową do salonu, chociaż tydzień temu się ich dopiero bozbyła.
-No to może naprawdę powinieneś już iść?
-Jestem wybrańcem, więc niech czeka. Na ważne osoby ponoć zawsze się czeka.
-Wybraniec?
-To dłuższa historia.
-Godzina wystarczy? -spytałam siadając wygodnie na fotelu w salonie, do którego przeszłam.
-Kiedy mój ojciec był jeszcze młodym wampirem chodziła legenda, że kiedyś narodzi się syn czarownicy i wampira, który złamie klątwę rzuconą przez jego prababkę -już otwierałam usta, ale on dodał: -Tak wiem, że mówiłem Ci, że to moja matka rzuciła klątwę. Rzuciła ją moja prababka, jednak znowu uległa mojemu tatulkowi i klątwa się nie spełniła. Tak samo było z babcią i jej siostrą bliźniaczką, obie uległy. Jednak dopiero moja mama wypełniła klątwę do końca. Rzuciła wampira i urodziła mu trzech synów. No może nie w tej kolejności -uśmiechnął się łobuziersko. -Oczywiście wszystkie zawierały związki małżeński i niektóre nawet rodziły dzieci. Lecz jednak zawsze umierały przy porodzie. Ciążyła na nich klątwa. Moja matka była pierwszą czarownicą, która urodziła trzy razy i nie umarła. Jesteśmy dziećmi wampira dlatego nie mogła umrzeć. Wracając do naszej opowieści, oczywiście moja prababka była silną kobietą i czarownicą i klątwa od tamtej pory działa, jednak moja matka tak jakby ją zamknęła, przypieczętowała, rzucając mojego ojca.
-Jeżeli jest was trzech skąd wiecie, że ty jesteś wampirem?
-Ach trafne pytanie. Legenda mówi: "po zerwaniu z wampirem będzie chciała zabić dziecko, lecz duchy pierwotnych jej nie pozwolą. Narodzi się wcześniej niż bracia. Będzie posiadał wielką moc, dzięki której złamać klątwę będzie mógł".
-O jakiej wielkiej mocy mowa?
-Pamiętasz co Ci opowiadałem dziś rano u mnie w pokoju?
-O tym jak twoja mama rzuciła na Ciebie zaklęcie?
-Dokładnie. Już wtedy miałem objawy wielkiej mocy. Poruszam się dużo szybciej niż inne wampiry, nawet szybciej niż najstarsi. Mogę też tak jakby mieszać w umysłach. Jednak sądzimy, że są to tylko dodatki.
-Mieszać w umysłach?
-To jest nowa moc. Wiem o niej tyle, że mogę wnikać w umysły wszystkich i mieszać fakty. Mama twierdzi, że gdy będę ćwiczyć będę również mógł usuwać jakieś wydarzenie. Bardzo przydatne jest to, że zawsze wiem gdzie kto jest. Twój tata jest 30km od domu, więc za niedługo tu będzie.
-Co? -spytałam zdezorientowana. -Tak szybko?
-Minęła juz prawie godzina od telefonu Kuby, więc się nie dziw.
-Co tak szybko? -powtórzyłam.
-Opowiedziałem Ci o legendach, o niektórych moim mocach, nawet o mojej rodzinie.
-O niektórych mocach?
-No dużo jeszcze mogę mieć. Mieszanie w umysłach mam na przykład od dwóch miesięcy. To znaczy dwa miesiące temu je dopiero odkryłem.
-A ile tych mocy już masz?
-Wiele -odpowiedział i znów rzucił do słuchawki krótkie: -Halo? -znów mnie zaskoczył gdy zerknęłam, że ma telefon w ręce. Nawet nie widziała kiedy wyciągnął go z kieszeni. -Tak no jestem świadom, która jest godzina i nie interesuje mnie, że on czeka. Kuba do jasne cholery nie jestem dzieckiem. Będę za 5 minut -chwilę słuchał. -Nie, nie musisz po mnie wychodzić, -znów nasłuchiwał. -Nie odczuwam, żadnych wampirów w okolicy -odłożył słuchawkę. -To jest mój kolejny dar. Wyczuwam wampiry na odlęgłość kilku mil. Muszę już iść -dodał, całując mnie w polika.
-Przyjdziesz dziś?-spytałam jednak zaraz zniknął i zastanawiałam się czy do niego nie zadzwonić i nie ponowić pytania. Lecz moje rozważania przerwał tata wchodząc do salonu.
