piątek, 15 marca 2013

20.

Było coś co nie dawało mi spokoju. Przerwałam pocałunek.
-Coś się stało? -spytał stawiając mnie na ziemi.
-Musimy porozmawiać -odpowiedziałam spuszczając głowę. Nie mogłam znieść tej myśli.
Pociągnął mnie w stronę stojącego w rogu fotela i posadził mnie sobie na kolanach.
-Chodzi o to, że no ja zdradziłam Cię -wybełkotałam.
Spodziewałam się, że zrzuci mnie ze swoich kolan i ucieknie. Jednak on chwycił palcami mój podbródek i podniósł moją głowę. Teraz moje oczy były naprzeciw jego. Jego tęczówki były jak zawsze ciemno brązowe.
-Wiem -szepnął i przytulił mnie do siebie.
Tyle mi wystarczyło, nie musiał nic więcej mówić.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały przez moje okno. Przesunęłam ręką po łóżku. Było puste! Leniwie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Zwlekłam się z łóżka.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w to: (kliknijcie). Robiąc make up zauważyłam kartkę od Sebastiana. "Usnęłaś mi na kolanach! Przyjdę do Ciebie jak Mariola uśnie."
Zbiegłam na dół. Zjadłam śniadanie i wysłałam wiadomość do Marioli: "Wstałaś już?". Wzięłam Michaela i wyszłam z nim do ogrodu. Tam czekała mnie niemiła niespodzianka.
-Dzień dobry -powiedzieli trzej mężczyźni.
-Co panowie tu robią? Jak panowie tu się dostali? -spytałam przerażona.
Jedyne wejście do ogrodu było przez drzwi, którymi weszłam. Byłam sama w domu, więc nikt ich wpuścić nie mógł, a nie wyglądali na mężczyzn, którzy przechodzą przez płot.
-O ile mi wiadomo pani nie powinna mieć problemów ze zrozumieniem jak tu weszliśmy -powiedział ten sam co wcześniej. Jedyną rzeczą, którą się wyróżniał od tamtych dwóch była uroda. Z pewnością stał przede mną najprzystojniejszy wampir.
-Och -wyrwało mi się. -Zapraszam do środka. -Zaprowadziłam ich do salonu. -Niech się panowie rozgoszczą. Może coś do picia podać? -spytałam.
Najniższy z nich i z pewnością najbrzydszy prychnął. Jednak mój rozmówca spojrzał się szybko na niego.
-Nie dziękujemy.
Michael zaczął się niecierpliwie wiercić w moich rękach. Zaczęłam go energicznie głaskać.
-Przepraszam, nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Elvis Smith. To -wskazał najmłodszego -Harry Anderson oraz -wskazał na trzeciego- George Wilson. Zapewne wiesz z jakiego powodu tu jesteśmy.
-Domyślam się, że jesteście tu na rozkaz Najstarszych w sprawie porwania Sebastiana -powiedziałam. I puściłam wiercącego się strasznie Michaela.
Pies podbiegł od razu do siedzącego na fotelu Elvisa i wskoczył mu na kolana. Ten uśmiechnął się i pogłaskał mojego psa. Spojrzałam się na niego i wtedy jego oczy również skierowały się na mnie, gdy nasze spojrzenia się spotkały przeszedł mnie przyjemny dreszczyk.
-Bardzo sympatyczny piesek. Jak się wabi? -spytał i się do mnie uroczo uśmiechnął. Ten uśmiech odjął mu parę ładnych latek. Szczerze mówiąc nie wyglądał na starego.
-Michael -poczułam wibrację w telefonie.
-Jeżeli to ktoś powiązany z Sebastianem lub sam Sebastian to proszę go nie informować.
-Moje przesłuchanie powinno się przy nich odbyć, tak? -odpisałam szybko Marioli, że napisze jak będę wolna.
-Tak. Oczywiście może ich pani później poinformować o przebiegu całego przesłuchania.
-Niech pan będzie świadom, że na pewno poinformuję. A w szczególności pana Tadeusza.
Zwróciłam uwagę na Andersona, który wyprostował się szybko.
-Zadziorna -powiedział.
-Ach pana Tadeusza? -spytał Elvis. -Mój ojciec też jest najstarszym. Swoją drogą ja i Sebastian oraz jego bracia jesteśmy jedynymi synami najstarszych, córki też żaden nie ma, więc jest nas tylko czterech. Tacy wyjątkowi -zaśmiał się wypowiadając ostatnie słowa.
-Moglibyśmy już zacząć?
-A tak przepraszam. Dobrze. To pani yhm Klaudia tak? Mogę po imieniu?
-Oczywiście.
-A więc to ty wskazałaś drogę po fabryki w której przetrzymywali Sebastiana?
-Tak jesteśmy skojarzeni -odpowiedziałam spokojnie.
-Ach skojarzenie. To twoje określenie, tak?
-Nie pasuje coś panu?
-Mów do mnie po imieniu po prostu.
-A więc Elvis -powiedziałam wstając i podchodząc do niego. Nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu prosto w usta -zadaj mi te pytania które musisz bez zbędnych twoich komentarzy bo nie mam na takie gierki czasu. Jeżeli chcesz to mogę zadzwonić do Sebastiana i będziemy już to kontynuować w obecności mojego chłopaka. -Wzięłam Michaela i poszłam usiąść znów na fotelu, który znajdował się wprost fotela Elvisa.
-No dobrze. Czy widziałaś, żeby ktoś się obok was kręcił?
-Nie. Po za tym Sebastian wie kiedy ktoś obcy jest wśród nas.
-Nie, jeżeli ktoś go rozprasza. A przy twojej osobie dość ciężko pewnie mu się skupić.
-Umowa chyba jest.
-Tak właściwie to chyba wszystko. Panowie możemy iść. Jeśli mógłbym prosić do pani jakiś kontakt to byłbym wdzięczny. -Podałam mu numer telefonu. Obaj mężczyźni wyszli, jednak Elvis został. Chwycił moją rękę i ją pocałował. -Oni wyjeżdżają jutro, ja zostaję tutaj. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy -dodał i już go nie było.
-No Michael polubiłeś go, nie? -mruknęłam i wysłałam Marioli sms, że może już przyjść.
Jeszcze przed przyjściem Marioli wystukałam sms do Sebastiana: "Byli tutaj we trzech. Elvis mnie przesłuchał. Nie denerwuj się tylko. Opowiem Ci wszystko w nocy."

1 komentarz:

Klaudii pisze...

Szczerze? nie spodziewałam się takiej przygody :D