sobota, 9 marca 2013

14.

Dotarliśmy do opuszczonych fabryk za miastem. Niepewnie wyszłam z samochodu.
-Trzeba będzie przeszukać fabryki -rozkazał najstarszy.
-Jest tam -wskazałam najmniejszą fabrykę oddaloną od wszystkich.
-Michał, Karolina i Kuba patrolujecie okolice. Jak na razie wyczuwam tylko jednego wampira i to zranionego.
Ruszyłam szybko do wielkiej fabryki, nie czekając na zgodę wielkiego zadumanego pana. Jednak na widok, który tam zastałam stanęłam jak wryta. Wtedy dogoniła mnie Sebastiana mama i jego ojciec. Rodzicielka Sebastiana szybko do niego podbiegła a ojczulek zwyczajnie podszedł i zaczął rozrywać łańcuchy, którymi Sebastian był przywiązany do wielkiego głazu.
-Pomożesz mu? -spytała patrząc na mnie błagalnie. Nie musiała wyjaśniać o co chodzi, sama to wiedziałam.
Podeszłam do Sebastiana i spojrzałam na niego. Gdy nasze oczy się spotkały kąciki jego ust lekko się do góry podniosły. Usiadłam na zimnym i brudnym od jego krwi głazie i bardzo powoli podniosłam jego głowę, jednocześnie samej się nachylając.
-Nie chcę -szepnął. -Wziąłem za dużo poprzedniej nocy.
Pocałowałam go leciutko w wargi a następnie przechyliłam tak szyję, żeby dobrze mu było ugryźć. Chwilę się spierał, jednak chyba miał za mało sił, żeby mi się postawić. Tak jak poprzednim razem poczułam lekkie ukłucie. Sebastian bardzo delikatnie przyciągnął mnie do siebie. Nie opierałam się mu. Czułam się szczęśliwa. Wtedy Sebastian oderwał się ode mnie.
-Dziękuję -szepnął. Widziałam, że nadal miał mało siły.
-Weź jeszcze.
-Już mi jest niepotrzebna. Czuję się lepiej.
-Tak? To czemu nie zamknąłeś ranek, tak jak poprzednim razem, tylko nadal krwawią?
-Cholera -syknął. -Zapomniałem.
Podniósł się, żeby naprawić swój błąd. I to właśnie było jego błędem. Zachwiał się i szybko złapał mnie za rękę.
-Masz jeszcze się napić! -powiedziałam głosem nie znoszącym pretekstu.
Sebastian znów lekko mnie do siebie przygarnął. Najpierw jednak usiadł na kamieniu a ja na jego kolanach. Znów przywarł swoimi wargami do mojej szyi. W następnej chwili jego ręka powędrowała na moje biodra. Zaczął cichutko jęczeć co mnie bardzo podniecało. Już miałam się dobierać do jego rozporka, gdy oboje usłyszeliśmy:
-Pora wracać do domu.
Oboje wypadliśmy z transu. Sebastian zdjął mnie ze swoich kolan i postawił na ziemi. Po czym sam stanął. I znów dotknął swoimi wargami moich ranek i leciutko przejechał po nich językiem.
-Michał mi wspomniał, że picie krwi jest popierane seksem -stwierdził Sebastian -Więc nie musisz się tak czerwienić skarbie.
Po chwili byliśmy znów u nich w domu.
-Pomożesz mi się spakować? -spytał uwodzicielskim głosem. Bałam się, że mój głos zadrży przy odpowiedzi, więc tylko skinęłam głową.
Jego tata w aucie napomknął, że dla jego jedynego rada nie będzie przekładać spotkania o następny dzień. I wyjeżdżają za dwie godziny. Z myślenia wyrwał mnie pocałunek Sebastiana. Słodki jednak zaborczy. Odwzajemniłam pocałunek. I znów wylądowaliśmy w łóżku. Usypiałam przy boku mojego ukochanego.

1 komentarz:

Klaudii pisze...

Czytając takie teksty, aż mam chcice normalnie :D