-Co ty tak siedzisz? -spytał. Jednak w tym momencie uświadomiłam sobie, że cały dzień nie widziałam mojego psa. Zerwałam się natychmiast. -Co się stało?
-Gdzie jest Michael?
------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podoba. Dziękuję Klaudii, za komentarz pod każdą notatką. Nie wiedz dziewczyno ile dla mnie to znaczy. Wiem, że ktoś chociaż czyta moje wypociny :D.
piątek, 1 marca 2013
9.
-Jakbym napił się Twojej krwi i ty być chciała mnie znaleźć to chociaż byłbym w Afryce na pustyni ty byś mnie tam odnalazła. Tylko byś tego chciała. Nawet jakbyś nie chciała to by Cię tak ciągło, bo tam jest twoja druga połówka.
-Dobra rozumiem.
-Nie mamy jakiś tam mocy, ale mamy bardzo dobrą pamięć.
-Ile masz lat? -spytałam siadając po drugiej stronie łóżka.
-Szesnaście.
-A tak mniej formalnie?
-Na pewno chcesz wiedzieć? -spytał rozbawiony zapewne moją miną.
-Tak -powiedziałam pilnując się, żeby mi głos nie zadrżał.
-Sto dwa
-Nie widać, żebyś miał ponad sto lat -wypowiadając to skupiłam się na tym, żeby mój oddech wrócił do normy.
-Tak nie widać tego po nas.
-Sypiacie?
-To nie jest nam potrzebne, ale czasem sypiamy.
-W trumnach? -spytałam nieco speszona tym, że odpowiada na moje pytania tak jakbyśmy rozmawiali o filmach.
-A jak myślisz po co mi to łóżko? -spytał nieco rozbawiony moim pytaniem. -Oczywiście mógłbym je wykorzystać do czegoś innego -powiedział posyłając mi łobuzierski uśmiech.
W pokoju obok coś walnęło o ścianę i Sebastian wybuchnął śmiechem.
-No i będą musieli kupować trzecie łóżko w ciągu dwóch miesięcy -powiedział nieco poirytowanym głosem.
-Macie jakiś naturalnych wrogów?
-Nie wiem za co mielibyśmy ich mieć. Ktoś taki jak wilkołaki nie istnieje.
-A twój tata?
-Jest starszym.
-Ale to jak to możliwe, że istniejesz? Nie możecie mieć dzieci, prawda?
-Z normalnym człowiekiem nie, ale z wiedźmą tak.
-Masz dwóch braci?
-Tak. Gdy urodził się Michał, starzał się jak każdy inny nieśmiertelnik, więc postanowili mieć kolejne dziecko. Pomiędzy Michałem a Kubą jest trzy lata różnicy. gdy Michał osiągnął pełnoletność zaczęło się coś z nim dziać. Zmienił mu się kolor skóry, oczy. Wiedzieli, że Kuba przez to również będzie musiał przechodzić, więc postanowili nie mieć więcej dzieci, ale postanowili to trochę za późno. Mama była w drugim miesiącu ze mną. Chcieli mnie tak jakby zniszczyć, usunąć. Próbowali wszystkich metod, od aborcji po jakieś zioła, ale ja już jako płód byłem silny. I rozwijałem się jeszcze szybciej niż moi bracia. W piątym miesiącu moja mama postanowiła rzucić na mnie zaklęcie i to wtedy przyszedłem na świat -zakończył już roztrzęsionym głosem.
-Jakie to było zaklęcie? -spytałam po pewnej chwili.
-Zaklęcie śmierci -usłyszałam odpowiedź na moje pytanie za swoimi plecami.
Odwróciłam się szybko, aby sprawdzić kto to powiedział. Przy drzwiach stał Michał.
-Myślę, że powinnaś iść do kuchni, pomóc Karolinie w przygotowaniu obiadu.
-Dobrze -wstałam zerkając na Sebastiana, który siedział wpatrując się w swoje ręce. Miałam lekkie wyrzuty sumienia zostawiając go samego.
Zeszłam na dół, kierując się wprost do kuchni. Tam zastałam Karolinę, która próbowała zrobić ciasto a Kuba jej przeszkadzał
-W czym mogę pomóc? -spytałam.
-Umiesz robić ciasto? -kiwnęłam głową. -Zrobisz? -znów kiwnięcie. -Kuchnia jest twoja -stwierdziła Karolina.
-To my Ci w niczym nie będziemy potrzebni -powiedział Kuba. -Jakbyś mogła to zamówisz jakieś jedzenie? Przychodzi żona Michała i Michał je ludzkie jedzenie. Mama wraca i ty zostaniesz.
-Macie kurczaka i warzywa?
-Yhym.
-To sama zrobić.
-Dzięki jesteś boska. -Kuba pocałował mnie w polika i już ich nie było.
Mogłam się domyślić gdzie byli. Postanowiłam najpierw się rozejrzeć po kuchni. Zaglądając do wszystkich półek wyciągnęłam to co było mi potrzebne. Związałam włosy w koka i włączyłam muzykę w radiu.
Zaczynałam już drugie danie, gdy do kuchni wszedł Michał. Zdziwił się trochę, zobaczywszy mnie samą w kuchni.
-Zmyli się, kazali też zamówić jedzenie z butiku. Postanowiłam coś sama ugotować.
-Zdążysz w ciągu godziny nakryć do stołu?
-Tak
-Za godzinę będę z powrotem z dziewczynami.
-Do zobaczenia.
I już go nie było. A ja znów byłam sama w kuchni. Dziwne bo nie czułam się tutaj jakaś obca. Tak właściwie to odwrotnie czułam się tutaj jak najbardziej na miejscu.
Nakrywałam do stołu, gdy usłyszałam za plecami jego głos.
-Pomóc?
Odwróciłam się spoglądając w jego duże brązowe oczy.
-Sebastian -wyszeptałam.
-Przepraszam za wcześniej -powiedział, przysuwając się bliżej, dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
-Nic się nie ... -przerwał mi pocałunkiem. Moje wygłodniałe zmysły, które nieświadomie marzyły o tak bliskim dotyku, wyrwały się spod kontroli. Wplotłam palce w jego aksamitne włosy i przyciągnęłam go jeszcze bliżej.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie Sebastian uśmiechnął się i powiedział:
-Świetnie całujesz -spojrzał na mnie.-Zaraz poznasz całą moją rodzinę, nie obraź się, ale nie wyglądasz zbyt za ciekawie. -Rzeczywiście. Miałam na sobie jasne spodnie, top na ramiączka i bluzę.
-Nie zdążę iść do domu. Jeszcze muszę nakryć do stołu.
-Spokojnie ja nakryję. A ty idź do mojego pokoju i się przebierz. Możesz też wziąć prysznic.
Wpadłam szybkim marszem do jego pokoju i zobaczyłam na jego łóżku swoją czerwoną sukienkę na ramiączka. Chwyciłam ją i poszłam do łazienki. Prysznic pozwolił mi ochłonąć. Ubrałam się i poprawiłam makijaż kosmetykami, które takim samym cudem jak i sukienka znalazły się tu. I wyszłam do pokoju. Na łóżku leżał nie kto inny jak sam Sebastian z moim telefonem w ręku.
-Dzwoniła Mariola. Pozwoliłem sobie odebrać -powiedział z uśmiechem.
-I co?
-Powiedziałam jej, że nie możesz podejść do telefonu iż musiałaś się ogarnąć i poszłaś do mojej łazienki wziąć prysznic.
-Hahaha, a tak na serio? -spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie jeszcze bardziej. -I co powiedziała?
-Że jak będziesz mogła to prosiłaby o telefon.
Usiadłam obok niego na łóżku i poprosiłam o telefon. Po chwili usłyszałam po drugiej stronie wściekły głos Marioli.
-Co się z tobą do cholery dzieje.
-Nic -odpowiedziałam wymijająco.
-Dlaczego największe ciacho w szkole, odbiera twój telefon? -spojrzałam na Sebastiana, aby mi coś podpowiedział on jednak ruszył ramionami. -Ponieważ byłam w łazience.
-U niego w łazience!.
Spojrzałam błagalnie na Sebastiana.
-Kochanie, może pójdziemy już do mojej rodziny? -powiedział głośno.
-Jesteś nadal u niego w domu?
-Muszę kończyć. Do zobaczenia -powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
Wiedziałam, że to ją tylko rozzłości, będę ją musiała jakoś udobruchać. Jednak nie miałam na to teraz czasu.
-Już wszystko gotowe? -spytałam
-Czekamy tylko na Ciebie. Michał właśnie powiedział, że jeszcze pięć minut i sam poda twój obiad.
-Jeszcze chwila. Mam pytanie.
-Hm?
-Jak tutaj znalazły się moje kosmetyki, sukienka i szpilki?
-Po prostu po nie poszedłem. Miałaś uchylone okno.
Kolejne godziny spędziłam w towarzystwie jego rodziny. Wszystkim smakował obiad, oczywiście Sebastian, Kuba i Karolina się na ten temat nie wypowiedzieli. Po spędzonym dobrze dniu udałam się do domu w towarzystwie Sebastiana.
-Dobra rozumiem.
-Nie mamy jakiś tam mocy, ale mamy bardzo dobrą pamięć.
-Ile masz lat? -spytałam siadając po drugiej stronie łóżka.
-Szesnaście.
-A tak mniej formalnie?
-Na pewno chcesz wiedzieć? -spytał rozbawiony zapewne moją miną.
-Tak -powiedziałam pilnując się, żeby mi głos nie zadrżał.
-Sto dwa
-Nie widać, żebyś miał ponad sto lat -wypowiadając to skupiłam się na tym, żeby mój oddech wrócił do normy.
-Tak nie widać tego po nas.
-Sypiacie?
-To nie jest nam potrzebne, ale czasem sypiamy.
-W trumnach? -spytałam nieco speszona tym, że odpowiada na moje pytania tak jakbyśmy rozmawiali o filmach.
-A jak myślisz po co mi to łóżko? -spytał nieco rozbawiony moim pytaniem. -Oczywiście mógłbym je wykorzystać do czegoś innego -powiedział posyłając mi łobuzierski uśmiech.
W pokoju obok coś walnęło o ścianę i Sebastian wybuchnął śmiechem.
-No i będą musieli kupować trzecie łóżko w ciągu dwóch miesięcy -powiedział nieco poirytowanym głosem.
-Macie jakiś naturalnych wrogów?
-Nie wiem za co mielibyśmy ich mieć. Ktoś taki jak wilkołaki nie istnieje.
-A twój tata?
-Jest starszym.
-Ale to jak to możliwe, że istniejesz? Nie możecie mieć dzieci, prawda?
-Z normalnym człowiekiem nie, ale z wiedźmą tak.
-Masz dwóch braci?
-Tak. Gdy urodził się Michał, starzał się jak każdy inny nieśmiertelnik, więc postanowili mieć kolejne dziecko. Pomiędzy Michałem a Kubą jest trzy lata różnicy. gdy Michał osiągnął pełnoletność zaczęło się coś z nim dziać. Zmienił mu się kolor skóry, oczy. Wiedzieli, że Kuba przez to również będzie musiał przechodzić, więc postanowili nie mieć więcej dzieci, ale postanowili to trochę za późno. Mama była w drugim miesiącu ze mną. Chcieli mnie tak jakby zniszczyć, usunąć. Próbowali wszystkich metod, od aborcji po jakieś zioła, ale ja już jako płód byłem silny. I rozwijałem się jeszcze szybciej niż moi bracia. W piątym miesiącu moja mama postanowiła rzucić na mnie zaklęcie i to wtedy przyszedłem na świat -zakończył już roztrzęsionym głosem.
-Jakie to było zaklęcie? -spytałam po pewnej chwili.
-Zaklęcie śmierci -usłyszałam odpowiedź na moje pytanie za swoimi plecami.
Odwróciłam się szybko, aby sprawdzić kto to powiedział. Przy drzwiach stał Michał.
-Myślę, że powinnaś iść do kuchni, pomóc Karolinie w przygotowaniu obiadu.
-Dobrze -wstałam zerkając na Sebastiana, który siedział wpatrując się w swoje ręce. Miałam lekkie wyrzuty sumienia zostawiając go samego.
Zeszłam na dół, kierując się wprost do kuchni. Tam zastałam Karolinę, która próbowała zrobić ciasto a Kuba jej przeszkadzał
-W czym mogę pomóc? -spytałam.
-Umiesz robić ciasto? -kiwnęłam głową. -Zrobisz? -znów kiwnięcie. -Kuchnia jest twoja -stwierdziła Karolina.
-To my Ci w niczym nie będziemy potrzebni -powiedział Kuba. -Jakbyś mogła to zamówisz jakieś jedzenie? Przychodzi żona Michała i Michał je ludzkie jedzenie. Mama wraca i ty zostaniesz.
-Macie kurczaka i warzywa?
-Yhym.
-To sama zrobić.
-Dzięki jesteś boska. -Kuba pocałował mnie w polika i już ich nie było.
Mogłam się domyślić gdzie byli. Postanowiłam najpierw się rozejrzeć po kuchni. Zaglądając do wszystkich półek wyciągnęłam to co było mi potrzebne. Związałam włosy w koka i włączyłam muzykę w radiu.
Zaczynałam już drugie danie, gdy do kuchni wszedł Michał. Zdziwił się trochę, zobaczywszy mnie samą w kuchni.
-Zmyli się, kazali też zamówić jedzenie z butiku. Postanowiłam coś sama ugotować.
-Zdążysz w ciągu godziny nakryć do stołu?
-Tak
-Za godzinę będę z powrotem z dziewczynami.
-Do zobaczenia.
I już go nie było. A ja znów byłam sama w kuchni. Dziwne bo nie czułam się tutaj jakaś obca. Tak właściwie to odwrotnie czułam się tutaj jak najbardziej na miejscu.
Nakrywałam do stołu, gdy usłyszałam za plecami jego głos.
-Pomóc?
Odwróciłam się spoglądając w jego duże brązowe oczy.
-Sebastian -wyszeptałam.
-Przepraszam za wcześniej -powiedział, przysuwając się bliżej, dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
-Nic się nie ... -przerwał mi pocałunkiem. Moje wygłodniałe zmysły, które nieświadomie marzyły o tak bliskim dotyku, wyrwały się spod kontroli. Wplotłam palce w jego aksamitne włosy i przyciągnęłam go jeszcze bliżej.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie Sebastian uśmiechnął się i powiedział:
-Świetnie całujesz -spojrzał na mnie.-Zaraz poznasz całą moją rodzinę, nie obraź się, ale nie wyglądasz zbyt za ciekawie. -Rzeczywiście. Miałam na sobie jasne spodnie, top na ramiączka i bluzę.
-Nie zdążę iść do domu. Jeszcze muszę nakryć do stołu.
-Spokojnie ja nakryję. A ty idź do mojego pokoju i się przebierz. Możesz też wziąć prysznic.
Wpadłam szybkim marszem do jego pokoju i zobaczyłam na jego łóżku swoją czerwoną sukienkę na ramiączka. Chwyciłam ją i poszłam do łazienki. Prysznic pozwolił mi ochłonąć. Ubrałam się i poprawiłam makijaż kosmetykami, które takim samym cudem jak i sukienka znalazły się tu. I wyszłam do pokoju. Na łóżku leżał nie kto inny jak sam Sebastian z moim telefonem w ręku.
-Dzwoniła Mariola. Pozwoliłem sobie odebrać -powiedział z uśmiechem.
-I co?
-Powiedziałam jej, że nie możesz podejść do telefonu iż musiałaś się ogarnąć i poszłaś do mojej łazienki wziąć prysznic.
-Hahaha, a tak na serio? -spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się do mnie jeszcze bardziej. -I co powiedziała?
-Że jak będziesz mogła to prosiłaby o telefon.
Usiadłam obok niego na łóżku i poprosiłam o telefon. Po chwili usłyszałam po drugiej stronie wściekły głos Marioli.
-Co się z tobą do cholery dzieje.
-Nic -odpowiedziałam wymijająco.
-Dlaczego największe ciacho w szkole, odbiera twój telefon? -spojrzałam na Sebastiana, aby mi coś podpowiedział on jednak ruszył ramionami. -Ponieważ byłam w łazience.
-U niego w łazience!.
Spojrzałam błagalnie na Sebastiana.
-Kochanie, może pójdziemy już do mojej rodziny? -powiedział głośno.
-Jesteś nadal u niego w domu?
-Muszę kończyć. Do zobaczenia -powiedziałam i szybko się rozłączyłam.
Wiedziałam, że to ją tylko rozzłości, będę ją musiała jakoś udobruchać. Jednak nie miałam na to teraz czasu.
-Już wszystko gotowe? -spytałam
-Czekamy tylko na Ciebie. Michał właśnie powiedział, że jeszcze pięć minut i sam poda twój obiad.
-Jeszcze chwila. Mam pytanie.
-Hm?
-Jak tutaj znalazły się moje kosmetyki, sukienka i szpilki?
-Po prostu po nie poszedłem. Miałaś uchylone okno.
Kolejne godziny spędziłam w towarzystwie jego rodziny. Wszystkim smakował obiad, oczywiście Sebastian, Kuba i Karolina się na ten temat nie wypowiedzieli. Po spędzonym dobrze dniu udałam się do domu w towarzystwie Sebastiana.
Subskrybuj:
Posty (Atom)